Zwolennicy medycyny alternatywnej
nieodmiennie głoszą, że ta jest skuteczną metodą leczenia bardzo wielu (jeśli
nie wszystkich) chorób, w tym nowotworowych. Chemioterapia, radioterapia,
immunoterapia czy operacje chirurgiczne mają być według wierzących w „naturalne”
metody bezefektywną pomocą, natomiast amigdalina, sok z noni, witamina C czy olej z wątroby rekina – wręcz
przeciwnie. Jaka jest prawda? Opublikowana
niedawno praca naukowa opisuje fachowe badania na ten temat.
Skuteczność medycyny alternatywnej
Ponieważ istnieją dane o tym, jaka jest skuteczność leczenia i przeżywalność pacjentów otrzymujących
określone rodzaje terapii, naukowcy mogli przeprowadzić statystyczne analizy
porównawcze i pokazać, jakie były losy osób stosujących medycynę opartą na
dowodach, jak i tych opierających się na medycynie alternatywnej. Do badania zebrano publikacje z 10 lat i znaleziono
280 pacjentów, którzy według dokumentacji medycznej stosowali wyłącznie leczenie
alternatywne. W grupie porównawczej było 560 osób stosujących terapie o skuteczności popartej badaniami naukowymi.
Po przemieleniu danych
odpowiednimi testami statystycznymi, pokazującymi to czego nieopracowane w ten
sposób informacje nie są w stanie ukazać, wykryto że ryzyko śmierci z powodu danej choroby w grupie
zwolenników medycyny alternatywnej było aż dwa i pół razy większe. Jak
przedstawiały się dane w odniesieniu do konkretnych nowotworów? W przypadku
raka piersi śmiertelność wśród leczących się alternatywnie była prawie sześć
razy wyższa; nowotworów jelita grubego cztery i pół razy wyższa; raka płuc dwa
razy wyższa. Jedynie u pacjentów z rakiem prostaty nie zauważono istotnych
różnic, choć wynikało to najprawdopodobniej nie z tego, że nie ma rozbieżności między
medycyną opartą na dowodach, a tą niekonwencjonalną, lecz ze średniego, pięcioletniego okresu obserwacji – czas przeżycia chorych z rakiem prostaty
jest często dłuższy i zapewne dlatego dysproporcja w śmiertelności nie została
ujawniona. Nie znaczy to, że jej nie ma, po prostu potrzebne by były obserwacje obejmujące 10 lat.
Kto stosuje medycynę alternatywną?
Co ciekawe, podano także dane
socjologiczne pacjentów. Ci, którzy oddawali się w ramiona szarlatanów byli
zwykle lepiej wykształceni, mieli lepsze zarobki, bardziej zaawansowane stadium
choroby, rzadziej chorowali na schorzenia współwystępujące. Częściej były to osoby z rakiem piersi i na ogół byli młodsi od tych wybierających medycynę
opartą na dowodach.
Skąd więc mogą się brać przypadki
osób, które twierdzą że stosowały medycynę alternatywną i udało im się wyjść z
choroby? Przede wszystkim bardzo dużo ludzi wierzących w pseudomedyczne
terapie stosuje jednocześnie medycynę akademicką. W związku z tym ta ostatnia
pozwala im wyzdrowieć, a wyleczeni tłumaczą, że to magiczne metody
znachorskie pozwoliły im dłużej cieszyć się życiem. Jeśli mieliście kiedyś regularną
styczność z pacjentami onkologicznymi, to na pewno wiecie, że niejednokrotnie
modnymi tematami do rozmów są: lewoskrętna witamina C, amigdalina czy
sok z noni. Oszuści, naciągacze i szarlatani często odbierają im jakże cenny
czas i pieniądze na nieskuteczne, w najlepszym wypadku neutralne dla zdrowia, a
często po prostu szkodliwe, metody pseudomedyczne.
Można oczywiście przyczepić się
do takich badań, w końcu oznaczenie w dokumentacji medycznej, że pacjent
stosował terapię alternatywną może za każdym razem mówić o czymś innym, ale nie
mamy lepszych danych, a na czymś musimy się opierać. Poza tym myślę, że nie
różna skuteczność terapii powinna być główną obserwacją, a dalej wnioskiem
płynącym z tych badań, lecz fakt, że pacjenci wykorzystywani przez szarlatanów
umierają częściej, bo po prostu nie otrzymują leczenia. Pseudomedyczne,
alternatywne, „naturalne” terapie nie mogą być nazywane leczeniem i dla mnie to
jest najważniejszą konkluzją z tych badań.
Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.
Brakuje danych źródłowych.
OdpowiedzUsuńSą podlinkowane na początku tekstu.
UsuńWrzuć proszę jakiś konkretny link do tych badań :)
OdpowiedzUsuńJest na początku artykułu.
UsuńMoże trzeba bardziej łopatologicznie - z dopiskiem że jest to link do badań, bo często na stronach słowa kluczowe są automatycznie linkowane przez reklamy i wiele osób z przyzwyczajenia je ignoruje? :) Tak więc drodzy Państwo, link do badań jest pod słowami "Opublikowana niedawno praca" :).
UsuńKorelacja nie implikuje przyczynowości.
OdpowiedzUsuń"Ci, którzy oddawali się w ramiona szarlatanów (...) mieli (...) bardziej zaawansowane stadium choroby"
Ot i rozwiązanie całej zagadki.
Dokładnie.
UsuńJa jednak będę się czepiać porównywania takich ogólnych dziedzin. Bo przecież w tym przypadku w zakres medycyny alternatywnej mogło wchodzić np. leczenie arszenikiem. Tego nie wiemy, w badaniu brak informacji jakie metody były brane pod uwagę. Być może część z nich była neutralna, część nawet przyspieszała rozwój nowotworu, ale kilka z nich może jednak pomagało? - tego z badania się nie dowiemy. Dla mnie brak takich informacji czyni badanie niewiarygodnym, bo to jak porównywanie swetrów z kurtkami i sprawdzanie, które są cieplejsze. Tak - ogólnie to kurtki, ale porównując jeden sweter z jedną z kurtek może się okazać, że akurat w tym przypadku sweter wygrywa. No, ale najważniejsze przecież, że to porównanie swetrów z kurtkami nazywa się BADANIEM! Więc wszystkie kurtki są cieplejsze i już!
UsuńMnie w tym "badaniu" ciekawi inna rzecz - jak to się stało, że jednak niemałe grono ludzi z nowotworami, stosujących medycynę alternatywną, przeżyło. Ja widzę trzy rozwiązania (ale mogłam coś pominąć):
1) nowotwór rozwijał się u nich bardzo powoli i po tych 7 latach byli już w stanie agonalnym
2) stał się "cud" i organizm sam wyzdrowiał, pomimo szkodliwych metod alternatywnych
3) któreś z metod alternatywnych jednak zadziałały.
Szkoda, że w badaniu brakuje informacji o wyleczeniu, być może wykluczyłoby to pierwszą możliwość.
wyrwane z kontekstu. Autorowi artykułu z pewnością chodziło o ,,deklarowali'' bardziej zaawansowane stadium choroby. W szczególności, że jest to przytoczenie danych socjologicznych/deskryptywnych, więc wiadomo, że nie chodzi tu o nadużycie korelacji jako miernika przyczynowości ;)
UsuńCiekawe kto sponsorował te " badania"..
OdpowiedzUsuńotóż to!
UsuńNa pewno Soros i Rothschildowie do spółki z Tuskie, Merkel i Unia Jewropejską.
Usuńa ciebie kto sponsoruje?
UsuńPrzecież wiadomo, że zła i wstrętna Big Farma. Nic to, że koszt szczepionek jest o wiele niższy niż koszt długotrwałego leczenia odry czy polio. Oni po prostu tacy są głupi, że nie potrafią dostrzec prostej zależności i tak brną w te szczepionki.
UsuńCiekawe ile osób, spośród tych co wybrali metody alternatywne, wcześniej usłyszało od konwencjonalnego lekarza "już nic się nie da zrobić"....
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie. Większość ludzi wybiera terapie alternatywne z uwagi na to, że nikt nie chce im już pomoc albo okazuje się że bardziej im zaszkodziła chemioterapia niż pomogła. Szanownego właściciela i autora blogu odsyłam do badań na temat skutków ubocznych chemioterapii i o tym jak wielu pacjentów po pozornym wyleczenia dostało zupełnie innych nowotworów. Niestety ale leki służące jako chemia przeciwnowotworowa to często substancje mutagenne i same w sobie mogą doprowadzić do powstania zupełnie innego rodzaju nowotworu w innym miejscu.
UsuńJeśli miałbym do wyboru umrzeć w ciągu kilku miesięcy na jeden nowotwór, a pożyć co najmniej kilka lat i być może umrzeć potem na następny, to mimo wszystko wybrałbym zapewne drugą opcję.
UsuńGeniuszu, każdy nowotwór to inna choroba... Pewnie, że palący, obżerający się i leżący na kanapie człowiek,który żyje sobie w naszym zasmogowanym kraju ma szansę zachorować na raka: jelita, płuc, gardła itd. Tylko, że to nie ma nic wspólnego z leczeniem. "Substancje mutogenne" - zmieniające geny? Uszkadzające DNA? RNA? Biologia na poziomie liceum się kłania...
UsuńA ja mam wrażenie, że to jest trochę tak, że osoby, dla których nie ma już ratunku oddają się w ostateczności - jak to Pan nazwał "szarlatanom", ponieważ nie mają już większego wyboru i szukają "ratunku" gdzie się da. Stąd też w statystykach ta "większa śmiertelność" osób leczących się medycyną alternatywną.
OdpowiedzUsuńWg mnie: niech się każdy leczy jak chce, czym chce i u kogo chce. Tylko niech potem nie ma pretensji,że lewoskrętna Wit. C mu nie pomogła, że lekarz konwecjonalny, do którego w końcu się udał w stanie agonalnym nie pomógł etc, etc. A i jeszcze jedno: że pomimo tego, że się nie szczepił, to zachorował na odrę, różyczkę i co tam jeszcze, a na dodatek z powikłaniami. I to by było na tyle...
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł.
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie Łukaszu pytanie. Nie drażni Ciebie używane często określenie "Medycyna alternatywna". Alternatywna znaczy się nie naukowa, nie potwierdzona naukowo. Czyli jest to coś co JESZCZE nie jest medycyną bo nikt nie udowodnił działania tego w sposób naukowy.
Dlatego uważam, że "Medycyna alternatywna" to po prostu oksymoron. Coś co wkrada się tylną furtką do świadomości ludzi i zaszczepia w ich umysłach konotację "alternatywna... ok, ale JEDNAK medycyna" podczas gdy medycyną te wszystkie rzeczy generalnie określane jako "alternatywna medycyna" zdecydowanie nie są.
Wygląda to na czepianie się słów. Ale to chyba ma duże znaczenie.
I to jest właśnie dobre pytanie. Nie "medycyna alternatywna", ale szarlataneria, oszustwa i naciąganie naiwnych przez sprytnych ludzi, pozbawionych (w większości) sumienia lub - po prostu - szurniętych i wierzących np. w struktuzryzowaną wodę.
UsuńKto decyduje o tym, czy cos jest medycyna konwencjonalna czy alternatywna?
OdpowiedzUsuńJesli cos dziala to znaczy, ze juz nie jest to alternatywa do nauki?
http://www.cbc.ca/news/canada/windsor/cancer-killing-dandelion-tea-gets-157k-research-grant-1.1248382
Nie ma kogoś kto arbitralnie wydaje decyzję. Decydują powtarzalne wyniki wielu badań naukowych.
UsuńJeżeli ludzie wybrali leczenie alternatywne tzn nie mieli innego wyjścia. W leczeniu chorób przewlekłych medycyna alopatyczna niestety jest nieskuteczna.
OdpowiedzUsuńMedycyna tzw Alternatywna, to jest również medycyna Akademicką, ale starszą czasem zapomnianą, wrzuconą do lamusa z różnych powodów. Większość metod współcześnie określanymi "alternetywne" były wynalezione, przebadane i stosowane przez lekarzy Akademickich z dużą skutecznością, To byli lekarze z Dyplomami, najczęsciej pracujący w szpitalach, i leczących praktycznie a nie teoretycznie. Więc te wszystkie gadki o znachorach i szarlatanach często odnoszą się do lekarzy akademickich niestety. A patrząc na skuteczność Chemio i radioterapii, to wkrótce ona również będzie musiała pójść do lamusa, jako wybryk 20 wieku. ze skutecznością rzędu 2 % londuje 38 punktgów poniżej placebo, czyli leczenie kogoś z raka nawet za pomoca M&M sów może przynieść lepsze efekty niż chemia. No i Artykulik, nie ma ani linku do badań ani żródeł, ani kto gdzie i na jakiej grupie je przeprowadził, i w jaki sposób zliczył wyniki. Czyli nawet nie wiadomo o czym tu jest mowa. Są linki do kolejnych mądrosci na temat Amigdaliny, wit C i innych, też nie specjalnie lotne.
OdpowiedzUsuńNajlepszą (chociaż zapomnianą) metodą było wkładanie do pieca na 3 Zdrowaśki. I albo pacjent przeżył (nie sądzę), albo ozdrowiał. I nie, żadan immunoterapia, chemioterapia iid. nie były "wynalezione w przeszłości". A tzw. "chińska starożytna" medycyna to wynalazek XIX wieku i skrajnej biedy w tamtym rejonie.
Usuń