„Leczenie” autyzmu to modny temat. Rozpoznawany w ostatnich dekadach znacznie częściej, przez co powstaje wiele koncepcji co do tego, dlaczego tak się dzieje. Niektórzy zawierzają absurdalnym teoriom spiskowym o tym, że przyczyną tego zjawiska są szczepienia. Częstsze ich stosowanie w skali pokoleń zbiega się w czasie ze wzrostem zachorowań, no to mamy domniemanego winowajcę. Kolejnym ważnym tematem jest leczenie. Czy suplementy diety „na autyzm” pomagają?
suplementy diety na autyzm

Fakt, że liczba rozpoznań autyzmu
wzrasta nie wziął się znikąd. Po pierwsze, mamy znacznie lepszą diagnostykę,
niż kiedyś. Kolejny powód wynika z większej świadomości społecznej – rodzice
zamiast się wstydzić chorego dziecka, idą z nim na badania i terapię. Jeszcze
jedna przyczyna jest dosyć prosta – populacja ludzi znacznie się zwiększyła,
podobnie jak dostęp do lekarzy, więc siłą rzeczy niektóre zjawiska będą
występowały częściej i łatwiej je będzie ujawnić. Nie wyklucza to oczywiście
możliwej dodatkowej, cywilizacyjnej przyczyny, ale możemy właściwie z pewnością
powiedzieć, że nie są nią szczepienia. Może palenie papierosów? Różnorodne
badania trwają, a im ich więcej tym bardziej widać, że autyzm ma w dużym
stopniu podłoże genetyczne i jednym z czynników ryzyka jego pojawienia się u
dziecka może być zaawansowany wiek ojca.
Odrębnym tematem jest rynek suplementów diety, oferowanych na
każdą możliwą dolegliwość. Zawsze staram się podkreślać, że istnieją takie
preparaty, które mógłbym szczerze polecić, uznając za warte spożywania. Jednak
ich zdecydowaną większość należy wrzucić do worka z napisem „oszustwo”. Wymyślane są specyfiki na nieistniejące schorzenia albo ich składy nie mają
szans zadziałać tak, jak obiecuje to producent. Suplementów diety na autyzm też
jest dostępnych całkiem sporo. Wystarczy wpisać w Google „suplementy na autyzm”
i wyskakuje cała lista stron proponujących różnorodne tabletki i inne formy z
ekstraktami roślinnymi itd. Standardowo jednak środowiska związane z medycyną
alternatywną zalecają suplementować witaminę B1, B3, B6,
B9, B12, C, selen, cynk, magnez i roślinne
przeciwutleniacze. Poza tym mnóstwo jest informacji na temat leczenia autyzmu
dietą bezglutenową czy bezkazeinową. Odrębnym wątkiem jest biologia totalna w odczarowywaniu
autyzmu. 
Piszę o tym, ponieważ w moje ręce
wpadła ostatnio ciekawa praca
przeglądowa
z czasopisma naukowego Pediatrics, której autorzy
sprawdzali jak różne diety i suplementy wpływają na autystyczne dzieci.
Ponieważ biznes, jaki można zrobić na sprzedawaniu witaminek na autyzm jest
całkiem niezły, a zdesperowani rodzice wydają ogromne pieniądze na różne
specyfiki, zamiast zweryfikowane naukowo terapie, które powinny pomóc – uznałem,
że warto byłoby przybliżyć wyniki z tejże publikacji.
Autorzy sprawdzali skuteczność suplementacji
kwasami tłuszczowymi omega 3, witaminą B12 i l-karnityną oraz
efektywność diety bezglutenowej i bezkazeinowej, na poprawę sytuacji
psychospołecznej osób autystycznych. Choć kwasy tłuszczowe omega 3 – głównie DHA
i EPA z glonów morskich, ryb morskich i skorupiaków morskich, a z roślinnych
źródeł ALA, są niezbędnym elementem w diecie człowieka i wykazano, że mogą korzystnie wpływać na układ nerwowy, a potencjalnie także
odpornościowy i sercowo-naczyniowy, to nie znaleziono dowodów na to, by były one korzystne w kontekście samego autyzmu.
Jak było w przypadku diety
bezglutenowej i bezkazeinowej? Choć ta pierwsza jest szeroko reklamowana, a
oznaczenia „Gluten free”, „Wolne od glutenu”, „Nie zawiera glutenu”, „Bez
glutenu” itp. opanowały etykiety wielu produktów spożywczych, to jedynie
niespełnialnym życzeniem zdaje się być ich korzystny wpływ u autystycznych
dzieci.
Również suplementacja witaminą B12,
jako dostarczycielką grup metylowych dla organizmu, niezbędnych do metylowania
DNA
i tym samym regulowania ekspresji genów,  nie została poparta dowodami na korzystny
wpływ na autystyczne zachowania. Omawiana publikacja uwzględniała jeszcze
suplementy diety bazujące na enzymach: Neo-Digestin (papaina, pepsyna, sanzyme
3500) oraz AFP-Peptizyde (proteinazy i peptydazy). Tak jak się zapewne
spodziewacie, skuteczności nie zaobserwowano, a ceny wcale nie są małe (np. Peptizyde
– $30 za 90 tabletek przy zalecanym dawkowaniu 2-6 tabletek na dzień).

Nie można całkowicie wykluczyć pozytywnego wpływu niektórych suplementów, trzeba więcej badań, ale spora część na kilometr robi słuszne wrażenie naciagactwa. Jedynym dobrym wnioskiem płynącym
z pracy jest to, że suplementy te oprócz braku skuteczności, przynajmniej nie
szkodziły. Mimo to mam duże wątpliwości co do sensu ich kupowania – lepiej wydać
pieniądze na coś, co ma potwierdzone działanie. Spożytkowanie ich na
nieskuteczny preparat, zamiast prawdziwą terapię, też należy podciągnąć pod
negatywne skutki tego wszystkiego. Warto mieć na uwadze, że tak jak zwykły
suplement z np. kwasami tłuszczowymi omega 3 jest stosunkowo niedrogi, tak taki
sam suplement, o takim samym składzie, ale od producenta reklamującego go „na
autyzm”, potrafi mieć kosmiczną cenę. Podawanie nieprawdziwych informacji na etykietach, co
do skuteczności, też budzi poważne wątpliwości etyczne. Dalszej oceny można dokonać za pomocą prostego przemyślenia – zastanówcie się po prostu co byście zrobili widząc, że ktoś Wam bliski wydaje pieniądze na tego typu
rzeczy, zamiast opartą na dowodach terapię. Marnując przy tym czas na poprawę stanu dziecka.

Zostań Patronem bloga To tylko teoria tutaj.

 

Najnowsze wpisy

`

23 komentarze do “Suplementy diety na autyzm. Skuteczność czy oszustwo?

  1. Niestety koncerny żerują na ludziach i szukają zysku gdzie się da. Ja będąc w ciąży kupowałam zwykły magnez bo był tańszy, szkoda było mi kasy na ten specjalny dla kobiet w ciąży 😛 ( to samo a cena o wiele większa )

  2. Co do suplementów się zgodzę, ale jeśli chodzi o diety, to nie jestem już taka pewna, czy te badania były przeprowadzone prawidłowo. Aby stwierdzić, czy dieta jest pomocna, trzeba by ją stosować przez kilka miesięcy i naprawdę ściśle jej przestrzegać. Nie jest to łatwe i podejrzewam, że najczęściej takie diety stosowane są zbyt krótko albo niezbyt restrykcyjnie, zwłaszcza, jeśli dziecko nie było badane w kierunku alergii na te pokarmy. Jeśli nie cierpi np. na celiaklię i nie ma badań które z całą pewnością dowodzą skuteczności takiej diety, to motywacja do jej przestrzegania jest trochę słaba. Absolutnie nie zamierzam sugerować, że diety leczą autyzm, jednak z tego co wiem, wśród autystyków alergie występują częściej. Alergia na mleko lub gluten nie jest rzadka i na pewno jeśli dziecko autystyczne jest uczulone, to wyeliminowanie alergenu poprawi jego samopoczucie. Powinno to chyba jakoś wyjść w tych badaniach…

  3. Parę nieścisłości. Przedstawiasz artykuł tak, jakby był rzetelny. Niestety nie jest, ponieważ opiera się na 19 ("Nineteen randomized controlled trials (RCTs)") przypadkach. Poza tym, badania dotyczą ludzi ze spektrum autyzmu, a nie samego
    autyzmu.

    1. 19 badań randomizowanych to nie jest wcale mało, choć oczywiście więcej byłoby lepiej. Dlatego starałem się pisać, że "może" być tak i tak, a nie "jest" tak i tak. No i dlatego pisałem w tekście o zachowaniach autystycznych/osobach autystycznych, niż o samym autyzmie.

    2. 19 badań randomizowanych to nie jest wcale mało, choć oczywiście więcej byłoby lepiej. Dlatego starałem się pisać, że "może" być tak i tak, a nie "jest" tak i tak. No i dlatego pisałem w tekście o zachowaniach autystycznych/osobach autystycznych, niż o samym autyzmie.

    3. Autyzm należy do spektrum autyzmu (to trochę oczywiste) więc pisząc o spektrum autyzmu autor odnosił się również do autyzmu. W ICD-10 czyli klasyfikacji medycznej obowiązującej w Polsce podział ten jest obecny (na autyzm dziecięcy, atypowy, zespół Aspergera i inne zaburzenia nie zdiagnozowane inaczej oraz ADHD i zespół Retta) jednak w nowszym opracowaniu, które jednak nie zostało w Polsce wprowadzone czyli DSM-5 nie istnieje już ten podział czyli zaburzenia ze spektrum połączone są w ogólną nazwę "spektrum autystyczne" a zespół Retta i ADHD wykluczone z grupy tych zaburzeń…

    4. Elenion użył(a) sformułowania "przypadek" więc pewnie myśli, że to było 19 badanych, a nie badań……..

    5. Mowa jest o 19 badaniach a nie przypadkach. To jakby uznać ze 19 składów kolejowych to 19 pasażerów. Trochę wstyd ze soba pomylić.

  4. ciekawe, czy przy ocenie diety bezglutenowej wyodrębniono dzieciaki z celiakią albo z alergią na gluten

    1. Czym innym jest wdrążenie diety z przyczyn medycznie uzasadnionych (tj. alergie), a czym innym wprowadzenie diety bez glutenowej (bardzo często do kompletu z dietą bezmleczną i bezcukrową) w celu "leczeniu autyzmu".

  5. A możesz podać jakieś szczegóły omawianych badań? Nie mam dostępu do pełnej treści, a abstrakt wiele mi nie mówi. Właściwie to mówi mi tyle samo co twój artykuł, mam nadzieję, że nie napisałeś go na podstawie abstraktu?

  6. Dostep do pelnej tresci jest na Sci-Hub, wystarczy wklepac DOI lub link 😀
    Chodzi o http://sci-hub.bz/ ale on czesto zmienia adres wiec trzeba sprawdzic na FB pod jakim w danej chwili sie znajduje. Jest tam dostep do praktycznie wszystkich publikacji naukowych.

  7. Skoro szczepienia nie mają związku z autyzmem, to proszę mi wyjaśnić, dlaczego do dnia szczepienia moja córka rozwijała się prawidlowo, mówiła, uwielbiała zabawy z dziećmi,nie miała lęków,jej funkcjonowanie było prawidłowe. Po szczepieniu w ciągu kilku dni stała się ciągle placzacym niemowlakiem, bez kontaktu, bez mowy, z powrotem w pieluszce.

    1. Bezpośrednio na to pytanie nie umiem odpowiedzieć, ale opowiem coś innego. Zajmowałam się w swoim życiu dwojgiem dzieci autystycznych. U obojga historia była niemal identyczna: pierwsze dziecko rodziców (rodzice nie mieli wcześniej doświadczenia z dziećmi – wyjaśnię później czemu o tym wspominam), rozwijające się wg. nich prawidłowo. W wieku ok. 2-2.5 lat niemal z dnia na dzień zmiana zachowania, w ciągu 2 tygodniu gwałtowny regres do stanu autodestrukcyjnego, niekontaktującego się dziecka. Jakiś czas później (ok. czwartego roku życia) diagnoza – autyzm.
      I teraz dwie różnice między tymi dziećmi. U jednego z nich wszystko to wydarzyło się wkrótce po szczepieniu. Drugie (przypominam, że taka sama historia choroby) nigdy nie było szczepione!
      A na koniec dlaczego napisałam o tym, że rodzice nie mieli wcześniej doświadczenia z dziećmi. W obu przypadkach rodzice twierdzili z całą stanowczością, że dziecko do momentu "zachorowania" rozwijało się normalnie. W przypadku pierwszego dziecka, kiedy miało zaledwie sześć miesięcy, znajomy psycholog powiedział, że nie podoba mu się zachowanie niemowlęcia, że wykazuje cechy autyzmu (rodzice wówczas nie przyjęli tego do wiadomości, czemu oczywiście nie ma się co dziwić). W przypadku drugiego dziecka matka po kilku latach poznała inne dzieci (pojawili się siostrzeńcy i siostrzenice, urodziła drugie dziecko). Powiedziała mi, że kiedy po tych kilku latach oglądała nagrania ze swoim starszym dzieckiem, zauważyła, że ono już w wieku jednego roku zachowywało się jak autystyk, choć różnice w zachowaniu w porónaniu do zdrowych dzieci nie były tak spektakularne, jak później. Wcześniej, jako młoda mama, nie była w stanie tego zauważyć.
      Nie sugeruję, że i z Pana/i dzieckiem tak było, nie znam Was i Waszej historii. Nie wiem też, czy aby na pewno powikłania poszczepienne (nie same szczepionki) nie powinny zostać poważnie wzięte przez środowisko lekarskie i naukowe pod uwagę.
      Życzę powrotu córki do zdrowia, skądkinąd wiem (praca z autystykami), że istnieją bardzo skuteczne terapie, nie będę może wymieniać, bo na każdego co innego działa. Przypadki pełnego wyleczenia z autyzmu są udokumentowane, ważne jest żeby zacząć jak najwcześniej i się nie łamać 🙂 Oby córeczka dołączyła do tego grona wyleczonych. Trzymam kciuki.

  8. A ja nie zgodzę się z autorem w kwestii suplementacji. Otóż wiele dzieci z autyzmem ma wybiorczosc pokarmowa wiąże się to z brakami pewnych witamin czy składników mineralnych w organizmie.I tu z pomocą przychodzą suplementy.
    Nie twierdzę, że leczą one autyzm ale poprawiają funkcjonowanie, odporność dziecka.
    Terapie są skuteczne jeżeli są dopasowane do dziecka i prowadzone przez prawdziwych specjalistów a nie przez ludzi mających tylko "papier".
    Co do szczepień to uważam, że u dzieci ze skonnosciami genetycznymi potrafią wywołać autyzm. Nie oszukujmy się szczepionki zawierają rtęć, aluminium, które mają negatywny wpływ na układ nerwowy dzieci.
    Mam córeczkę z autyzmem i zawsze drażni mnie to jak ludzie, którzy nie mają na codzień styczności z dziećmi autystycznymi próbują przekonać mnie, że wiedzą lepiej.
    Prawda jest taka, że każde dziecko z autyzmem jest inne i każde czego innego potrzebuje.
    A co do terapii… To często te dzieci są "testowane jak zwierzątka"a później wielkie zdziwienie, że ziecko nie umie się bronić.
    Ja nie poddawalam córki praniu mózgu, dzięki temu jest mądra, asertywna nastolatką, która umie zawalczyć o siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *