Każde, nawet najbardziej głupie wyjaśnienie potrzebuje choćby złudzenia racjonalności. Antyszczepionkowcy swoje pseudonaukowe poglądy usprawiedliwiają metodologicznie błędnymi i sfałszowanymi badaniami, podobnie jak przeciwnicy GMO. Zwolennicy Jerzego Zięby wierzą, że podawane przez niego źródła są wiarygodne. Kreacjoniści powołują się na z gruntu nielogiczne argumenty, ale odnoszące się do faktycznych badań, wykorzystujące specjalistyczne słownictwo. Denialiści klimatyczni potrzebują pojedynczych naukowców wyznających teorie spiskowe, by zaakceptować absurdalny i sprzeczny z wynikami wielu badań pogląd, że globalne ocieplenie jest mitem. W tym tekście chciałbym napisać o tym, jakie sztuczki, manipulacje i przekłamania stosują ruchy antynaukowe, by przekonywać do swoich tez szerokie grono odbiorców. 
teorie spiskowe i pseudonauka

Erystyka i manipulacje

Argumenty zwolenników teorii spiskowych we wszelkich debatach opierają się na erystyce. Jest to sposób fałszywego, pozamerytorycznego popierania określonych tez, odwracającego skupienie uwagi słuchaczy od sedna sprawy. Jednym z częstszych zabiegów jest atak personalny, polegający na krytyce nie dyskutowanego zagadnienia, lecz cech adwersarza. Istotę tego oddaje bardzo często zarzucany mi przez przeciwników To tylko teorii młody wiek. Nie ma znaczenia argument, liczy się to, że Łukasz Sakowski ma zaledwie 24 lata, więc co on może wiedzieć o lewoskrętnej witaminie C czy teorii ewolucji? Poza tym popularne jest także nieuzasadnione wyolbrzymianie czyjegoś argumentu, by sprowadzić je do absurdu. Na przykład: Człowiek i szympans są ze sobą spokrewnieni? Zaraz mi powiesz, że człowiek jest szympansem! O erystyce napisano sporo. Składa się na nią znacznie więcej niemerytorycznych sposobów debatowania. 

Konsensus naukowy

W wydających się kontrowersyjnymi teoriach czasami kluczem okazuje się być słowo: konsensus. Istnieje konsensus naukowy, że zjawisko ewolucji biologicznej ma miejsce, podobnie jak globalne ocieplenie czy grawitacja. Zgadzają się z tym wszyscy zajmujący się danym tematem naukowcy. Zawsze jednak znajdzie się grupka takich, którzy są zwolennikami teorii spiskowych. Niejednokrotnie, choć są np. biologami, to ich obszar badawczy dotyczy czegoś zupełnie innego, niż biologia ewolucyjna. Mimo to są biologami i negując teorię ewolucji biologicznej dają przekaz: biolodzy uważają, że teoria ewolucji biologicznej to przestarzała i nigdy nie udowodniona hipoteza! Oczywiście fizyk może mieć pojęcie o biologii, a biolog o fizyce, ale każdy taki przypadek trzeba ocenić oddzielnie, nie zakładając z góry, że skoro ktoś jest naukowcem, to na pewno wie co mówi, niezależnie od tego na jaki temat.

Pseudoeksperci

Ponadto istnieje cała rzesza pseudoekspertów. Nie są to ludzie z wykształceniem wyższym, doświadczeniem i praktyką w danej dziedzinie, lecz osoby, które przeszły weekendowy, miesięczny czy wakacyjny kurs w jakiejś nieakredytowanej na poważnie jednostce i na tej podstawie nazywają się dietetykami, doradcami zdrowia, kołczami, psychoterapeutami i wieloma innymi niby specjalistami. Branża ta ma się bardzo dobrze. Do pseudoekspertów obiecujących cuda na kiju w kwestii zdrowia, odchudzania, poprawy pamięci itd. lgną miliony ludzi. Mając pseudodietetyka czy udawanego psychologa pod ręką, a o takich nietrudno, wystarczy sypnąć groszem, łatwo jest znaleźć ekspertów od wszystkiego i ich ustami uwiarygadniać antynaukowe tezy.

Sfałszowane i błędne badania

Sfałszowane lub niepoprawne metodologicznie badania to kolejny przykład tego, jak pseudonaukowi działacze manipulują opinią publiczną. Wystarczy, że weźmiemy szczury, będziemy je karmić paszą z roślin GMO aż wyrosną im guzy i ogłosimy światu, że GMO wywołuje choroby nowotworowe. Co z tego, że gdyby te same szczury karmiono paszą nie-GMO, też by zachorowały, bo tak dany ich szczep został wyselekcjonowany? W ten właśnie sposób Séralini manipulował wnioskami swoich badań, rzekomo dowodzących szkodliwości GMO. Z kolei Andrew Wakefield zmieniał zanotowany czas wystąpienia problemów ze zdrowiem  na niezgodny z rzeczywistością tak, by korelował z czasem podania szczepionki, dodatkowo dobierając do badania dzieci rodziców-antyszczepionkowców. Nie trzeba być znawcą metodologii naukowej by widzieć w takich zabiegach oczywiste manipulacje.

Specjalistyczne słownictwo

Sięganie po specjalistyczne słownictwo to następny skuteczny ruch jaki szarlatani naukowi wykonują, by manipulować ludźmi. Wystarczy, że do opowieści o żywej kropli krwi doda się słowa takie jak erytrocyty, leukocyty, cholesterol, mikroskop, pole widzenia czy związki rtęci, by wzmocnić wiarygodność pseudonaukowych tez, a straszący GMO wspomną o mutacjach, ewolucji biologicznej czy chromosomach. Jest to bardzo powszechny trik stosowany na setkach i tysiącach stron pseudomedycznych na całym świecie.

Moc naturalności

Ukrywanie się za naturą i naturalnością to jeszcze jeden ulubiony sposób szarlatanów. Jeśli coś jest pochodzenia naturalnego, nie było syntetyzowane w laboratorium, ma być rzekomo lepsze zarówno dla naszego zdrowia, jak i mniej szkodliwe dla środowiska. Problem w tym, że niejednokrotnie np. suplementy diety będące efektem ekstrakcji roślin, a nie syntezy konkretnych związków w laboratorium, mogą być szkodliwe: mamy w nich mieszankę związków chemicznych danej rośliny, nie wiedząc dokładnie co tam jest. W kontraście do dokładnie pożądanej substancji otrzymanej w laboratorium, która wiemy z badań, że może działać korzystnie w tej czy innej sytuacji, w określonej i kontrolowanej przez nas dawce.

Kłamstwa

Wspominałem w pierwszym akapicie o powoływaniu się na źródła. Tutaj także występuje pole do manipulacji. Można przecież napisać głupoty, a następnie dodać do nich poważnie wyglądającą literaturę. I tak nikt lub prawie nikt nie jej nie sprawdzi. W efekcie da się opowiadać fantazje twierdząc, że tak faktycznie jest i podawać rzekome dowody, dodające wiarygodności. Ostatecznie zawsze można sięgnąć po bezpośrednie kłamstwo (w końcu te powyższe to także fałszowanie rzeczywistości, ale na swój sposób ukryte, podszyte niby naukowymi i pseudomerytorycznymi argumentami, pośrednie), co też wszelkiej maści szarlatani, oszuści, znachorzy, wróżki i wróżbici, pseudoeksperci i udawani specjaliści czynią. Wszystko po to, by ukryć swe prawdziwe, pseudonaukowe oblicze.
Ponieważ prowadzenie bloga wymaga ponoszenia kosztów (nie tylko finansowych, ale także czasowych), zdecydowałem się stworzyć profil na Patronite, gdzie możecie ustawić w prosty sposób comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. 5 czy 10 złotych nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga. 

 

Najnowsze wpisy

`

26 komentarzy do “Jak pseudonauka ukrywa swe prawdziwe oblicze

  1. Erystyka jaką się posłużono w tym artykule w obronie GMO przypomina mi to, co się dzieje wokół "polskich obozów zagłady", gdzie przeciwników tego określenia oskarża się o negowanie Holokaustu. Tu, w tym artykule, mówi się że przeciwnicy GMO swoje stanowisko argumentują szkodliwym wpływem zmodyfikowanych organizmów na zdrowie konsumenta. NIEPRAWDA! Makiaweliczna intryga za tym stojąca ucieka się do tego typu erystyki i odwracania uwagi, wykpiwania przeciwników GMO, by zataić prawdziwy powód popularyzowania GMO. Całym zagrożeniem jest patentowanie tych zmodyfikowanych odmian i próba zmonopolizowania rynku nasiennego dla producentów rolnych przy pomocy prawa typu ACTA. Monsanto (wykupione niedawno przez giganta: BASF) i Du-Pont opanowały już w 80% rynek nasienny w USA i w "mętnej wodzie" informacyjnej jaką robią, niepostrzeżenie rozszerzają swoje wpływy na pozostałe kraje. Indie z wielkim trudem próbują się przeciwstawić zmonopolizowaniu ich rynku nasiennego przez Monsanto, bo doszło tam do wielu przypadków zrujnowania producentów rolnych, którzy dali się skusić na te świetne, plenne i odporne na suszę czy pestycydy odmiany GMO. Podpisali cyrograf, który ich ubezwłasnowolnił i całkowicie uzależnił od kolejnych, coraz droższych dostaw materiału siewnego. Zagrożeniem nie jest organizm zmodyfikowany, lecz prawo własności intelektualnej, które "zabija" rolnictwo. Chiny mają dość sprytu i siły, by nie wpuścić na swój teren obu firm, co jakiś czas wykradając im co bardziej udane odmiany i rozwijając własne GMO. Polska po doświadczeniach z przejęciem polskich cukrowni przez Niemców, oraz rozbiciem popeerelowskiej sieci Central Nasiennych też próbuje się bronić, jak przed uchodźcami z Afryki, lecz robotę psują "niekumaci" "naukowcy" załamujący ręce nad ciemnotą przeciwników GMO.

    1. Dziękuję za ten komentarz. Bardzo interesujacy. Chetnie przeczytam więcej o tak nieoczywistych aspektach, oczywistych sporów.

    2. Właśnie to, co zrobił anonimowy autor powyższego wpisu to chwyt erystyczny, nazywany potocznie "odwracaniem kota ogonem". Protesty anty-GMO rzadko poruszają temat patentowania materiału siewnego, na ogół mówią o tym jak ZUE są te "geny" co tam są. Mleko BEZ GMO nijak się nie ma do patentów, bo soja już została wyprodukowana.

      Poza tym, temat patentów i licencji w rolnictwie nijak się nie ma do GMO. To znaczy, odmiany GMO są opatentowane. Same modyfikacje nie, bo "klasyczne" GMO to dość prymitywna metoda która wyłącznie pozwala tworzyć organizmy transgeniczne, a więc wykorzystywać to co już istnieje w przyrodzie, czego opatentować się nie da. Ale surprisus surprisus — odmiany nie-GMO też są patentowane i licencjonowane, również nie można wykorzystać plonu jako materiału siewnego (często nie tylko nie można z powodów prawnych, ale też nie ma to sensu, "klasyczne" odmiany często wykazują spadek cech pożądanych w drugim pokoleniu). Wiele licencji rolniczych nie tylko zmusza hodowców do sprzedaży plonu, ale jeszcze mówi komu wolno go sprzedawać (popularny zapis w kwiaciarstwie). Tak więc, jeśli szanowny ANONIM chce walczyć z popierdzielonym systemem nasienniczym, niech walczy z popierdzielonym systemem nasienniczym, bo inaczej raczej nie uwierzę że chodzi o monopole i chciwe korporacje.

    3. Płacze nad patentami jak ostatnia histeria z glifosatem, gdzie ten jest już dawno "generykiem" jeśli posłużyć się terminologią z rynku farmaceutycznego. Internet pełen ekspertów od urojonego prawa patentowego. Widzę nawet ACTA się wspomniało. To była też ciekawa historia, ale pod kątem psychologii mas. Jak można nie mieć w istocie pojęcia o przedmiocie rozprawy, ale wygłaszać swoją opinię bazującą na wyindukowanych emocjach i jeszcze krzyczać o traktowanie na równi z "opinią" osób faktycznie zajmujących się danym zagadnieniem.

    4. A potrafisz wyjaśnić opór środowisk anty-GMO wobec popularyzacji złotego ryżu?
      Co w nim jest takiego, skoro nie ma on ŻADNEJ wady przypisywanej produktom komercyjnym?

    5. Rośliny uzyskane technikami GMO, są chronione tymi samymi prawami patentowymi co rośliny uzyskiwane innymi technikami. Ten argument jest absurdalny i dowodzi nieznajomości tematu.

    6. Ale wiesz oczywiście, że połowa z tych patentów dawno wygasła? Sorry, czas szukać nowych argumentów a nie powtarzać w kółko to samo od lat 80-tych…

    7. Zgadzam się z komentarzem przedmówcy. Artykuł bardzo spłaszcza problematykę, widać brak przygotowania do zagadnienia. Jeżeli monopoliści dyktują warunki rynkowe tacy jak Monsanto i BASF, nie biorąc pod uwagę wykańczania regionalnych przedsiębiorców oraz narzucając technologie pozyskiwania nasion w oparciu o herbicyty i pestycydy, gdzie moralnie jest to skandaliczne. Zwłaszcza poprzez zakłamywanie, by produkty oparte na glifosacie i innych pochodnych były nieszkodliwe dla zdrowia. Niestety praktyki tych gigantów poprzez opłacanie naukowców, w zamian za przychylną opinię były przez lata na porządku dziennym. Postępowanie tych korporacji jest bardzo szkodliwe, więc tworzy to społeczny opór.

  2. Jak moja chemiczka komentuje kwestie "naturalności" i "naturalne to zdrowe"?
    Prosto i zwięźle: "Jad węża też jest naturalny. A do szklanki sobie nie nalejesz"

    Super wpis – jak zwykle z resztą 🙂

    1. "Jad węża też jest naturalny. A do szklanki sobie nie nalejesz" – o ile nie masz ran na dziąsłach, przełyku, wrzodów czy innego "otwarcia" układu krwionośnego – w przypadku większości koktajlów jadowych węży, możesz pić śmiało i nie doświadczyć efektów tego jadu. 😉

    2. Akurat ta chemiczka nie bardzo się wykazała, bo wiele jadów podanych drogą doustną nie zadziała toksycznie, tylko jak zostaną wstrzyknięte drogą pozajelitową. Bardziej na miejscu jest np. amatynina w muchomorze sromotnikowym jest 100% naturalna, ale raczej sobie go nie zjesz (chyba, że chcesz mieć skasowaną wątrobę) 😛

    3. Muchomor sromotnikowy jest naturalny… Co roku kilkadziesiąt osób wPolsce umiera lub potrzebuje przeszczepu wątroby po zjedzeniu tego jakże naturalnego grzybka.

    4. I jeszcze pokrzyk wilcza jagoda, rącznik pospolity (rycyna), szalej jadowity (cykuta) i taki frykasy jak źle sprawiona ryba fugu.
      Itp itd.

    5. A ja lubię
      a) biały/zielony proszek nazywany naturalną witaminą C, chlorellą itp. Pytam, gdzie taki proszek występuje w naturze? Na drzewie nie widziałam, ale może w jakichś bulwach?
      b) przeciwstawienie: naturalne lub chemiczne.
      Wykorzystywany jest tu prosty mechanizm stygmatyzacji: naturalne jest dobre. Większość ludzi (na całym świecie) lepiej się czuje w świecie etykiet, łatwych skojarzeń i prostych definicji. A udowodnienie, że to Ziemia krąży wokół Słońca (wbrew prostej obserwacji) łatwe nie jest, niestety…

  3. Czytam i czytam ,myślę sobie "pokaże znajomym ". A tu nagle? Koniec artykułu . Zabrakło konkretow. Jeśli zarzucasz komis to wszystko to podważ najważniejsze – setki ludzi mówi, że to działa . Blado wypada ten artykuł w konfrontacji z żywymi przykładami. Trochę jak próba wybicia się na popularny temacie

  4. Winne jest oczywiście niesamowicie słabe szkolnictwo. Nie tylko w Polsce ale na całym Świecie. Rządzącym nie zależy aby mieć wyedukowane i mądre społeczeństwo. Bo takim trudniej rządzić. Społeczeństwo ma być co najwyżej średnie, wyspecjalizowane, eksperckie. Bez holistycznej wiedzy oraz umiejętności. Im większy specjalista w danej dziedzinie tym lepiej. Uważa się taki człowiek za mądrego bo skończył jakiś ekspercki kierunek, może nawet ma jakiś tytuł naukowy. Ale tak naprawdę oprócz wycinka swej wiedzy, nie ma pojęcia o świecie. Interdyscyplinarność ludzi prawie w ogóle nie istnieje. Sam osobiście znam osobę po studiach która usilnie mi chciała wmówić że badanie żywej kropli krwi jest badaniem naukowym i wiarygodnym!!! Niestety ludzie nie znają podstawowych praw przyrody. Właśnie przez specjalizację i eksperctwo. A także przede wszystkim z braku podstawowej rzeczy, jaką jest ludzka ciekawość!!! Jeżeli chcę wiedzieć jak działa ludzki organizm muszę poznać nie tylko anatomię czy fizjologię. Ale poznać dogłębnie chemię, fizykę, biologię, matematykę oraz filozofię przyrody. Tylko wtedy jestem wstanie wiedzieć jak działa ludzkie ciało. I tak nie poznam jego w pełni tylko jakiś najważniejszy wycinek. Studiuję nauki przyrodnicze jakieś 25 lat. I do tej pory nie mogę powiedzieć że w przypadku jakiś układów biologicznych wiem jak to działa. Ewolucja znalazła przez 3.6 mld lat tyle dróg i wyjątków, tyle alternatywnych szlaków że każde uogólnienie posiada tysiące wyjątków. Rada jest tylko jedna. Żadnych zrywów. Żadnych kampanii. Tylko praca u podstaw. Ciężka, codzienna, przez nikogo nie zauważona praca u podstaw. Nad samym sobą i ludźmi w najbliższym otoczeniu. Tylko tak da się podnieść wiedzę u ludzi o naukach przyrodniczych i świecie. Niestety to wymaga gigantycznego wysiłku i ciekawości. Proponuję aby iść do biblioteki i zamiast wypożyczać jakiś kryminał, czy książkę fantasy. Wypożyczyć jakąś książkę o naukach przyrodniczych. Ale nie popularnonaukową tylko naukową. Z wzorami matematycznymi i diagramami. I po prostu czytać i być ciekawym.

    1. Dokładnie panie Unknown. Duchy, kryptydy, paranormalia i życie po życiu SĄ potwierdzonym faktem naukowym i każdy szanujący się naukowiec filozof o tym wie. Brawo. Good for you. Not trolling. Serialu, really.

  5. Jak chcecie to jedzcie sobie to czy owo. Powrócmy do źródła. "Związek" stworzony poprzez człowieka, patrz leki pestycydy etc bardzo rzadko jest w porządku dla dobra ogółu. Tylko natura jest naturalna. I nic tego nie zmieni
    Ludzie są chorzy, schizofemicy i psychopatyczni naukowcy którzy chcą to zmienić. Ale natura sobie i tak z tym poradzi.
    Tomasz

  6. Np. Heliocentryzm to pseudonauka bo nie ma ani 1 eksperymentu naukowego go potwierdzającego, więc logicznie z zasady jest zaliczany jako pseudonauka.
    Więc trzeba by go było odrzucić z dywagacji uczelnianych wg większości tak należy wykluczać pseudonaukę. Jakby ktoś nie wiedział, co to jest eksperyment naukowy to służę pomocą:
    eksperyment [łac. experimentum ‘próba’, ‘doświadczenie’], próba, doświadczenie nauk.;
    podstawowy, oprócz obserwacji i pomiaru nauk., zabieg badawczy polegający na celowym wywoływaniu określonego zjawiska (lub jego zmiany) w warunkach sztucznie stworzonych (laboratoryjnych) oraz zbadaniu jego przebiegu, cech lub zależności; celem eksperymentu jest najczęściej sprawdzenie sformułowanej uprzednio hipotezy, która w wyniku eksperymentu zostaje potwierdzona (wzrasta jej prawdopodobieństwo) lub obalona. W nauce jak wiadomo takie eksperymenty naukowe muszą być powtarzalne, mierzalne i albo potwierdzają albo obalają teorię, gdy nie ma eksperymentów naukowych to jest to czysta pseudonauka jak oprócz heliocentryzmu np religie(w sumie pseudonauka to też religia, bo nie posiada żadnych dowodów i eksperymentów), kosmologia, teorie naukowe bo też jak wiadomo tylko teorie czyli pseudonauka nie mająca nic wspólnego z nauką, kosmologia, astrologia, astronomia, ewolucja, grawitacja, czy np fizyka teoretyczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *