Kategorie:

Chamstwo w murach Uniwersytetu Śląskiego

Tym razem chciałbym zabrać głos w sprawie, której media poświęciły ostatnio trochę czasu. Na wykładzie odbywającym się na Uniwersytecie Śląskim jedna ze studentek ziewnęła, na co wykładowca skomentował „No, mój to by się nie zmieścił!”. Wiem, że na wielu uczelniach, pewnie na każdej w poszczególnych jednostkach, tego typu zachowania są normą. Ludzie się przyzwyczajają, w końcu jeśli bezpośrednio nas dana patologia nie boli, to łatwo ją zignorować. Pytanie tylko, czy należy to tolerować? Czy nie pogarsza do jakości kształcenia? Narzekamy, jacy okropni są dzisiejsi studenci, ale przecież od kogoś się uczą, prawda?

Dopiero co Śląski Uniwersytet
Medyczny zamknął nauczanie homeopatii (za co plus), tymczasem na Uniwersytecie
Śląskim dzieje się coś takiego. Pojawiają się głosy, że to nic wielkiego, że ta
dziewczyna to pewnie jakaś wściekła feministka. Że wykładowca może jest dobry,
więc nawet jeśli burak, to warto dać mu szansę. A to ktoś „feminazistkami” rzuci,
inny powie, że babie się w głowie poprzewracało i nie ma co rozdmuchiwać. Prawdopośrodkizm też jest obecny w
tej debacie: dobra, zachował się po chamsku, niech przeprosi, ale to też nic
takiego, żeby wyciągać jakieś konsekwencje. Z relacji innych osób wynika, że to
nie był pierwszy taki wybryk tego pana.
To nie jest, jak już wspominałem,
odosobniony przypadek. Ja również podczas nauki natknąłem się na tego typu
sytuacje. Na początku studiów, w jednostce, z którą już od dawna nie mam nic do
czynienia. Zdarzały się gorsze teksty i choć niektóre dziewczyny komentowały,
że nie pozwoliły by sobie na coś takiego, to bezpośrednie ofiary chamstwa nigdy
niczego nie zgłosiły (nie dziwię się, początkujący studenci są zazwyczaj bardzo
nieśmiali i nie wiedzą co im wolno, a czego nie). Dziś jest to dla nas tylko
wspomnienie. Grupa cwaniaczków chętnie trzyma się tejże jednostki, większość
jednak nie chce mieć z tym miejscem nic wspólnego. Szkoda, bo merytorycznie
rzecz biorąc, przedmioty tam prowadzone były dla mnie jednymi z ciekawszych.
Łatwo jest uznać sprawę za mało
istotną tym, którzy nigdy narażeni na dyskryminację nie byli i prawdopodobnie
nie będą. Standardowo komentarze krytyczne wobec dziewczyny, a broniące
wykładowcy, pojawiają się głównie ze strony mężczyzn o seksistowskiej mentalności, a także bardzo młodych dziewczyn,
które dały sobie przez społeczeństwo wmówić, że są głupsze i gorsze ze względu
na płeć. Wyobraźcie sobie jednak – jeśli wciąż nie jesteście przekonani – że
jakiś Wasz wykładowca robi sobie z Was durne i chamskie żarty na tle Waszej
religii, zapewne katolickiej albo przez to, że pochodzicie z małej
miejscowości, z której przyjechaliście na studia do wielkiego miasta. „No, to dzisiaj popytamy kogoś ze wsi, Panie
X
”, „Jak katoliczka, to pewnie
kreacjonistka, nie wstyd Pani biologię studiować?
”.
Można powiedzieć, że to dobry
naukowiec, więc powinno mu się wybaczyć, ze względu na zasługi naukowe.
Oczywiście w oderwaniu od tego konkretnego przykładu, bo nie mamy tym razem do
czynienia z naukową sławą. Mniej lub bardziej znana jest sprawa Jamesa Watsona,
odkrywcy budowy DNA (za co w 1962 roku otrzymał Nagrodę Nobla), który po swojej
rasistowskiej i pseudonaukowej wypowiedzi „polityka
społeczna w tej kwestii opiera się na przekonaniu, iż przedstawiciele rasy
czarnej dorównują inteligencją przedstawicielom rasy białej. Tymczasem badania
pokazują, że jest inaczej
” (wcale tego nie pokazują) został odsunięty z różnych, ważnych stanowisk w
jednostkach naukowych, a jego gościnne wykłady na świecie zostały odwołane. Czy
to, że ktoś jest kimś „wielkim”, że osiągnął coś ważnego, powinno go
usprawiedliwiać? Karzemy malutkich, wielkim wybaczamy?
Argument, że „to tylko żart” przyjąłbym, gdyby żart
ten został skierowany do koleżanki, przyjaciółki czy żony – po prostu w prywatnej rozmowie. Pozwalanie sobie na
takie zachowanie w sytuacjach oficjalnych to w najlepszym wypadku brak
świadomości, a najczęściej wspomniane już wielokrotnie chamstwo i promowanie
złej postawy wśród studentów. Narzekamy na korupcję, na nepotyzm i inne tego
typu społeczno-polityczne patologie, które skutecznie niszczą rozwój kulturowy,
naukowy, społeczny i polityczny kraju, ale często u podstawy takich sytuacji przymykamy na nie oko. Wszystkich, których spotka podobna sytuacja i będzie ona
ewidentnie efektem złej woli wykładowcy, a nie pomyłki czy nieświadomości,
zachęcam do reagowania. Natomiast wstydem dla Uniwersytetu Śląskiego będzie,
jeśli wykładowcy ujdzie to na sucho.

Chcesz wesprzeć rozwój mojego bloga? Możesz to zrobić zostając jego patronem tutaj

 

Najnowsze wpisy

`

30 komentarzy do “Chamstwo w murach Uniwersytetu Śląskiego

  1. Myślę, że nazwisko i fotografia tego pana powinna być udostępniona szerszej publiczności, bo myślę, że wielu chciałoby go bliżej poznać, a nawet sprawdzić, czy tak samo będzie elokwentny i dowcipny np. w obecności ojca tej studentki, brata, czy chłopaka, a nawet "zwykłego" obywatela, który tak po prostu dałby mu chętnie po mordzie!

    1. Z tego co wiem, to on już wcześniej miał zakaz wykładania na różnych wydziałach i był upominany za takie zachowania, puszczał też obraźliwe komentarze na temat syryjskich uchodźczyń.

    2. Poszłam do tego pana na zajęcia w semestrze letnim. Po pierwszych wyszłam i nie wróciłam, wielbiąc to, że dzięki swojemu trybowi studiów mogłam to zrobić. Współczułam koleżankom, które mając filozofię w rygorach musiały go znieść. Przez 1,5h wysłuchałam więcej "żartów" na temat kobiet, niż przez całe życie. Ach, no i oczywiście: kobieta w spodniach to nie kobieta.
      Okropny człowiek. Oby w końcu coś z nim zrobili.

    3. Boli mnie to, że znalazło się cwaniactwo, które go broni i usprawiedliwia, nawet oficjalnie w listach do bodajże dziekana czy rektora.

    4. Ja też miałam zajęcia z tym panem (o dziwo studiowałam biotechnologię – po co tam filozofia nie wiem). To było 11 lat temu i dopiero teraz ktoś jednak zareagował. Ja po prostu przestałam chodzić na te wykłady. Wytrzymałam całe dwa.
      Mam nawet z roku kolegów którzy go bronią, bo to przecież dobre żarty były. Tja…..

    5. Studentom biotechnologii filozofia potrzebna jest bardziej niż innym. Może autor blogu pokusi się o wpis na ten temat?

    6. nie będę przeczył, że tego rodzaju wypowiedź jest niestosowna, ale ziewanie całą gębą wa wykładzie samo w sobie jest chamskie. może ten pan rzucił taki sprośny tekścik do chłopców z pierwszej ławki, a oni to rozpowszechnili dalej uznając to za dobry dowcip..

  2. uważam że tego typu żarty (teksty) faktycznie można zrobić komuś kogo się dobrze zna.. mnie jak by tak powiedział jakiś profesorek czy ktoś obcy to uhuhu 😉 nie chciałabym być na miejscu takiej osoby :]

  3. Nigdy nie byłam ofiarą takich chamskich żartów, ale drobne złośliwości się zdarzają. Studiuję na kierunku technicznym i w jednej grupie jestem jedyną dziewczyną. Prowadzący zwraca się per "panowie"… Albo na jednych laboratoriach dostałam element, którego nie byłam w stanie zanieść do swojego biurka, a było mnóstwo innych, lżejszych. Albo pytania na wykładach "To raczej do panów (…)" i pytanie typowo techniczne.

    1. Jeśli jest możliwość, to warto zwrócić prowadzącemu uwagę po zajęciach, jeśli nadal będzie się tak zachowywał – uderzyć do opiekuna roku lub prodziekana do Twojego kierunku.

  4. No cóż, tak to już jest niestety 🙂 Nie mniej jednak każdy wykładowca powinien z poszanowaniem i z godnością traktować studenta. Przede wszystkim wykładowca powinien być kulturalny i zgodnie z zasadami etycznymi prowadzić zajęcia. Pozdrawiam.

  5. nie znam sprawy…ale uważam, że to bulwersujące. rozumiem studentki, że nie przekazują inf dalej, boją się, itd. jednak nazwisko i wizerunek tego pana powinno być powszechnie znane. może następnym razem by pomyślał…

    1. Biorąc pod uwagę fakt, że był niejednokrotnie upominany i miał różne zakazy za swoje zachowanie, to pewnie by nie pomyślał.

  6. Spoko, spoko – znałam księdza, który na katechezach w dość wymowny sposób zapytał klasy, patrząc na żeńskie grono uczennic – "kto mu dziś postawi loda" 😉 Takie żarciki, ubaw po pachy…
    Na szczęście przenieśli go szybko…
    Pozdrawiam.

  7. Ja także słyszałem o takich przypadkach od swoich znajomych. Nie wiem, czy jest to plaga na polskich uczelniach, czy wręcz przeciwnie – jest to zjawisko marginalne, ale słuchając wypowiedzi różnych osób można dojść do wniosku, że tego typu zachowania są powszechnie znane (choćby i z trzeciej ręki).

    Problem w tym, że aby coś z tym zrobić, trzeba mieć siły, chęci i czas. W Polskiej rzeczywistości jednak, nie tylko w takich przypadkach, o wiele częściej opłaca się po prostu zacisnąć zęby i żyć dalej, albo pójść na "ugodę" z osobą, która wyrządziła ci mniejszą lub większą nieprzyjemność.

    Mam nadzieję, że to się zmieni.

  8. Zachowanie było chamskie – to fakt, ale od tego jest pozew cywilny za naruszenie dóbr osobistych. Natomiast uczelnia to nie jest szkoła podstawowa czy średnia, gdzie nauczyciele pełnią rolę wychowawczą i wypada lub nie wypada im mniej lub więcej, tylko jest to środowisko akademickie, gdzie przychodzi się studiować, a pracownicy mają przede wszystkim sprawdzać się na polu naukowym, a nie świecić przykładem w kwestiach taktu i ogłady. Najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu odsunięcie tego Pana od zajęć ze studentami, co pewnie i jemu i jego studentom wyszłoby na dobre.

    1. Aha, czyli wykładowca łamie sobie prawa studenta, etykietę, obraża, ale uczelnia nie ma nic do tego, ważne, aby uczył? No ja nie wiem skąd Ci takie podejście przyszło do głowy. Gdyby tak faktycznie było, to uniwersytety byłyby siedliskiem wszelkich najgorszych patologii.

  9. Zwróciłeś uwagę na coś ważnego. Młodsze pokolenie kobiet daje przyzwolenie na takie zachowania. Teraz niemodne jest bycie "damą", więc pozwala się zachowywać mężczyznom w stosunku do kobiet jak w stosunku do kumpla. Bardzo dobrze, że ktoś to nagłośnił i napiętnował.

  10. Dziewczyna się po prostu mocno naraziła ziewając. Bo oprócz jego seksistowskich odzywek, uderzał ogromny egocentryzm.
    A wykładowca średni. Uczelnia nie będzie jakoś specjalnie stratna pod tym względem. 😉

  11. Jak dla mnie na uczelni spotykają się różne środowiska i ludzie o różnych poglądach, a ci, którzy mają wyższy tytuł nieraz pozwalają sobie na o wiele za dużo (nieraz specjalnie dogryzając temu o niższym tytule). Każdy jest człowiekiem. Student ma najgorzej, bo jest na samym dole hierarchii. Problem też tkwi w tym, że ma się przedmiot z danym wykładowcą, a ten ma oczywiście władzę, bo od niego zależy czy dostanie się zaliczenie, więc nikt nie chce się narażać. Czasem lepiej coś przemilczeć, ale też nie zawsze powinno się coś zachować dla siebie czy w danym gronie, gdyż nie mówiąc o tym, pozwalamy na to i będzie się to powtarzało.

  12. Kompletnie nie znam tematu i nie wiem o co chodzi, jednak ostatnio z przyjacielem rozmawiałam na ten sam temat. Wyniknął on z tego, że usłyszałam na wykładzie z technologi materiałowych, porównanie, w którym wykładowca mówił o chęci i wymiany danych wyrobów na lepsze na przykładzie wymiany żony. Ta sytuacja uświadomiła mi, że często zdarzają się takie sytuacje, w których wykładowca – mężczyzna – mówi coś niby żartobliwie (często tylko w jego mniemaniu) nawiązując w mniejszy lub większy sposób do kobiet. Z przyjacielem stwierdziliśmy, że takich "heheszków" nie słyszy się w stosunku do mężczyzn.

    1. Tłumaczenie:

      Paweł J: interesuje mnie co masz do powiedzenia na ten temat
      Łukasz: niedługo napiszę
      Paweł J: H*J mnie to obchodzi, i tak nie masz racji

      Eh… :-/

      Ja sam jestem sceptyczny wobec doniesień, że z naukowego punktu widzenia nie ma różnic między rasami. Jak dosyć niezręcznie, ale bardzo dużo o nim mówiąco napisał Paweł J, są pewne fakty, które temu przeczą.

      Ale jest to temat kontrowersyjny i zawsze warto posłuchać, co inni mają na ten temat do powiedzenia. Tak więc czekam na twój wpis 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *