Kategorie:

Dlaczego koronawirus i COVID-19 są zabójcze dla USA?

Chociaż śmiertelnych przypadków w
Unii Europejskiej nie brakuje – w Hiszpanii, Włoszech czy we Francji jest to
już razem ponad 60 tysięcy osób, a w całej UE ponad 80 tysięcy – to wydaje się,
że wkrótce nie mniej dotknięte koronawirusem SARS-CoV-2 będą Stany Zjednoczone
Ameryki. O dramatycznej sytuacji z Nowego Jorku i innych amerykańskich miast media
piszą już od jakiegoś czasu i póki co sytuacja nie ulega szczególnej poprawie,
a często wręcz się pogarsza. O tym, dlaczego koronawirus silniej dotyka kraje
bogatsze pisałem tutaj (klik).
W tym tekście chcę napisać o powodach trudnej sytuacji w USA.

covid19 USA
Transport zwłok w Nowym Jorku. Za: John Minchillo, AP

Koronawirus SARS-CoV-2 w
Chinach

Na początek warto wyjaśnić
jeszcze jedno. Liczba ofiar w Chinach (do których wszyscy się teraz porównują),
z których koronawirus SARS-CoV-2 i choroba COVID-19 pochodzą, wydaje się być
niewielka, bardzo mała wręcz jeśli weźmiemy pod uwagę tamtejszą liczbę
ludności. Niestety na wiarygodność danych z Chin nie ma co liczyć, o czym
przekonaliśmy się wielokrotnie: Chiny kłamały ws.
epidemii SARS w 2002 i 2003 roku, lekarzy sygnalizujących istnienie nowej
choroby w grudniu 2019 zastraszały chińskie organy państwowe i aparat przymusu,
a od marca Chiny oficjalnie wprowadziły cenzurę publikacji naukowych napisanych
przez chińskich badaczy, kierowanych do międzynarodowych recenzowanych
czasopism medycznych, genetycznych czy wirusologicznych, aby usunąć z nich
sformułowania mogące wskazywać, że nowy koronawirus pochodzi z Chin.
Ostatnio okazałosię też, że śmierci spowodowanych COVID-19 w Chinach jest o około 50%
więcej niż wcześniej podawano, co i tak najprawdopodobniej jest wciąż niepełną
informacją. Dlatego nie ma podstaw by wierzyć w wizję Chin, które szybko i sprawnie
oraz bez większych strat rozprawiły się z epidemią. Mimo to wszystko wskazuje
na to, że Chińczycy i tak znieśli to lepiej niż Europejczycy czy Amerykanie.
koronawirus Chiny
Xi Jinping, przewodniczący Chin. Za: NYPost

COVID-19 w Ameryce (USA)

Raport WHO (Światowej Organizacji
Zdrowia) z 20 kwietnia podaje,
że w USA do tego czasu zidentyfikowano ponad 723 tysiące osób zakażonych
koronawirusem SARS-CoV-2, a ponad 34 tysiące z nich zmarły. Władze amerykańskie
nie były przygotowane na tę sytuację tak samo, jak włoskie czy hiszpańskie. Sytuację
pogorszyły nierozważne zachowania tamtejszego prezydenta i jego administracji
oraz błędy CDC w Atlancie (odpowiednika Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania
i Kontroli Chorób w Sztokholmie, które ma jednak dużo mniejsze zaplecze
finansowe, naukowe, technologiczne i infrastrukturalne oraz słabsze
uprawnienia, w porównaniu z jednostką amerykańską – ze względu na obecną
pandemię toczą się dyskusje o rozszerzeniu kompetencji tej europejskiej agencji).
Pierwszy przypadek infekcji
koronawirusem SARS-CoV-2 został w USA zidentyfikowany bardzo wcześnie, bo jeszcze
w drugiej połowie stycznia 2020. Już wtedy wiadomo było, że wirus jest obecny w
tym kraju i był to czas dla podjęcia wstępnych decyzji, których nie poczyniono.
Donald Trump ignorował sprawę, twierdząc że wszystko ma pod kontrolą. Co
ciekawe, w połowie marca prezydent USA mówił
już coś zupełnie innego – że od dawna wiedział, że sytuacja się pogorszy,
przekształcając się w pandemię. Takie przeczenie samemu sobie, i to w tak
dramatycznie istotnych sprawach, to ostatnia rzecz, jakiej powinniśmy się
spodziewać po najważniejszych politykach na świecie, jednak Donald Trump słynie
z regularnego przyłapywania go na kłamstwach już od czasów kampanii wyborczej,
co potwierdzają liczne dane.

Donald Trump koronawirus
Donald Trump. Za: Reuters/Ernst, DW
W USA bardzo późno, zważywszy na
wczesne pojawienie się koronawirusa w tym kraju, wprowadzono społeczne
dystansowanie się i elementy powszechnej kwarantanny, zaś dostęp do testów
diagnostycznych był poważnie ograniczony z kilku powodów. Po pierwsze,
wspomniane CDC postanowiło stworzyć własne badanie (oparte o identyfikację
innego genu koronawirusa), inne niż te zalecane przez WHO na podstawie wyników
naukowców z UE. Niestety rozprowadzone do amerykańskich laboratoriów odczynniki
okazały się być wadliwie. Zdecentralizowane działania uniemożliwiła z kolei
amerykańska FDA (Agencja Żywności i Leków, odpowiednik europejskiego Urzędu ds.
Bezpieczeństwa Żywności, Europejskiej Agencji Chemikaliów i Europejskiej
Agencji Leków). Tymczasem w UE różne laboratoria działały niezależnie, choć we
współpracy z innymi jednostkami (w Polsce jako pierwsi odczynniki molekularne
do testu na koronawirusa SARS-CoV-2 stworzyli
poznańscy biolodzy i chemicy z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej
Akademii Nauk w Poznaniu).
Poza tym, że amerykańskie CDC
zawiodło w zakresie diagnostyki, a rządzący w USA Donald Trump i jego podwładni
podjęli działania prewencyjne zbyt późno, znaczenie ma także tamtejszy system
ochrony zdrowia, który jest, upraszczając, silnie zdecentralizowany,
zderegulowany i sprywatyzowany, przez co dostęp do niego mają głównie
Amerykanie średnio i wysoko zamożni. Sytuację poprawiła trochę tzw. Obamacare,
czyli program obejmowania biedniejszych warstw społecznych ubezpieczeniem, ale
w porównaniu do publicznych służb zdrowia w UE to i tak niewiele. Ponadto
usługi medyczne w USA są same w sobie bardzo drogie, często zwykłe i proste
procedury, takie jak podanie zastrzyku z lekiem przeciwbólowym, założenie
opatrunku, pobranie krwi i wykonanie prostych badań diagnostycznych, potrafią
kosztować fortunę. Wszystko to jest w dużej mierze skutkiem poważnej
deregulacji amerykańskiego systemu zdrowotnego i w zasadzie braku jednolitej
państwowej służby zdrowia.
Kiedy przez dwa miesiące
mieszkałem w Wirginii, tuż pod Waszyngtonem DC (stolicą USA), do którego
codziennie dojeżdżałem, duże wrażenie zrobiły na mnie dziesiątki bezdomnych,
śpiących na ulicach i w parkach, widywanych praktycznie każdego dnia. USA to
kraj poważnych nierówności ekonomicznych, gdzie z jednej strony mamy
wspaniałych, pięknych i bogatych Amerykanów, promowanych w amerykańskich
filmach, serialach, grach czy przez znanych na całym świecie amerykańskich
celebrytów, a z drugiej wielu żyjących na granicy ubóstwa, mieszkających w
przyczepach czy po prostu bez dachu nad głową. Takie rozwarstwienie bardzo
sprzyja gorszym warunkom sanitarnym, a w połączeniu z brakiem powszechnej,
ujednoliconej, publicznej służby zdrowia – rozprzestrzenianiu się epidemii. W
Ameryce popularność zdobył żart, że aby biedny mógł się zbadać na obecność
koronawirusa SARS-CoV-2, musi kaszlnąć na bogatego i czekać na to, jaki ten otrzyma
wynik.
Nowy Jork ma bogatą historię,
jeżeli chodzi o epidemie. W XIX wieku nawiedzające ten rejon plagi cholery
poważnie odbijały się na życiu mieszkańców. Niezmiernie sprzyjał im system
wodociągowy i odprowadzania ścieków, kierujący się zyskiem wielkich
przedsiębiorstw, a nie zdrowiem i życiem mieszkańców (co szczegółowo zostało opisane
w książce „Epidemia. Od dżumy, przez HIV, po Ebolę”, której recenzja dostępna
jest tutaj – klik)
oraz powszechne w tamtejszej diecie owoce morza (przecinkowiec cholery przenosi
się przez bytujące w wodzie widłonogi, której źródłem były małże). Bardzo duże
zagęszczenie ludności Nowego Jorku sprzyja dodatkowo rozprzestrzenianiu się
zarazków, tak samo jak tamtejsza współczesna kultura pracy, nazywana czasem
kultem pracy (poświęcaniem życia rodzinnego i społecznego na rzecz kariery w
firmie). Popularność tanich, ale też szkodliwych dla zdrowia biur typu
open-space (z otwartą przestrzenią, bez pokojów dla poszczególnych pracowników),
może być kolejnym niebagatelnym czynnikiem.
koronawirus USA
Zdjęcie z protestu w Denver w stanie Kolorado. Za: Alyson McClaran.
USA jako kraj bardzo liberalny ma
też słabo zdyscyplinowane społeczeństwo. Niedawno Internet obiegły
zdjęcia z protestu w Denver w stanie Kolorado, którego uczestnicy ruszyli na
stanowy Kapitol żądając zniesienia ograniczeń wynikających z powszechnej
kwarantanny. Szczególną popularność zdobyły ujęcia pracowników medycznych
blokujących protest (przykład powyżej). Dyscyplina była na pewno jednym z czynników,
które sprzyjały Chinom w opanowywaniu sytuacji. Wystraszeni obywatele bojący
się poważnych kar i innych represji woleli zostawać w domach i stosować się do
zaleceń władz. Brak dyscypliny jest z kolei uznawany za jeden z czynników
agresywniejszego rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2 w krajach demokratycznych
(przy czym komentatorzy wskazują, że na przykład obywatele Grecji, Włoch czy
Hiszpanii z rejonów, gdzie od paru lat występuje problem z nielegalną migracją,
w związku ze stałym zagrożeniem i kontaktem ze służbami bezpieczeństwa, są
bardziej zdyscyplinowani).
Trudne położenie USA, częste
cięższe przechodzenie COVID-19 przez tamtejszych obywateli i liczne zgony to
także zasługa panującej w tym kraju od lat epidemii nadwagi i otyłości. Infekcję
koronawirusem SARS-CoV-2 dużo gorzej znoszą osoby z otyłością i niektórymi
rodzajami nadwagi (dającymi objawy bliskie otyłości), a sprawę pogarsza
dodatkowo fakt, że otyłość powoduje lub zwiększa ryzyko pojawiania się innych
chorób metabolicznych czy krążeniowych. Otyłość jest więc oceniana jako jeden z
czynników ryzyka powikłań przy COVID-19, obok starszego wieku czy chorób
immunologicznych. W USA odsetek młodszych osób wymagających hospitalizacji wydaje się być większy niż w innych krajach, co naukowcy wstępnie przypisują właśnie powszechności nadwagi i otyłości.
Europejskie Towarzystwo Badań nad
Otyłością zrzeszające naukowców i lekarzy zajmujących się otyłością, w Polsce
reprezentowane przez polski oddział –  Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością pod
kierownictwem prof. dr hab. med. Magdaleny Olszaneckiej Glinianowicz – opublikowało oświadczenie pt.
„COVID-19 i otyłość”. Jest w nim napisane m.in., że „Ludzie z otyłością
przewlekłą są szczególnie podatni na działanie nowego koronawirusa i wydają się
mieć wyższy odsetek poważnych powikłań po wirusie. (…) Zalecamy, aby osoby
z otyłością schroniły się w domu, zgodnie z krajowymi wytycznymi dla osób podatnych na powikłania,
z chorobami przewlekłymi”. W sytuacji, gdy z przewlekłą nadwagą lub otyłością
żyje kilkadziesiąt procent społeczeństwa, jak ma to miejsce w USA, trudno o to
by wszyscy ci ludzie schowali się na czas pandemii w domach, bo najzwyczajniej
zabrakłoby osób do obsługi całego systemu zdrowotnego, gospodarczego,
bezpieczeństwa, urzędniczego itd.
Wszystko to – niewłaściwe, zbyt
późne czy błędne działania aparatu państwowego i agencji amerykańskich odpowiedzialnych
za nadzorowanie, badanie i diagnostykę chorób zakaźnych, rozwarstwienie
społeczne, brak ujednoliconej i uregulowanej państwowej służby zdrowia, brak
zdyscyplinowania społeczeństwa oraz epidemia nadwagi i otyłości – przyczyniło
się do ciężkiej sytuacji związanej z koronawirusem SARS-CoV-2 i chorobą
COVID-19, w jakiej obecnie znajdują się USA.
Prowadzenie bloga naukowego
wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to
często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc
stworzyć profil na Patronite,
gdzie w prosty sposób można ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki
temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć
złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu
wielu staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę
poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.

 

Najnowsze wpisy

`

12 komentarzy do “Dlaczego koronawirus i COVID-19 są zabójcze dla USA?

  1. Podejmujesz śliski temat, bo zahaczający wprost o politykę, a polityka jest silnie zideologizowana więc ma wielu wyznawców. 🙂

    To właśnie ideologia, a nie brak dyscypliny powodują protesty. Nawet tak oczywiste i weryfikowalne fakty jak lekceważące przez wiele tygodni reakcje Trumpa na wirusa (taka grypka, w kwietniu magicznie zniknie itd.) i sprzyjające mu media, w czasie gdy inne kraje miały już pożar i tak wydają się mu politycznie nie szkodzić. Co więcej, winni już są wskazani: Chiny, WHO i uparci gubernatorzy (którzy nie chcą odblokowywać gospodarki).

    Najśmieszniejsze, że gdyby Trump zareagował wcześniej, zgodnie z wsadem i raportami swoich służb, albo nawet scenami z zagranicznych TV, to politycznie by mu nic nie ubyło. Nic by nie stracił, a pewnie nawet by i zyskał. Ale on po prostu wolał wypierać istnienie ściany aż do spotkania tej ściany.

    1. Nauka i fakty nie mają ideologii. Jeżeli fakty przemawiają za tym że publiczna i dobrze sfinansowana opieka zdrowotna działa najlepiej, to taki jest fakt i tyle. Jeżeli godzi to w Twoje uczucia, trudno. Fakty mają gdzieś Twoje uczucia.

    2. Dla obama care poprawiła sytuację ale za mało i za późno to było. Debil w czerwonych krawatach pospuł to znowu. I tyle. Korwinistyczne pierdolenie w obliczu epidemii to jak kwestionowanie wody w obliczu pozatu.

    3. Nauka i fakty nie mają ideologii, ale ten wpis na blogu już ma i jest to przykre.
      Przypominam, że to m. in. USA jako pierwsze zamknęły granice pomimo tego, że WHO stale informowało, że nie ma takiej potrzeby, a Trump był za tę decyzję krytykowany 😉

    4. @Anonimowy, a ja myślałem że on tak pitoli (lekceważy, bagatelizuje) bo już ma szczepionke. Następnie – kluczenie zwodzenie i zmylanie (wiadomo – masy lubią niusy)… a w tle exterminacja "hamulcowych" liberalnej gospodarki – otyłych i starych

  2. Miejmy nadzieję, że epidemia na Świecie zostanie opanowana,a sam koronawirus nie będzie już tak niebezpieczny. Życzmy sobie szybkiego powrotu do normalności.

  3. Niestety tu się mylisz. Większą winę ponosi WHO która jest zafascynowana Chinami i zlekceważyło pandemię. Dlatego Trump wstrzymał finansowanie. Takie jest moje zdanie

  4. Dane odnośnie śmiertelności w UE są chyba zaniżone w artykule. Wg. raportu widocznego na Wirtualnej Polsce tylko u nas zmarło od początku przeszło 41 tysięcy osób. Czyli trzymając się danych z początku artykułu, to na Polskę przypada aż połowa zgonów? Raczej wątpię.

    1. Artykuł jest sprzed roku, także dane należy odczytywać na czas ich publikacji, natomiast powody pozostają te same.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *