Książka to niemal zawsze dobry prezent na Święta. Problemem jest, aby wybrać taką, która jest celna. Ciekawa, porządnie napisana, wartościowa. Rynek zalewa w tej chwili masa różnych kiepskich produktów i nie inaczej jest z sektorem czytelniczym. Dlatego podrzucam Wam książki, które powinny sprawdzić się uniwersalnie, dla różnych osób, jako podarunek.
„Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych”
Na początek mała autoreklama. W tym roku wydana została moja „Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych”. Jest to popularnonaukowa książka, w której opisałem różne kluczowe zagadnienia poszczególnych gałęzi biologicznych, w sposób zrozumiały i przyjazny laikom. Dowiecie się z niej np. jak działa odporność człowieka i czym tak naprawdę są szczepionki; jakie są mechanizmy ewolucji biologicznej i skąd pochodzi nasz gatunek; dlaczego niektóre zwierzęta cierpią na nowotwory zakaźne i jak w ogóle rozwijają się choroby nowotworowe oraz które czynniki środowiskowe mogą im zapobiegać, a które wzmagać ich rozwój; jakie są najpoważniejsze zagrożenia dla przyrody i środowiska i jak w ogóle świat przyrody jest obecnie na Ziemi podzielony; które popularne terapie i diety są nieskuteczne. To taka „biologia dla zabieganych”.
„Strzelby, zarazki, stal”
Stara, ale wznowiona niedawno książka biologa Jareda Diamonda, w której wyjaśnia, dlaczego to Europejczycy i kultura Zachodnia zdominowała świat (do momentu, w którym została pierwotnie opublikowana, czyli do 1997), a nie rdzenni Amerykanie Północni czy Południowi, Afrykańczycy, Aborygeni australijscy, Nowogwinejczycy czy Chińczycy (którzy, jak wiemy, od kilkunastu lat starają się zrzucić Europę z piedestału). Dowiecie się z niej o rozlicznych czynnikach, które kształtowały rozwój cywilizacyjny. W tym przede wszystkim o udomawianiu zwierząt i roślin, odkrywaniu podstawowych wynalazków rolniczych, transportowych czy wojennych, aspektach geograficznych czy klimatycznych. „Strzelby, zarazki, stal” to dość obszerna książka i można mieć wątpliwości, co do niektórych przedstawionych w niej szczegółów, ale zasadniczo dobrze prezentuje ugruntowaną wiedzę historyczno-biologiczną.
„Nienawiść sp. z o. o.”
Matt Taibbi, autor niniejszej książki, to amerykański lewicowy publicysta. Opisał w niej polaryzację społeczeństwa i opinii publicznej w jego kraju, poprzez siejące nienawiść media. Ważne w tej lekturze jest to, że skupia uwagę nie tylko na tradycyjnie krytykowanych za jątrzenie mediach prawicowych, ale też uprawiających dezinformację i hejt mediach liberalnych i lewicowych. Okazuje się, że różnice są często tylko kosmetyczne. Po prostu media prawicowe antagonizują na zewnątrz, wobec grup „obcych” (np. imigranci, geje), a lewicowe i liberalne do wewnątrz, wobec „swoich” (np. chrześcijanie, konserwatyści, ludzie z biednych miejscowości). Tymczasem prestiżowe i mające poważanie media, zwykle właśnie liberalne i lewicowe, także mają na swoim koncie promowanie zbrodniarzy, natarczywe powielanie fałszywych informacji, propagowanie teorii spiskowych i wzniecanie przemocy – tyle, że w innych aspektach i wobec innych grup. Bardzo wiele zjawisk opisanych przez Taibbiego występuje niemal 1:1 na polskiej scenie medialnej, więc dla polskiego czytelnika jest to pozycja wyjątkowo wartościowa.
„Wiek kapitalizmu inwigilacji”
O książce Shoshany Zuboff – w której opisany i usystematyzowany został proceder zarabiania na danych behawioralnych, pochodzących z inwigilacji tego, w co klikamy, kiedy, gdzie itd. – napisałem całą recenzję, więc nie będę się tutaj troił, tylko do niej odeślę: klik.
„Światło, które zgasło”
Dwóch politologów – Iwan Krastew i Stephen Holmes – podjęli się próby wyjaśnienia, dlaczego liberalna demokracja, symbol cywilizacji Zachodu, jest w odwrocie. Rozdziały książki poświęcili Europie Środkowo-Wschodniej (w tym głównie Polsce i Węgrom), Rosji, Ameryce zachwyconej Donaldem Trumpem (książka wyszła przed jego przegraną w ostatnich wyborach, choć nie zmienia to dziś wymowy argumentów, gdyż Donald Trump nadal ma ogromne, zaangażowane poparcie, a elekcję przegrał zdobywając gigantyczną liczbę głosów) i Chinom. Zamiast klepać wygodne, powtarzane w kółko mity o rasistowskich Polakach czy głupiej amerykańskiej biedocie, która głosuje na Trumpa, bo nienawidzi kobiet i imigrantów, Krastew i Holmes sięgają znacznie głębiej. Przytaczają bliższe prawdzie i bardziej zniuansowane wyjaśnienia niechęci do (neo)liberalnej demokracji. W tym obawy o tożsamość i ciągłość swoich społeczeństw ze względu na kryzys demograficzny; dostrzeganie poważnych wad neoliberalizmu gospodarczego i obyczajowego, czyli permisywnego pozwalania poszczególnym grupom biznesowym i społecznym na robienie, co im się podoba; korupcji poważnych instytucji i braku zaufania do nich; niedostrzegania zróżnicowania kulturowego w ramach Zachodu i ocenianie wszystkich według wzorca Wschodniego Wybrzeża USA czy Kalifornii.
„Chrobot”
Tym razem książka polskiego autora, dziennikarza i podróżnika, Tomasza Michniewicza. Przeprowadził on rozbudowane wywiady biograficzne z kilkoma osobami z różnych kontynentów. Wplótł w nie tła historyczne, społeczne czy gospodarcze, obrazowo zestawiając ze sobą życia swoich rozmówców. Do myślenia daje porównanie dzieciństwa, dorastania i wchodzenia w dorosłość żyjącego w rozbitej rodzinie Fina, chorującego od dziecka na chorobę nowotworową Amerykanina, białego Zimbabwejczyka zajmującego się farmą dzikich zwierząt, wywodzącej się z biednej wsi Ugandyjki, układającej życie w niemal anarchistycznym kraju Kolumbijki, religijnej Induski spod Kalkuty i postmodernistycznej Japonki z Tokio.
„Ostatnie Stadium”
Norwegia uchodzi za kraj dobrobytu, choć w wielu dużych i bogatych miastach Europy Środkowej i Wschodniej w UE poziom życia też jest niczego sobie. Ale co się dzieje, kiedy całe warstwy społeczeństwa pławią się w luksusach, a więzi społeczne ulegają degradacji? Frustrację wynikającą z obserwacji tzw. kawiorowych problemów pierwszego świata inteligentnie ujęła Norweżka Nina Lykke w „Ostatnim stadium”. Jest to powieść z lekarką rodzinną w roli głównej, która medycyną i biologią ewolucyjną – niedostosowaniem biologicznym człowieka do zbyt szybko zmieniającego się przez postęp technologiczny świata – tłumaczy znaczną część zawirowań. Krytykuje modne, bezsensowne diety i przewrażliwienie jednostek na swoim punkcie. Wszystko to przeplata się z rozmyślaniami na temat jej własnego życia. Przedruk fragmentu tej książki możecie przeczytać tutaj.
Prowadzenie bloga wymaga ponoszenia kosztów, czasu, przygotowania. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób można ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą. Ale przy wsparciu wielu staje się realnym, finansowym patronatem bloga.
Hej, Dzięki za wpis i propozycje. Niestety link do patronite prowadzi w inne miejsce napraw to bo kogoś może zniechęcić