Każdy słyszał o zjawisku masowego wymierania pszczoły miodnej. Co by się stało, gdyby nasze zaprzyjaźnione zapylacze wyginęły? Stracilibyśmy 90% żywności w mgnieniu oka? Musielibyśmy wydawać miliardy euro na sztuczne zapylanie roślin? Czekałby nas globalny kryzys, a może nawet apokalipsa? Najpierw należy zadać sobie pytanie, czy zjawisko masowego wymierania pszczół w ogóle istnieje.
wymieranie pszczół

Pszczoły są stawonogami
(tak jak skorupiaki, pajęczaki, kikutnice czy wije) i należą do gromady owadów. W Polsce zidentyfikowano do tej pory około 470 gatunków pszczół, jednak zarówno u nas, jak i na całym świecie najlepiej poznanym gatunkiem jest pszczoła miodna (Apis mellifera L.). Jest to spowodowane tym, że pszczoła miodna została udomowiona przez człowieka w celu produkcji miodu. I jedynie w przypadku pszczoły miodnej dysponujemy wieloletnimi danymi dotyczącymi liczebności gatunku. Na temat pozostałych wiemy zdecydowanie mniej, dlatego w tym artykule skupię się jedynie na pszczole miodnej.

Jedna rodzina pszczela liczy od kilkunastu
tysięcy do nawet 80. tysięcy osobników. Na liczbę tę składają się przede
wszystkim robotnice, ale także królowa oraz samce (trutnie).

Rozmnażanie u pszczół jest
realizacją nietypowej strategii, ukształtowanej doborem altruistycznym. Opiera
się ono o fakt, że samice mają dwa zestawy chromosomów, samce natomiast tylko
jeden (trutnie powstają w wyniku partenogenezy,
czyli dzieworództwa). W związku z tym przeciętnie robotnice są w 50%
spokrewnione ze swoją matką i w 50% z ojcem, a że jest on haploidalny i w 100% spokrewniony z córkami, to pokrewieństwo sióstr
wynosić może nawet 75%. Jest zatem większe, niż między matką i córką. Dlatego
ewolucja ukształtowała specyficzny rodzaj zależności rozmnażającej się królowej
i w większości nierozmnażających się córek, którym bardziej „opłaca się”
wspierać bliżej spokrewnione siostry, niż wydawać na świat mniej spokrewnione,
własne potomstwo.
Jak wygląda cykl życiowy pszczoły
miodnej? Pszczoły żyją około 40 dni. U gatunku tego występuje przeobrażenie
zupełne. Oznacza to, że po stadium jaja i larwy pojawia się jeszcze poczwarka
przed dojściem do etapu dorosłego osobnika. Na początku przepoczwarzają się
matki-królowe, jednak zwykle ta która będzie pierwsza, niszczy pozostałe
rywalki. Następnie odbywa gody i z zapasami nasienia wraca do gniazda. Samce
giną podczas kopulacji. Na jedną samicę przypada ich zwykle około kilkunastu,
toteż trzeba pamiętać, że powyższe wyliczenia pokrewieństwa mogą być między
siostrami niższe.
Robotnice i trutnie rozwijają się
i przepoczwarzają później, niż matki. Rola samców jest ważna (zaplemnienie),
ale w kontekście funkcjonowania społeczności – znikoma (mogą brać udział w termoregulacji ula). Przed śmiercią
wynikającą z oderwania narządu kopulacyjnego, samce siedzą w ulu i nie
uczestniczą w życiu rodziny. Jeśli truteń nie zginie ze względu na brak
kopulacji, to i tak na jesień lub zimę zostanie wypędzony z gniazda i padnie
przez niskie temperatury lub brak pożywienia.
Sytuacja staje się bardziej
skomplikowana, gdy spojrzymy na robotnice. Pełnią one różne funkcje w pszczelej
rodzinie. Ich zachowanie kierowane jest w dużej mierze feromonami wydzielanymi
przez królową. Robotnice mogą odpowiadać za opiekowanie się potomstwem,
pilnowanie porządku w gnieździe, zbieranie pokarmu. Czasami dzieje się tak, że
zbieraczki mają za daleko do jakiegokolwiek źródła pokarmu, a zapasy im się
skończyły. Wówczas spotykamy słabe, umierające pszczoły. Zdarzają się osoby
ratujące takie osobniki, co zostało przedstawione na poniższym filmie na
przykładzie innego zapylacza – trzmiela (autorka Claire Fielding).

Dla samców zima jest okresem
śmiercionośnym. Dla reszty społeczności pszczelej oznacza czas oszczędzania
energii, obniżonej aktywności, korzystania z zebranych wiosną i latem zasobów
pożywienia oraz utrzymywania temperatury w ulu powyżej 30 stopni Celsjusza.
Część pszczół naturalnie, siłą rzeczy tak czy inaczej nie przeżywa zimy.
Warto dodać, że nie tylko za
eksperymenty na muszkach owocowych, nicieniach czy gryzoniach wybitni naukowcy
otrzymywali Nagrody Nobla z dziedzin przyrodniczych. W 1973 roku Karl von
Frisch był jednym z trójki laureatów w zakresie fizjologii lub medycyny, za
badania nad zachowaniem pszczół, w tym przede wszystkim nad ich tańcem
informującym siostry o względnej odległości od źródła pożywienia.
Przed przejściem do omówienia
zjawiska wymierania pszczół, tego czy faktycznie ono występuje i jakie czynniki
mają wpływ na obniżenie się liczby osobników w populacji naszych przyjaznych
zapylaczy, należy jeszcze zwrócić uwagę na nieco szerszy kontekst roli tych
owadów w funkcjonowaniu ekosystemu oraz ludzkiej gospodarki. Dzięki zapylaniu
pszczoły umożliwiają kontynuowanie cyklu życiowego wielu roślin. Zjawisko
ewolucji błonkówek, dopasowującej konkretne ich grupy do poszczególnych rodzin,
rodzajów czy nawet gatunków, określa się mianem koewolucji, czyli wspólnej
ewolucji. Ekstremalnym tego przykładem są błonkówki należące do bleskotek
(więcej pisałem o nich tutaj).
zapylacze
Trzmiel, pszczołowaty, fot. Kutub Uddinm, Caters News Agency
Pszczoły produkują miód, wosk,
propolis, mleczko pszczele. Wieki temu, kiedy nie mieliśmy rozwiniętej, opartej
na silnych dowodach medycyny, produkty pszczele wykorzystywano do różnego
rodzaju terapii. Ich rola dominuje jednak w naszej świadomości, jako zapylaczy,
ułatwiających uzyskiwanie spożywczych produktów roślinnych (choć trzeba mieć na
uwadze, że wiele innych owadów czy ptaków również pełni tę funkcję). Gdyby
pszczół zabrakło, faktycznie moglibyśmy mieć problem. Pytanie tylko, czy
naprawdę mamy do czynienia z modnie i często wspominanym, masowym wymieraniem
tych owadów?
Przyjrzyjmy się chorobom pszczół.
Mogą je powodować różne organizmy i mikroorganizmy patogenne i pasożytnicze.
Wśród stawonogów drobne pajęczaki są groźne nie tylko dla ludzi. Świdraczek
pszczeli (Acarapis woodi) może
zasiedlać tchawki pszczół i składać tam jaja drażniąc oraz wywołując zaburzenia
układu oddechowego. Inne roztocza – niektóre typy Varroa destructor oraz lokalnie w Azji Varroa jacobsoni
powodują chorobę zwaną warrozą. Pasożyty te żerują na larwach, poczwarkach oraz
osobnikach dorosłych, żywiąc się ich hemolimfą i wysysając elementy ciała
tłuszczowego (odpowiedzialnego u owadów za metabolizowanie i wydzielanie
hormonów, uważanego za odpowiednik tkanki tłuszczowej i wątroby, które
występują u kręgowców). Dodatkowo, mogą przenosić groźne wirusy. Wszystko to prowadzi
do osłabienia zaatakowanego osobnika, a przy większej inwazji także reszty
kolonii. 

Sporowce to nie do końca
sklasyfikowany systematycznie-ewolucyjnie typ organizmów jądrowych
(eukariontów). Uważane są za istoty o cechach pośrednich między grzybami i
bakteriami, czego dobrym przykładem jest brak mitochondriów (o tym, skąd się
one wzięły pisałem tutaj).
Przedstawiciele tej grupy – Nosema apis
i Nosema ceranae – wywołują u pszczół
nosemozę. Oba gatunki są dla naszych zapylaczy groźne, ale bardziej
niebezpieczny jest ten drugi, który dostał się do nas z Azji Wschodniej w XX
wieku. Bytując w przewodzie pokarmowym uszkadzają nabłonek jelita środkowego i
upośledzają wchłanianie substancji odżywczych, czego efektem jest niedożywienie
i osłabienie pszczół oraz większa podatność na inne zagrożenia (na przykład
wirusy i bakterie z pokarmu, szkodliwe metabolity przemiany materii czy środki ochrony
roślin), w tym niepłodność samców.

pszczoły i neonikotynoidy
Pszczoła miodna, fot. Jon Sullivan

Na zdrowie pszczół czyhają
również grzyby. Kilka gatunków z rodzaju Aspergillus
infekuje larwy i doprowadza do ich śmierci (organizmy te mogą być też groźne
dla innych owadów, a także ssaków). Ascosphaera
apis
 pasożytuje w przewodzie pokarmowym
larw. Konkuruje o pokarm z wchłaniającym substancje odżywcze nabłonkiem
jelitowym, doprowadzając do śmierci z głodu. Laseczka larwy – bakteria z typu
Firmicutes – jest kolejnym, niezwykle groźnym dla pszczół patogenem wywołującym
zgnilec złośliwy (nazywany też amerykańskim). Jest szeroko rozpowszechniona,
żeruje na larwach, stosunkowo łatwo się rozprzestrzenia, a jej przetrwalniki są
bardzo odporne na niekorzystne warunki środowiska. W Polsce jest zwalczana z
urzędu, jako choroba kwarantannowa. Oprócz niej występuje jeszcze ziarniak Melissococcus plutonius, który infekuje
jelito środowe, a powodowana przez niego choroba nazywana jest zgnilcem
europejskim.
Oprócz wszystkich wymienionych
patogenów pszczoły mogą być zagrożone ze strony wirusów. Wirus chronicznego
paraliżu pszczół (CBPV) powoduje u nich zaburzenia w poruszaniu się i
doprowadza do śmierci w ciągu kilkudziesięciu godzin. Bliskie temu objawy
towarzyszą przy infekcji wirusem ostrego paraliżu pszczół (ABPV). Istnieje
jeszcze wirus wolnego paraliżu pszczół (SBPV), atakujący także trzmiele, który
doprowadza do zaburzeń poruszania przednimi odnóżami. Jest przenoszony przez
wspomniany roztocz Varroa destructor, podobnie
jak wiele innych wirusów. Z kolei pszczoły będące ofiarami choroby wywoływanej
wirusem deformacji skrzydeł (DWV) wyglądają jak na zdjęciu poniżej – stają się
niezdolne do lotu, stanowiąc obciążenie dla kolonii.
pszczoły
Pszczoła zainfekowana wirusem deformacji skrzydeł, fot. Xolani90
Wśród pszczół wyróżnia się
szczególny zespół chorobowy, nazywany zapaścią kolonii pszczelej (ang. CCD – colony collapse disorder), a po polsku
myląco określany zespołem masowego ginięcia pszczoły miodnej. Rozumienie
zjawiska wymierania pszczół utrudnione jest przede wszystkim przez niejasny
termin w naszym języku. Jest to bowiem zaburzenie dotyczące danej rodziny
pszczół, nie odnoszące się do ogółu populacji czy gatunku, które miałyby masowo
ginąć w różnych częściach Europy czy świata. Dlatego lepiej mówić o „kolonii
pszczelej”, nie o „ginięciu pszczoły miodnej”. 

Zespół zapaści kolonii pszczelej
(zespół masowego ginięcia pszczoły miodnej) polega na nagłym zniknięciu sporej
części robotnic, które porzucają ul wraz z królową, robotnicami-opiekunkami i
niedojrzałymi, nieprzeobrażonymi osobnikami. Systematyzując, typowymi objawami
są: pozostawione w ulu zapasy miodu i pszczelego pyłku, opuszczone niedojrzałe
pszczoły, obecność królowej (jeśli nie ma tej ostatniej, wówczas pszczoły
umierają z tego właśnie powodu i nie ma wtedy mowy o zespole zapaści kolonii).
Dodatkowo wymienia się większy stosunek młodych-dorosłych pszczół robotnic w
populacji w odniesieniu do starszych robotnic. Dotychczas zespół zapaści
kolonii stwierdzono jedynie w Ameryce Północnej.
Co wywołuje zapaść kolonii
pszczelej? Amerykańska Agencja ds. Ochrony Środowiska (The Environmental
Protection Agency, EPA) wymienia kilkanaście czynników. Należą do nich przede
wszystkim choroby pasożytnicze powodowane przez opisane wyżej roztocza, takie
jak Varroa czy sporowce Nosema oraz przez nękające pszczoły
choroby wirusowe (EPA i inne instytucje oraz naukowcy podkreślają też rolę
m.in. wirusa izraelskiego paraliżu pszczół) a także niedożywienie pszczół.
Zanieczyszczenia powietrza i
niszczenie siedlisk (m.in. przez niewydajne rolnictwo, czyli rolnictwo
ekologiczne) oraz zmiany klimatu zaburzające sezonowe zachowania pszczół to
kolejne powody występowania zespołu zapaści kolonii pszczelej. Nie dowiedziono
natomiast związku CCD z transportem matek kolonii, ale istnieją wskazówki, że
może tak być w odniesieniu do rodzin pszczelich, przewożonych przez firmy
oferujące usługi zapylania upraw.
Niektórzy podnoszą argument, że
przyczyną wymierania pszczół jest rozpowszechnienie się upraw GMO. Jest on
jednak kompletnie nietrafiony. Stawiana jest teza, że zbieranie pyłku roślin
GMO z toksyną Bt miałoby być dla zapylaczy toksyczne. Nie ma jednak na to
żadnych dowodów, mimo wielu badań. Dodatkowo, rośliny GMO mogłyby potencjalnie
zwiększać nawet populacje pszczół, gdyby odpowiednio zmodyfikować te pierwsze.
Mimo to wciąż pojawiają się fake newsy o śmiercionośnym GMO zabijającym owady
zapylające. W dalszej części tekstu chciałbym jednak skupić się na faktach i
bardziej szczegółowo opisać pestycydy, jako potencjalną przyczynę ginięcia
pszczół.
Niedawno w Internecie wybuchła
średniego zasięgu afera. Na Pomorzu zginęło
nawet do 10 milionów pszczół przez oprysk środkiem ochrony roślin. Greenpeace
grzmiał w związku z tym, strasząc pestycydami. Okazało się jednak, że rolnik
użył chemikaliów na polu o niewłaściwej porze, kiedy pszczoły nie schowały się
jeszcze w ulach. Przyczyną było zatem niewłaściwe zachowanie człowieka i złe
zastosowanie pestycydu. Zrzucanie winy na pestycydy same w sobie, jest więc jak
mówienie, że woda zabija, bo można się w niej utopić. Dobrze jest też pamiętać,
że jedna rodzina pszczela to – jak pisałem wyżej – do 80 tysięcy osobników, a
więc śmierć kilku milionów (czy nawet 10 milionów, jak podaje Greenpeace)
oznacza wytrucie mniej, niż 200 uli. Choć dla dotkniętych tragedią pszczelarzy jest to z pewnością przykra sytuacja, to w szerszym kontekście nie jest to tak drastyczne,
jak próbują to obrazować zieloni aktywiści. 
Greenpeace pszczoły
Greenpeace

W odniesieniu do pestycydów
możemy wymienić cztery poziomy toksyczności wobec pszczół. Nietoksyczne są
związki, które powodują śmierć połowy badanej populacji dopiero przy dawce
powyżej 100 mikrogramów dla jednego osobnika (należy pamiętać, że pszczoła robotnica waży około 100 miligramów, czyli jest to dawka wynosząca 1/1000 masy jej ciała).
Lekko toksyczne zabijają połowę badanej populacji przy dawce 11-100 mikrogramów
na osobnika. Umiarkowanie toksyczne zabijają połowę badanej populacji przy
dawce 2-10,99 mikrogramów na osobnika, a wysoko toksyczne pestycydy zabijają
połowę badanej populacji przy dawce poniżej 2 mikrogramów dla jednego osobnika.
Najczęściej oskarżanymi o
zabijanie pszczół pestycydami są neonikotynoidy (m.in. tiametoksam,
imidachlopryd i chlotianidyna). Są to środki ochrony roślin o budowie podobnej
do nikotyny, zwalczające owady. Ich działanie opiera się o wpływ na pszczeli
układ nerwowy za pomocą oddziaływania na receptory acetylocholiny. Zaletą jest
zwiększone powinowactwo do receptorów owadów w porównaniu do ssaków, dzięki
czemu neonikotyonidy są dla nas praktycznie nieszkodliwe.
W pierwszych latach drugiej
dekady XXI wieku zaczęły pojawiać się głośne doniesienia o szkodliwości
neonikotynoidów dla pszczół, a także o możliwości powodowania zespołu zapaści
kolonii. Początkowe publikacje na ten temat były krytyczne i wskazywały na
wysokie prawdopodobieństwo powiązania tego zaburzenia z zastosowaniem
insektycydów. Sugerowano na przykład, że wykorzystywanie neonikotynoidów
powoduje dysfunkcje w zachowaniu pszczół związanym ze zbieraniem pożywienia,
ale jedynie przy dawkach wielokrotnie większych od tych, jakie się normalnie wykorzystuje.
Choć przeciwnicy tej tezy zwracali uwagę na braki w wiedzy na ten temat, co
uniemożliwiałoby wyciąganie jasnych wniosków, to dalsze eksperymenty, których
wyniki opublikowano w roku 2015 w Nature
pokazały, że pszczoły preferują źródła pożywienia zawierające imidachlopryd lub
tiametoksam, nawet jeśli naraża je to na spożycie mniejszej liczby kalorii.
Jednak inne badania przyniosły odwrotne wyniki.

pszczoły i pestycydy
Pszczoła miodna, fot. Muhammad Mahdi Karim

Włoscy badacze w roku 2013
przedstawili dowód na to, że neonikotynoidy mogą zwiększać podatność pszczół na
infekcje wirusowe, a tym samym pośrednio przyczyniać się do ich osłabienia.
Naukowcy pracujący w Szwajcarii pokazali w roku 2015 wyniki według których
przeżywalność pszczół eksponowanych na neonikotynoidy wynosiła 60%, w
porównaniu do 80% kontroli. Miały one jednak słabą stronę – pomimo
wykorzystania królowych-sióstr dla każdej rodziny, co znacznie ograniczało
czynnik genetyczny – eksperyment obejmował zaledwie sześć kolonii. Brytyjscy
entomolodzy – Norman Carreck i Francis Ratnieks – zwracają z kolei uwagę, że
niekorzystne działanie neonikotynoidów obserwowano głównie w warunkach
laboratoryjnych, ale nie terenowych. W tych pierwszych natomiast stosowanie
niemiarodajnie wysokich dawek jest powszechne, co obniża ich wartość dla
szerszego, bardziej ogólnego wnioskowania.
Badanie opublikowane w Science w 2017 roku wskazuje na
szkodliwe działanie neonikotynoidów na zdrowie pszczół i ich współdziałanie w
tym zakresie z fungicydami, trzeba jednak przyznać że znaleziono też pozytywny
wpływ w niektórych przypadkach, a około 94% wszystkich parametrów nie różniło
się między sobą. Silną stroną eksperymentu było przeprowadzenie go w terenie,
na uprawach kukurydzy, a nie w warunkach laboratoryjnych. Pozytywne wieści
płyną z najnowszej publikacji z 2018 roku z czasopisma Current Biology, której
autor informuje o ochronnym działaniu pszczelego cytochromu P450 przed
acetamiprydem i tiakloprydem. Potwierdza to wcześniejsze doniesienia o braku
toksyczności tych związków dla pszczół.
To, na co należy zwrócić uwagę,
to że w skali ogólnoświatowej liczba pszczół miodnych rośnie (dane FAO). Nie można więc
mówić o wymieraniu pszczół, a – jak już pisałem – jedynie o zjawisku zapaści
kolonii pszczelich w Ameryce Północnej i podwyższonej śmiertelności zimowej na
Półkuli Północnej. Na Półkuli Południowej tego typu zjawisk praktycznie się nie
obserwuje. Neonikotynoidy faktycznie mogą współgrać na skrzypcach
odpowiadających za CCD. Nie wygląda jednak na to by były głównym powodem
ginięcia rodzin, w przeciwieństwie do chorób i pasożytów pszczół.
Artykuł napisałem w ramach
współpracy z PSOR (Polskim Stowarzyszeniem Ochrony Roślin).

Literatura

Bakonyi, Tamás, et al. „Phylogenetic analysis of acute bee paralysis virus strains.” Applied and environmental microbiology (2002).
Carreck, Norman L., and Francis LW Ratnieks. „The dose makes the poison: have “field realistic” rates of exposure of bees to neonicotinoid insecticides been overestimated in laboratory studies?.” Journal of Apicultural Research (2014).
Chen, Yanping P., et al. „Morphological, molecular, and phylogenetic characterization of Nosema ceranae, a microsporidian parasite isolated from the European honey bee, Apis mellifera.” Journal of Eukaryotic Microbiology (2009).
Cresswell, James E., Nicolas Desneux, and Dennis vanEngelsdorp. „Dietary traces of neonicotinoid pesticides as a cause of population declines in honey bees: an evaluation by Hill’s epidemiological criteria.” Pest Management Science (2012).
Di Prisco, Gennaro, et al. „Neonicotinoid clothianidin adversely affects insect immunity and promotes replication of a viral pathogen in honey bees.” Proceedings of the National Academy of Sciences (2013).
Doublet, Vincent, et al. „Bees under stress: sublethal doses of a neonicotinoid pesticide and pathogens interact to elevate honey bee mortality across the life cycle.” Environmental microbiology (2015).
Douglas J. Futuyma. Ewolucja. Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego. Warszawa 2008.
Feyereisen, René. „Toxicology: Bee P450s Take the Sting out of Cyanoamidine Neonicotinoids.” Current Biology (2018).
Genersch, Elke, et al. „Detection of deformed wing virus, a honey bee viral pathogen, in bumble bees (Bombus terrestris and Bombus pascuorum) with wing deformities.” Journal of invertebrate pathology (2006).
Genersch, Elke, et al. „Reclassification of Paenibacillus larvae subsp. pulvifaciens and Paenibacillus larvae subsp. larvae as Paenibacillus larvae without subspecies differentiation.” International Journal of Systematic and Evolutionary Microbiology (2006).
Goulson, Dave, et al. „Bee declines driven by combined stress from parasites, pesticides, and lack of flowers.” Science (2015).
http://nobelprize.org/nobel_prizes/medicine/laureates/1973/index.html
http://www.fao.org/faostat/en/
https://www.epa.gov/pollinator-protection/colony-collapse-disorder
Jerzy Wilde, Jarosław Prabucki. Hodowla pszczół. Polskie Wydawnictwo Rolnicze i Leśne. Warszawa 2009.
Kairo, Guillaume, et al. „Nosema ceranae, Fipronil and their combination compromise honey bee reproduction via changes in male physiology.” Scientific reports (2017).
Kalynych, Sergei, et al. „Virion structure of iflavirus slow bee paralysis virus at 2.6-angstrom resolution.” Journal of virology (2016).
Kovac, Helmut, Anton Stabentheiner, and Robert Brodschneider. „Contribution of honeybee drones of different age to colonial thermoregulation.” Apidologie (2009).

Kuszewska K., Strategie rozrodcze robotnic pszczoły miodnej (Apis mellifera), „Kosmos”, 1, 2013.
Obwieszczenie Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. (Dz.U. z 2014 r. poz. 1539)
Oldroyd, Benjamin P. „What’s killing American honey bees?” PLoS biology (2007).
Olivier, Violaine, et al. „Molecular characterisation and phylogenetic analysis of Chronic bee paralysis virus, a honey bee virus.” Virus research (2008).
Schneider, Christof W., et al. „RFID tracking of sublethal effects of two neonicotinoid insecticides on the foraging behavior of Apis mellifera.” PloS one (2012).
Tomizawa, Motohiro. „Neonicotinoids and derivatives: effects in mammalian cells and mice.” Journal of Pesticide Science (2004).
Tsvetkov, N., et al. „Chronic exposure to neonicotinoids reduces honey bee health near corn crops.” Science (2017).
Wilkaniec B. i wsp. Entomologia stosowana. Wydawnictwo Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Poznań 2012.
Williams, Geoffrey R., et al. „Neonicotinoid pesticides severely affect honey bee queens.” Scientific reports (2015).

 

Najnowsze wpisy

`

36 komentarzy do “Wymieranie pszczół. Czy naprawdę istnieje takie zjawisko?

  1. Silna rodzina to około 20-30 tysięcy pszczół, małe słabe to nawet 10 tysiecy. Uśredniając na rodzinę przypada 20 tyś pszczół zatem 10 mln to 500 uli, to jest wielka tragedia dla pszczelarzy! To lata wychowu i w cholerę pieniędzy i czasu wrzucone w wychowanie, leczenie i dbanie o pszczoły.
    A Wy to tak lekceważąco opisaliście: "Nie jest to zatem tak drastyczna sytuacja, jak próbują to obrazować zieloni aktywiści." – WSTYD!

    1. Z perspektywy dotkniętych pszczelarzy oczywiście jest, chodziło mi o szerszy kontekst w zacytowanym zdaniu. Już poprawiłem, dziękuję za uwagę.

    2. Gdyby mi upadło 30 pni z powodu oprysków, sam bym się wkurzył. Ale – Panie Anomimowy – nie demonizujmy. 10 mln pszczół to nie jest duży problem. Nawet – zaryzykowałbym stwierdzenie – dla pszczelarzy – tym badziej, że mało kto miał tam więcej niż 30 pni.

      W Bieszczadach jeden niedźwiedź potrafi rozpieprzyć w jedną noc 100 pni – i to się zdarza. Wtedy w cholerę idzie nie tylko pszczoła ale i sprzęt.

      W okresie nastroju rojowego 30 tysięcy pszczół to jeden nieduży ul. 10 tysięcy pszczół to jest ABSOLUTNE minimum, żeby rodzina mogła przezimować. Średnia liczebność rodziny w okresie produkcyjnym to 40 tysięcy pszczół (a nawet więcej – czyli 250 pni). Ostatni duży przypadek (te 10 mln pszczół) to upadek 200 pni.
      Odtworzenie roju to 1 sezon a nie lata pracy. Ul zostaje, ramki zostają, sprzęt zostaje. Silny odkład to koszt ok 50 zł (od znajomego) – taki odkład, jeśli pszczelarz dba, dochodzi do siły już na następny rok. A jeśli upadnie połowa pasieki, to mając puste ule, to pasiekę można odtworzyć stosunkowo łatwo.
      Nie kwestionuję straty, ale zgadzam się z autorem – to nie jest drastyczna sytuacja.
      Aktualnie w Polsce szacunkowo mamy ok 1 800 000 rodzin pszczelich i ta liczba cały czas rośnie. Z tego co pamiętam, jeszcze 15 lat temu ilość rodzin pszczelich była szacowana w granicach 1 200 000. W okresie międzywojennym za to było ich ok. 3 000 000.

  2. Dodatkowo gdyby nie pszczelarze, pszczoły by sobie nie poradziły. Przez takich głupich rolników, którzy bezmyślnie opryskują w słońcu pola pestycydami, giną nie tylko pszczoły, ale i pszczelarzom odechciewa się wychowu pszczół, bo to naprawdę kosztowna inwestycja. Widać że osoba pisząca artykuł ma tylko wiedzę teoretyczna.

  3. Dobry artykuł, ale jedno mocno mnie zdziwiło: czy nie odpowiedniej byłoby napisać ten artykuł we współpracy z entomologiem, który zna te zwierzęta od podszewki, a nie z PSORem (bo wygląda i brzmi jak artykuł sponsorowany)?

    1. Czy któryś z tych doktorów jest pszczelarzem?
      Owszem w skali globalnej od kilku lat notuje się wzrost liczebności pszczoły miodnej, ale lokalnie często obseruje się upadki pni, także w Polsce. Sama kiedyś chciałam się tym zająć w warunkach terenowych.

  4. Mam pytanie, jeśli oczywiście można dokarmiać pszczoły, osy itp, to czym najlepiej to robić, jaki lub jakie składniki można podawać tym owadom?

    1. Pszczoły dokarmia się zwykle syropem glukozowo-fruktozowym. Kiedyś zaś używano cukru rozprowadzonego w wodzie. Pytanie, po co dokarmiać osy?

  5. Artykuł mocno stronniczy ill w ogóle nie bierze pod uwagę spadku liczebności i różnorodności pszczół samotnych (w Polsce to ponad 450 gat.). To właśnie te pszczoły masowo wymieraja a jeśli chodzi o zapylanie to znacznie przewyższają w tym pszczółę miodną. Dlatego dane o tym że pszczoły modnej jest więcej nie świadczy o tym że pszczół jest więcej, tylko o tym że konkretnego gatunku osobników jest więcej, prawdopodobnie kosztem dzikich zapylaczy. Ostatnio uczestniczylam w kursie na Malcie organizowanym z projektu BeeSmart i bardzo zwracano tam uwagę na spadek bioroznorodnosci dzikich pszczół. Najbardziej dziwi fakt, że tak stronniczy artykuł napisał biolog. Nikt nie policzył strat zapylaczy w terenach gdzie niewłaściwie użyto pestycydów, wiadomo że padły ule to jak wygląda sytuacja z innymi pszczołami nie wiadomo. Nie chcę też tutaj pisać że całe zło pochodzi z pestycydów ale jednak nie wpływają one pozytywnie na zapylacze. Ponadto koncerny produkujące środki ochrony roślin powinny ponosić częściową odpowiedzialność za produkcję chemii, która negatywnie wpływa na środowisko i brać pod uwagę, że może być niewłaściwie użyta. W związku z drobnymi niedomowieniami, które całkowicie zmieniają wydźwięk artykułu i można uznać go za szkodliwego społecznie.

    1. Zgadzam się z częścią o ponoszeniu odpowiedzialności społecznej przez firmy. Reszty zarzutów ciężko mi zrozumieć.

  6. Cytat." Zanieczyszczenia powietrza i niszczenie siedlisk (m.in. przez niewydajne rolnictwo, czyli rolnictwo ekologiczne)"

    niszczenie siedlisk przez rolnictwo ekologiczne.? Większej bzdury nie słyszałem.

    1. Rolnictwo ekologiczne z definicji wymaga stosowania metod zwiększających bioróżnorodność, co sprzyja zachowaniu siedlisk. W przeciwieństwie do niektórych metod rolnictwa konwencjonalnego, np. wielohektarowych monokultur. Rolnictwo owe jest bardziej wydajne właśnie z tegoż tytułu: wszystkie możliwości produkcyjne ekosystemu są wykorzystane do wytworzenia jednego plonu, kosztem m.in. bioróżnorodności właśnie.

  7. W artykule wskazano na wielkość rodzin pszczelich oscylujących w granicach "od kilkunastu tysięcy do nawet 80. tysięcy osobników", na jakiej próbce oparto te wielkości i jak rozkłada się procentowo wielkość rodzin względem całej populacji pszczoły miodnej? Skąd tak wysoka granica górna? Warto by przedstawić trochę więcej danych ilościowych.

  8. Cyt: "Robotnice mogą odpowiadać za opiekowanie się potomstwem, pilnowanie porządku w gnieździe, zbieranie pokarmu." Każda z robotnic wykonuje te czynności, wynika to z biologi pszczoły, a konkretnie z tego, że w określonych dniach życia wykonuje dane prace.

  9. Nawet jeśli to nie pestycydy same w sobie są problemem, to nie znaczy, że nie ma problemu. Jeśli ludzie nie potrafią prawidłowo z nich korzystać, to należy ograniczyć dostęp lub promować alternatywne rozwiązania, jeśli istnieje ryzyko zaburzeń w ekosystemie o nieznanych skutkach. To tak, jak z bronią – prawidłowo użyta służy do obrony, ale nie każdy powinien mieć dostęp.

  10. Pszczoła miodna nie wyczerpuje pojęcia "pszczoły", które widnieje w temacie. Do tego w artykule ani słowa o tym, że pszczoła miodna ma się wciąż całkiem dobrze, podczas gdy inne zapylacze (i nie tylko) mają się gorzej. Zestawiając z definicją półprawdy nie wygląda to najlepiej.

    Bioróżnorodność. Słowo klucz jeżeli chodzi o nietrafione porównanie tzw. rolnictwa ekologicznego i konwencjonalnego.

    1. Miałem nadzieję, że w tekście wystarczająco wiele razy podkreślałem, że chodzi o pszczołę miodną, ale dla pewności doprecyzowałem to jeszcze bardzo wyraźnie na początku artykułu. Dzięki za uwagę.

  11. Ten artykuł brzmi jakby był stworzony pod reklamę środków ochrony roślin. 1. Podkreślmy, że organizacja tworząca akcję ochrony pszczół naciąga fakty, 2. Pokażmy, że tak właściwie to nie udowodniono szkodliwości pestycydów, 3. Niszczenie siedlisk – rolnictwo ekologiczne, które nie wykorzystuje pestycydów, 4. Tytuł z jednej strony ma być chwytliwy, z drugiej odnosi się do pszczół ogółem, a w artykule opisany jest jedynie jeden gatunek, wynika jednak z niego, że wymieranie pszczół to mit

    1. Nie, wymieranie pszczół miodnych to nie mit, co sam Pan zauważył pisząc o sytuacji w Ameryce Północnej i na północnej półkuli. Także w Europie notuje się wzrost takich przypadków. Gdyby nie fakt, że coraz więcej na ten temat się mówi, pisze a także podejmuje coraz więcej działań, to nie mógł by Pan napisać tego tekstu. Przede wszystkim dzięki pszczelarzom i osobom/organizacjom które ich wspomagają, populacja pszczoły miodnej się zwiększa. Gdyby pozostawić pszczoły samym sobie, sytuacja wyglądała by zgoła odmiennie. Co do badań naukowych i ich rzetelności nie chcę się wypowiadać, mając w pamięci wiele zdarzeń z ostatnich dziesięcioleci które przyniosły dowody na to, że coraz częściej wielu "naukowców" dla grantów, sponsorów i nagród gotowych jest napisać na każdy temat prawie wszystko…

    2. Kwestia wzrostu liczby rojów w Polsce też nie jest taka prosta i oczywista. Dane pokazujące, że jest więcej bazują na liczbie zarejestrowanych pasiek i te rosną, bo inaczej się nie da, jak ktoś chce sprzedawać miód. Tyle tylko, że nikt nie wyrejestrowuje (nie ma takiego obowiązku) tych, które zginęły z powodów zatruć, chorób, surowej zimy, czy w końcu choćby śmierci pszczelarza. Co więcej, nie opłaca się do tego przyznawać, bo program wspierania pszczelnictwa zakłąda dopłatę do rodziny (nawet tej, której już nie ma). Takie martwe dusze (a raczej ule), które istnieją w statystyce, robią liczby, Ale jak jest w rzeczywistości, nikt naprawdę nie wie. Z prywatnych rozmów z pszczelarzami wynika, że śmiertelność jest duża i rośnie z roku na rok. A przypadki ostrych zatruć zdarzają się coraz częśćiej. Neoniki trują chronicznie, więc trudniej je namierzyć…

    1. Nie wiem, czego nie zrozumiałeś w artykule powyżej, gdyż jasno z niego wynika, że nie ma wymierania pszczoły (podkreślam wymierania całego gatunku)

  12. a co mozemy zrobic zeby pszczółki miły sie lepiej ..taki pospolity Kowalski ?nie wazne czy cos jest czy nie ma(trendu wymierania na choroby ) …jepiej pracowac zeby było wiecej ;-)aby było zdrowe i i silne ..arty?

  13. Z tego artykułu wynika dość ciekawa teza – oto pestycydy nie są szkodliwe. To właściwie po co je stosować? A tak na serio, to
    (1) tytuł wcale nie sugeruje, że tekst będzie dotyczył pszczoły miodnej, a warto byłoby to sprecyzować już na wstępie. Jako biologa nie interesują mnie specjalnie pszczoły miodne, bo to zwierzęta hodowlane, więc mówienie o nich w kontekście zagrożenia bioróżnorodności nie ma większego sensu. Choć i tu literatura pokazująca negatywne skutki neonikotynoidów jest duuużo szersza niż autor pokazał, wybierając raczej te badania o niejednoznacznych wynikach, pasujące do założonej z góry tezy. Co innego dzikie zapylacze i inne gatunki nie-szkodników (nontarget). Opublikowana w tym roku meta-analiza, oparta na blisko 90 eksperymentach laboratoryjnych, pół-polowych i polowych wskazuje na przykład, że dla wszystkich badanych parametrów (zagęszczenie owadów, behawior, przeżywalność, kondycja, sukces reprodukcyjny) stosowanie neonikotynoidów ma jednoznacznie negatywne skutki dla nie-hodowlanych stawonogów (czyli z wyłączeniem pszczoły miodnej, dla której te negatywne skutki są już dość dobrze poznane) (Main et al. 2018).
    (2) jak autor wytłumaczy bardzo niepokojące dane o blisko 80% spadku biomasy owadów latających (wśród nich wiele to zapylacze) w leżących po sąsiedzku niemieckich terenach chronionych? Spadek liczebności brytyjskich błonkówek skorelowany z intensyfikacją rolnictwa? Kłopot w tym, że u nas nie ma długotrwałych danych monitoringowych, co nie oznacza, że problem nie istnieje…
    (3) szkoda, że autor nie wspomniał jaki jest los środowiskowych inkryminowanych neonikotynoidów – w porównaniu do konwencjonalnych pestycydów, kumulują się w glebie (są na to dane), przedostają się do wód gruntowych, a okres ich półtrwania to nawet >1000 dni. I, co najważniejsze, są stosowane profilaktycznie, a nie wtedy, kiedy faktycznie trzeba chronić uprawy. Kłania się Integrated Pest Management, ale wtedy koncerny chemiczne nie zarobią tyle, prawda?
    (4) sam zabieg odbierania wiarygodności tezom Greenpeace, bo wcześniej zdarzało im się bronić mętnych tez (jak te o GMO, z którymi się zresztą nie zgadzam) to, fe nieładnie, typowy atak "ad personam". Taka jest zresztą rola NGOsów – głośno mówić o niepokojących sprawach. To nie jest organizacja naukowa, więc czego się autor spodziewał? Że ufundują grantu naukowe i opublikują artykuł, któy przeczyta kilka osób na świecie? Wolne żarty…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *