Gdzie nie spojrzymy, gdzie się nie obrócimy, nietrudno dostrzec lub usłyszeć, że to czy tamto powoduje raka. W rzeczywistości wiele z tych straszydeł nie ma oparcia w dowodach, a często jest wprost zmyślona. Jakie są popularne w społecznym obiegu, a fałszywe, przyczyny na temat powstawania nowotworów?

nowotwory rak przyczyny mity
To co trzeba podkreślić już na
początku, to różnicę między nowotworem i rakiem. Pojęcie to jest bardzo często
mylone, czasem nawet w poważnych mediach. Otóż „nowotwór” obejmuje znacznie
szerszy zakres chorób, niż rak. Nowotwory dzielą się na złośliwe i łagodne i
kategoryzowane są według tkanki, z której się wywodzą. I tak też raki to
wyłącznie złośliwe nowotwory tkanki nabłonkowej, mięsaki to złośliwe nowotwory
tkanki łącznej (z drobnymi wyjątkami), glejaki to nowotwory tkanki glejowej,
chłoniaki to nowotwory złośliwe komórek układu limfatycznego, a tłuszczaki to
łagodne nowotwory pochodzące z tkanki tłuszczowej.

Mikrofale

Po krótkim wstępie przejdźmy do
rzeczy. Zwolennicy medycyny alternatywnej i pseudomedycyny, w tym Jerzy
Zięba
, propagują pogląd, że nowotwory mogą być wywoływane przez mikrofale
wykorzystywane przez telefony komórkowe, technologię wi-fi lub kuchenki
mikrofalowe. Wyjaśnijmy, czym w ogóle są mikrofale. Jest to rodzaj
promieniowania elektromagnetycznego. Długość mikrofal wykorzystywanych przez
nasze urządzenia wynosi zwykle około 12 cm, a ich energia jest bardzo słaba.
Nie mają działania jonizującego, czyli nie powodują odczepienia się elektronu
lub elektronów od atomu, co mogłoby prowadzić do łańcucha reakcji niepożądanych
i szkodliwych dla białek, DNA czy lipidów błon komórkowych. Mikrofale nie
denaturują (czyli nie „ścinają”) białek ani nie uszkadzają DNA.
Badania pokazują, że korzystanie
z telefonów komórkowych nie koreluje dodatnio z występowaniem glejaków. Nawet
epidemiologiczne obserwacje na mniej więcej 360 tysiącach Duńczyków nie
potwierdziły, by mikrofale wykorzystywane przez telefony komórkowe miały coś
wspólnego z nowotworami. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że nie ma
dowodów które wskazywałyby, że mikrofale powodują nowotwory. Oświadczenie WHO
jest niezwykle ostrożne nie tylko ze względu na powagę sytuacji i prestiż
instytucji, ale także z uwagi na jeden inny od pozostałych raport. Sporządziła
go Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (International Agency for Research
on Cancer – IARC).
Międzynarodowa Agencja Badań nad
Rakiem (IARC) coraz częściej postrzegana jest jako lubująca się w powiązywaniu
różnych rzeczy z występowaniem nowotworów na podstawie wadliwie zsyntetyzowanych
lub słabych dowodów. IARC zaklasyfikowała mikrofale jako potencjalnie
kancerogenne powołując się na badanie, które polegało na znalezieniu osób
chorujących na glejaki i odnalezieniu ich cech wspólnych w odniesieniu do
prawdopodobnych przyczyn choroby. Na tej podstawie IARC ustaliła 40% wyższe
ryzyko zachorowania na glejaka u osób, które używały telefonów komórkowych
codziennie powyżej 30 minut, przez 10 lat. Szybko jednak znaleziono poważne
dziury w metodologii. Nieufność wzbudziło przede wszystkim to, że osoby chore
ze zdiagnozowanymi glejakami mogły chętniej szukać źródeł swojej choroby w
zachowaniach z przeszłości, w tym w wykorzystywaniu telefonów. Zatem chorzy nie
tylko mogli nie pamiętać dokładnie kiedy i jak długo korzystali z telefonów, ale
też nieświadomie podawać więcej minut i dłuższy okres, niż było to w
rzeczywistości. Typowa dla WHO ostrożność sprawiła, że po klasyfikacji IARC
przeprowadzono dalsze analizy, które nie potwierdziły by mikrofale mogły
wywoływać nowotwory.

Konflikt psychologiczny

Mit, że nierozwiązane konflikty
psychologiczne czy emocjonalne z przeszłości są przyczynami wielu chorób,
propaguje idea „BiologiiTotalnej”. Jest to fałszywa, niepodparta żadnymi badaniami naukowymi ani
nawet choćby najsłabszymi przesłankami teoretycznymi, forma diagnozowania zaburzeń
zdrowotnych. Problemy z tarczycą? To może być ślad po smutku wynikającym z odrzucenia
przez grupę przedszkolaków, gdy miało się 5 lat. Rak piersi? Osoba chora
obecnie, jako niemowlę dostawała pierś do ssania rzadziej, niż by tego wówczas
chciała i czuła się przez to rzekomo odrzucona. Nadciśnienie? To efekt
pragnienia by nadążyć za zbyt szybko zmieniającą się rzeczywistością. I tak
dalej. Nie ma tutaj żadnego związku przyczynowo-skutkowego ani korelacji. W
rzeczywistości nie ma tutaj nic, ponieważ koncepcja Biologii Totalnej jest na
tym samym poziomie, co wróżkarstwo i nie da się zastosować w niej metod
naukowych, gdyż nie można ani potwierdzić ani obalić hipotez proponowanych
przez Biologię Totalną. Są one niefalsyfikowalne. Nie istnieją żadne, choćby
potencjalne do wyobrażenia dowody, które mogłyby zweryfikować hipotezę, że np.
regularne bóle brzucha są spowodowane niechęcią do masującej swój brzuch babci,
której nie lubiło się w dzieciństwie.
Pomimo skrajnie absurdalnego
charakteru idei Biologii Totalnej, jest ona w Internecie naprawdę popularna.
Istnieją na Facebooku liczne grupy, które wzajemnie doradzają sobie skąd może
pochodzić ta czy inna choroba, wymyślając coraz to bardziej groteskowe
„nierozwiązane konflikty” z dzieciństwa. Wyleczenie miałoby nastąpić po
rozprawieniu się z takim konfliktem. Choć stres związany ze wspomnieniami z
różnych sytuacji z przeszłości może przekładać się negatywnie na funkcjonowanie
organizmu, to nie można konkretnych wydarzeń jakie miały miejsce i emocji,
które po nich i w ich efekcie nastąpiły, wiązać z występowaniem chorób, w tym
nowotworów, a pogodzenie się z nimi uznawać za formę terapii.

Żywność „nieekologiczna”

Wśród popularnych mitów o
źródłach nowotworów jest też ten, według którego spożywanie zwykłej,
nieekologicznej (nieorganicznej) żywności zwiększa ryzyko zachorowania. Wpisuje
się to w szerszy kontekst promowania żywności ekologicznej, jako zdrowej,
lepszej od tej pozyskiwanej w rolnictwie konwencjonalnym, za którą warto płacić
kilka lub kilkanaście razy więcej, niż za te same produkty nieekologiczne. Jaka
jest rzeczywistość?
Pierwszy z powodów, dla których
ludzie są skłonni uwierzyć w mit, że żywność ekologiczna jest lepsza, wynika z
postrzegania rolnictwa ekologicznego, jako niewykorzystującego pestycydów,
czyli mówiąc potocznie „te owoce i warzywa są niepryskane”. Tak naprawdę
rolnictwo ekologiczne (organiczne) również stosuje pestycydy, czasem
nawet o stosunkowo wysokim poziomie toksyczności w porównaniu do pestycydów z
rolnictwa konwencjonalnego. Różnica polega na tym, że używane w rolnictwie
ekologicznym środki ochrony roślin muszą spełniać dodatkowe kryteria
„naturalności” (nie mogą być syntetyczne). Nie ma to wpływu na jakość, ponieważ
o wartości i właściwościach pestycydów decyduje budowa chemiczna, a nie to czy
zostały stworzone przez człowieka. Naturalny pestycyd może być znacznie
bardziej toksyczny od świadomie stworzonego przez człowieka, a do tego mniej
wybiórczy, zabijający większą liczbę gatunków owadów, niż to konieczne. Rolnictwo
ekologiczne zapewnia po prostu spełnienie idei naturalności, która nijak się ma
do tego czy żywność będzie zdrowsza. Działa to na podobnej zasadzie co
współczesna produkcja mięsa koszernego-halal. Chodzi o
ideologiczność/religijność/parareligijność, nie o bezpieczeństwo spożywania czy
wartości odżywcze lub prozdrowotne.  

Drugą przyczyną postrzegania
żywności ekologicznej jako lepszej, nie wywołującej nowotworów, jest
przekonanie, że jest wolna od GMO.
Z kolei powszechna świadomość, że żywność GMO może wywoływać nowotwory pojawiła
się przez publikacje naukowe francuskiego mikrobiologa Gilles-Erica
Séraliniego. W tym aspekcie należy wyjaśnić dwie odrębne kwestie. Jedna dotyczy
zawartości GMO w żywności. Prawdą jest, że jedzenie z rolnictwa ekologicznego
nie powinno zawierać GMO. Jednocześnie jednak w Unii Europejskiej od początku
XXI wieku obowiązuje prawny nakaz znakowania produktów, które mają powyżej 0,9%
składników z GMO, a zatem przepłacanie za znaczek „bio/organic/eko”, „wolne od
GMO” czy symbol rolnictwa ekologicznego (listek z gwiazdkami) w sytuacji, gdy
praktycznie wszystkie inne produkty na europejskim rynku nie są GMO, nie ma
żadnego sensu. Druga kwestia jest już sprawą naukową. Nie ma bowiem żadnych
dowodów na to, że żywność GMO jest szkodliwa lub że może wywoływać nowotwory. Co
więcej, nie istnieją nawet przesłanki, choćby silnie subiektywne, które
przemawiałyby za tą tezą. Są za to badania wspomnianego Gilles-Erica
Séraliniego. Polegały na karmieniu szczurów paszą z kukurydzą GMO, kukurydzą
nieGMO i z glifosatem. Badane szczury pod koniec eksperymentu były obrośnięte
guzami, co miało świadczyć o rakotwórczym działaniu kukurydzy GMO. Krytycy
badania wskazali jednak, że Séralini wykorzystał do testów rasę szczurów, która
tak czy inaczej zapada często na nowotwory, tym bardziej po 2 latach, co jest
okresem dla szczurów bardzo długim, a tyle trwał właśnie eksperyment. Dodatkowo
brakowało grupy kontrolnej, która otrzymywałaby standardową paszę
laboratoryjną, a Gilles-Erica Séralini był wcześniej finansowany przez
organizację Greenpeace,
która za cel stawia sobie dezinformację na temat GMO. Publikację Séraliniego
wycofano, a on sam dołączył do alei najbardziej skompromitowanych naukowców.
Skoro żywność ekologiczna również
jest pryskana pestycydami (a te same w sobie nowotworów nie wywołują), a jej
czystość pod względem zawartości GMO nie przedstawia żadnej wartości zdrowotnej,
sprawdźmy dla pełnego obrazu czy istnieją w ogóle jakieś istotne różnice między
jedzeniem z upraw ekologicznych i konwencjonalnych pod względem wartości
odżywczej i prozdrowotnej. Żywność ekologiczna może różnić się składem od tej
konwencjonalnej, zwykle nieznacznie, ponieważ istnieją pojedyncze prace według
których w produktach roślinnych lub zwierzęcych z rolnictwa ekologicznego może
znajdować się więcej niektórych witamin (np. witaminy C), polifenoli
przeciwutleniających czy wielonienasycowych kwasów tłuszczowych omega 3.
Jednocześnie w żywności eko w badaniach takich stwierdza się np. mniej białka,
witaminy E czy błonnika. Nie
ma
więc żadnych dowodów na to, że żywność nieekologiczna jest w ogólnym
ujęciu gorsza od ekologicznej. To czy jakiś posiłek przyczyniać się może do
powstawania nowotworów zależeć będzie np. od jego obróbki, bo zarówno silnie
przysmażone ziemniaki konwencjonalne, jak i ekologiczne, są zwyczajnie bardzo
niezdrowe.

Glifosat

Choć glifosat jest pestycydem
(herbicydem) i nawiązuje przez to do wcześniejszego rozdziału, uznałem że jego
potencjał pronowotworowy warto omówić osobno. Przeciw glifosatowi wymierzone są
przeróżne kampanie propagandowe. Jak często w takich sytuacjach bywa, w
mediach, w Internecie, w obiegu społecznym, istnieje w związku z tym mnóstwo
mitów dotyczących rakotwórczości glifosatu. Czy naprawdę związek ten jest tak
szkodliwy?
O badaniach Séraliniego napisałem
wyżej – choć miały dowieść szkodliwości GMO i glifosatu, to okazały się wielką
manipulacją. W wątek ten zamieszana jest także wspomniana wcześniej
Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC), która na podstawie bardzo
naciąganych dowodów zaklasyfikowała mikrofale wykorzystywane w telefonach
komórkowych jako potencjalnie rakotwórcze. Także tutaj, w przypadku glifosatu, nie
popisała się profesjonalizmem. Ocena ta wynika z faktu, że IARC do
zaklasyfikowania tego pestycydu jako potencjalnie rakotwórczego wykorzystała
badania nieistotne statystycznie, eksperymenty na zwierzętach z bardzo małą
próbą (liczbą badanych zwierząt) i bez diagnozy histopatologicznej, która
potwierdziłaby, czy zwierzęta faktycznie miały nowotwory. IARC zignorowała za
to poprawne metodologicznie badania pokazujące, że nie ma związku między
narażeniem na kontakt z glifosatem, a występowaniem nowotworów. IARC za ten
naukowy blamaż skrytykowana została przez Organizację Narodów Zjednoczonych ds.
Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności
(EFSA), Europejską Agencję Chemikaliów (ECHA) czy Agencję Ochrony Środowiska
(EPA). Gwoździem do trumny klasyfikacji IARC było to, że główna jej autorka,
Kathryn Guyton, już w 2014 roku obiecywała, że zrobi badania potwierdzające
rakotwórczość glifosatu, choć robienie i naciąganie badań pod tezę jest wbrew
podstawowym zasadom metodologii nauki. Dodatkowo zewnętrzny doradca IARC ds.
klasyfikacji glifosatu, Christopher Portier, wziął 160 tys. dolarów
amerykańskich od firm prawniczych próbujących sądzić się o ogromne
odszkodowania za rzekome wywołanie przez glifosat nowotworów u ich klientów. Na
początku zaprzeczał, że otrzymał jakiekolwiek wynagrodzenie. Dopiero podczas
przesłuchania w Parlamencie Europejskim wynikającym z konfliktu z Europejskim
Urzędem ds. Bezpieczeństwa Żywności, Portier przyznał się do tego
skandalicznego, zatajonego konfliktu interesów. To właśnie m.in. na podstawie
zmanipulowanej klasyfikacji IARC sąd kalifornijski wydał decyzję o
odszkodowaniu dla ogrodnika, u którego glifosat rzekomo spowodować miał
powstanie chłoniaka (co szerzej opisywałem tutaj).
Tak naprawdę nie ma żadnych
dowodów przemawiających za tym, że glifosat może wywoływać nowotwory. Jest
jednym z najbezpieczniejszych pestycydów dostępnych na rynku. Jego poziom
toksyczności jest nawet niższy, niż poziom toksyczności kofeiny (której jako
pestycyd stosować nie wolno). Ciekawostką jest, że istnieją
badania przemawiające za tym, że glifosat ma działanie antynowotworowe wobec
raka prostaty. Są to oczywiście jedynie testy in vitro na hodowlach komórek, w związku z czym nie należy brać ich
za silny dowód – glifosat nie tylko nie powoduje raka, ale także go nie leczy.
Przykład ten pokazuje tylko, jak łatwo jest „wykazać” pro- czy
antynowotworowość jakiegoś związku chemicznego, posługując się bardzo słabymi
dowodami.  

Nowotwór (rak) to tak naprawdę grzyb

Istnieje jeszcze jeden ciekawy
mit na temat przyczyn nowotworów. Mówi on, że choroby nowotworowe to tak
naprawdę grzyby. Inna wersja tego poglądu tłumaczy to w odmienny sposób: nowotwory
są tkankami reagującymi na obecność grzybów i aby pozbyć się np. raka, trzeba
przejść terapię odgrzybiającą. Przyczyną choroby nowotworowej są więc tutaj
grzyby. Mit ten trzeba wyjaśnić na kilku poziomach.
Przede wszystkim należy
zrozumieć, że nowotwory to nie są grzyby. Nowotwór jest – upraszczając – zaburzoną
genetycznie i biochemicznie tkanką, której komórki dzielą się w sposób
niekontrolowany. Wywodzi się z komórek swojego gospodarza (choć odnotowano też
nieliczne nowotwory zakaźne), które przez szereg mutacji, głównie w genach
odpowiedzialnych za kontrolę podziału komórkowego czy w sekwencjach regulacji
ekspresji oraz przez modyfikacje epigenetyczne, zmieniły swój charakter. Nie
jest to reakcja na obecność grzybów w organizmie, które są odrębnym królestwem
organizmów żywych. My należymy do królestwa zwierząt, a grzyby do królestwa grzybów.
Różnią się od nas m.in. obecnością ściany komórkowej, której zwierzęta w ogóle
nie posiadają. Gdyby nowotwory były grzybami, z pewnością już dawno byśmy o tym
wiedzieli. Są po prostu – tylko i aż – poważnie zmutowaną populacją komórek
swojego gospodarza, która wyrwała się spod kontroli i egoistycznie „na oślep”
dąży do rozrastania się (na tyle, na ile może, a jak wynika ze wstępu, np. raki
mają większe możliwości, niż np. tłuszczaki) kosztem reszty komórek organizmu,
aż do nieuchronnego  końca (o ile nie
podejmie się terapii medycznej).
Być może wśród części zwolenników
poglądu, że nowotwory to grzyby, wziął się on z zasłyszanej, a niezagłębionej i
niezrozumianej prawdy, że grzyby produkują bardzo silnie toksyczne związki
chemiczne, zwane mykotoksynami. Koszty ich metabolizowania są dla naszych ludzkich
wątrób często zbyt wysokie. Niektóre mykotoksyny mogą mieć działanie
pronowotworowe generując szereg reakcji wolnorodnikowych i działając
mutagennie. Na tym jednak kończy się nasz grzybowo-nowotworowy związek.

Prawdziwe przyczyny powstawania nowotworów

Wśród prawdziwych przyczyn
powstawania nowotworów można zrobić podział na te wrodzone, takie jak mutacje
genetyczne i epigenetyczne, z którymi się urodziliśmy, jak i niewrodzone, czyli
czynniki typowo środowiskowe. Taki dualizm jest uproszczeniem, ponieważ w
rzeczywistości czynniki te mogą się mieszać i uzupełniać, a także w odmienny
sposób przyjmować można ich rozumienie. Na przykład za czynniki wrodzone możemy
przyjąć wyłącznie te, jakie pojawiły się do etapu zarodkowego lub uwzględnić
także okres płodowy, do narodzin, włączając lub wykluczając czynniki
środowiskowe, działające w tym okresie.
Niezależnie od klasyfikacji
chciałbym wymienić te czynniki, które naprawdę mogą przyczyniać się do
powstawania nowotworów. Ich obecność nie jest jednoznaczna z zachorowaniem w
przyszłości lub też śmiercią z powodu danego nowotworu. Mówi jedynie o
zwiększeniu ryzyka. Oprócz opisanych wcześniej mutacji genetycznych,
epigenetycznych, długotrwałego stresu osłabiającego organizm oraz spożywania
przesmażonych produktów i mykotoksyn, negatywny wpływ ma też palenie
papierosów, picie alkoholu, opalanie się czy korzystanie z solariów i brak
ruchu, aktywności fizycznej. To unikanie tych produktów i czynności (bądź ich
braku), a nie mikrofal albo nieekologicznych produktów, może na nas zadziałać
pozytywnie.
Jeśli podoba Ci się to co robię i
popierasz popularyzowanie przeze mnie nauki oraz podejmowania decyzji w oparciu
o fakty, możesz wesprzeć rozwój To Tylko Teorii. Jak? Prowadzenie bloga
naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania
artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji, a potem kolejne
godziny pisania i redagowania. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób
możesz ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on
funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych
miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu osób
staje się realnym finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać
więcej czasu na opracowywanie i pisanie artykułów.

 

Najnowsze wpisy

`

8 komentarzy do “Popularne mity na temat raka

  1. Jeśli idzie o grzyby, potencjalnie też ktoś mógł przekręcić fakty, że w badaniach obrazowych nie da się generalnie powiedzieć jaki jest charakter guza, a jest coś takiego jak aspergilloma. Przy czym ktoś myślał, że każdy guz to guz nowotworowy, a tu grzyb ergo nowotwory to tak naprawdę grzyby. Eureka! I szuru szuru na klasycznej, emocjonalnej fazie roznoszącej się niczym zaraza. 😉

  2. Piszesz: "Oprócz opisanych wcześniej mutacji genetycznych, epigenetycznych, długotrwałego stresu osłabiającego organizm oraz spożywania przesmażonych produktów i mykotoksyn, negatywny wpływ ma też palenie papierosów, picie alkoholu, opalanie się czy korzystanie z solariów i brak ruchu, aktywności fizycznej. To unikanie tych produktów i czynności (bądź ich braku), a nie mikrofal albo „nieekologicznych” produktów, może na nas zadziałać pozytywnie."
    Łukasz – generalnie to szkoda na ciebie kasy człowieku, no chyba że wydasz ją na podniesienie poziomu swojej świadomości która nie wiem czy sie mieści w skali dr Hawkinsa. Bardzo płytko surfujesz po wiedzy jako takiej i zanim zakumasz co tak naprawdę jest grane w zamknietym srodowisku Ziemi to pewnie minie kilka kolejnych wcieleń. Wytrwałości zatem!

    1. To może Pan AL PAUL nas oświeci ''co tak naprawdę jest grane'', skoro Pan Łukasz jest wg Pana niekompetentny? Czekam z niecierpliwością, bo rozumiem że Pan wytłumaczy nam to lepiej, skoro ma Pan pewnie bardzo wysoki poziom ''świadomości'' 🙂 Jak już kogoś krytykujemy, to może pokażmy swój poziom wiedzy i swój punkt widzenia.

    2. Poziom świadomości, zamknięte środowisko ziemi i kilka kolejnych wcieleń wystarczy by zrozumieć z kim mamy do czynienia. 😀

    3. Wygląda na to że Pan/Pani AL PAUL promuje struktury wody http://liquidumdivine.pl/Fenomen/ . Nie wiem które bo jest ich wiele. Ciekawe, że skala Hawkinsa przytoczona przez wspomnianego interlokutora wykorzystuje liczby matematyczne do opisu poziomów skali. Jeśli ktoś się nie mieści w skali to chyba jest niedokończona albo za płytka?

  3. Ciekawy post, dzięki za rozwianie wielu mitów z jakimi można się spotkać w internecie. Osobiście intryguje mnie nieco kwestia użycia telefonów komórkowych – jakiś czas temu trafiłem na dokument ze Stanów, w którym jest mowa, by ograniczać używanie telefonów: https://www.cdph.ca.gov/Programs/CCDPHP/DEODC/EHIB/CDPH%20Document%20Library/Cell-Phone-Guidance.pdf – czy to propagowanie kolejnych mitów czy coś jednak jest na rzeczy?

  4. Jesli brak B12 czy B11 wplywa na zmiane w metylacji DNA i konsekwenja jest silenieksza ekspresja genow (w ktorych moga byc takze upakowane wirusy -trzymane na wodzy przez gesta metylacje) to wniosen nasuwa sie sam : jesli jemy jedzenie ekologoczne rosnacych na ziemiach bogatych w krzem i inne mineraly, z dosteoem do naturalnego slonca to obecnosc skladnikow niezbednych dla prawidlowych procesow komorkowych jest zapewniona. Jesli zas jemy zywnosc pędzoną na jalowych glebach, z czynnikami wzrostu i chemia aby nie odjechalo w transporcie to dostarczenie skladnikow niezbeznych dla mitochondriow jest znikoma- stad mniejsza kontrola nad wirusami i grzybami (ktorych nie kontroluje wysokaa metylacja), stad rozne choroby plodu i schorzenia o podlozy metabolicznym. Co do mikrofa – podgrzewanie bialka w mikrofali powoduje zmiane struktury aminokwasow, a z bialek budowane sa dalej nasze ciala… takich powiazan jest mnostwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *