![]() |
Gilles-Éric Séralini; za https://geneticliteracyproject.org z późn. zm. |
Kim jest Gilles-Éric Séralini?
Manipulacje w badaniu Séraliniego dotyczącym GMO
![]() |
Zdjęcia z wycofanej publikacji (Séralini 2012) |
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której chcemy sprawdzić czy zwierzęta lubią jeść. W tym celu wybieramy koty i podsuwamy im kwaśne cytrusy, których rzecz jasna nienawidzą. W efekcie stwierdzamy, że pomarańcze nie smakują zwierzętom, gdyż te nie chcą ich jeść i mogą być dla nich szkodliwe. W rzeczywistości jasne jest, że dla kotów jest to zachowanie naturalne i wcale nie oznacza, że koty czy tym bardziej ogół zwierząt cytrusów w ogóle jeść nie lubi. Ta analogia w bardzo uproszczony, ale klarowny sposób pokazuje bezsens badania przeprowadzonego przez Séraliniego robionego w kontekście tak stawianej tezy. Było ono nastawione na propagandę medialną, a nie na rozwój nauki, o czym dodatkowo świadczy fakt, że wybrani dziennikarze mieli przedpremierowy dostęp do wyników, ale musieli podpisać klauzulę poufności, tak aby nie konsultować otrzymanych informacji z innymi naukowcami.
Séralini, badania nad GMO oraz glifosatem i konflikt interesów
analiza statystyczna została przeprowadzona nieprawidłowo. Co ciekawe, podobne błędy i bezpodstawne wnioski Séralini wysuwał w swojej pracy z 2009 roku, na co także EFSA zwróciła uwagę.

Czy GMO jest bezpieczne?
Głośne, ważne badanie bez grupy kontrolnej… A myślałem, że widziałem już wszystko
Dobitnym przykładem modyfikacji genetycznej jest pszenica. Jest tak dobra, że coraz mniej ludzi może ją jeść. A dlaczego na torebkach brak wielkiego napisu: uwaga, to GMO! No cóż, bo takie są przepisy. Czyli udajemy, że pszenica to nie GMO.
Interesujące spostrzeżenie. Tylko, że:
1. To nie prawda, że "coraz mniej ludzi może jeść pszenicę". Generalnie jest moda na ograniczanie węglowodanów (surprise surprise, skrobia to cukier), która w odróżnieniu od wielu innych mód akurat ma sens. Jest też moda na bicie glutenu jako sprawcy wszystkich problemów ludzkości od pierwszej wojny światowej zaczynając. "Niespecyficzna nietolerancja glutenu" to jednostka która najprawdopodobniej jest zwykłą hipochondrią lub jakimiś niezdiagnozowanymi problemami pokarmowymi zrzuconymi na gluten (surprise surprise, gluten to białko generalnie dość "ciężkie" dla naszego przewodu pokarmowego, aczkolwiek występujące w małych ilościach, więc odstawienie go pomoże przy wielu chorobach przewodu pokarmowego NIE spowodowanych przez gluten).
2. Pszenica jest takim samym GMO jak jęczmień, ryż i kurczak słodko-kwaśny (ten ostatni bardziej z powodu sosu sojowego, który może, ale nie musi być zrobiony z soi GMO). Innymi słowy, to roślina, która w skutek tysięcy lat hodowli ma mocno namieszane w genach. Dodatkowo, w ciągu ostatnich stu lat zwiększono jej genom (ale bez modyfikacji, po prostu wyhodowano mutanta, którego cały genom jest powielony bodajże trzy razy) — u zwierząt taka zmiana byłaby letalna, ale u roślin zwykle powoduje gigantyzm, co w wypadku zboża uprawnego jest efektem pożądanym.
3. Skrót GMO w zasadzie stosuje się do wąsko pojętych organizmów transgenicznych, czyli mutantów stworzonych drogą inżynierii genetycznej (przez wykorzystanie enzymów tnących i sklejających DNA) w celu dodania roślinie jakiejś nietypowej cechy nie spotykanej w przyrodzie u tego gatunku (tego typu modyfikacje z reguły źle się odbijają na zwierzętach których genom jest bardziej wrażliwy, więc wbrew temu co ściemniają sprzedawcy, nie ma mięsa GMO). Przykładem może być naturalny insektycyd w tkankach (ten sam którym fani upraw ekologicznych opryskują swoje plony), karoten w ziarnach ryżu (słynny złoty ryż zmniejszający niedobór witaminy A w pożywieniu) czy wytwarzanie substancji chemiluminescencyjnych (świecące kwiatki, to akurat sztuka dla sztuki).
4. GMO nie są ani rośliny i zwierzęta uzyskane przez pokolenia metodą doboru sztucznego, ani rośliny-mutanty stworzone przez modne w latach 80 napromieniowanie ziaren promieniowaniem jonizującym czy wiązkami elektronów z akceleratora. Nie są nimi nazywane też produkty nowszych metod inżynierii genetycznej (CRISPR) które nie polegają na transmisji genów między organizmami ale na selektywnym włączaniu / wyłączaniu pewnych genów. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie wymienione organizmy są "sztuczne" w sensie, stworzył je człowiek i w przyrodzie prawdopodobnie by nigdy nie powstały samoistnie, gdyż cechy pożądane przez hodowcę (duże plony, gruba warstwa tłuszczu, brak szkodliwego kwasu erukowego w rzepaku) albo nie mają znaczenia dla doboru naturalnego albo wręcz szkodzą (jak w wypadku tych krów z olbrzymią masą mięśniową, które nie są w stanie rodzić "siłami natury").
Korekta obywatelska (chyba fragment nie do końca skasowanego tekstu):
Choć rzeczą bezsprzeczną jest fakt, że w wielu rodzajach badań musimy wykorzystywać zwierzęta – bez tego rozwój medycyny byłby bardzo słaby lub niemożliwy, a wielu przeciwników testów na zwierzętach **sama wielokrotnie korzystała z dobrodziejstw odkryć opartych na ich podstawie, zapewne zawdzięczając im nawet życie w dzieciństwie** – to zbędne używanie zwierząt w eksperymentach, jak i w ogóle robienie niepotrzebnych eksperymentów jest karygodne.
Dzięki 🙂
"… Różnica polega na tym, że w naturze różne procesy dzieją się od milionów lat i po prostu nie znamy ich wcale, znamy częściowo albo nie w pełni. W przypadku produkowania GMO naukowcy dokładnie wiedzą jakie zmiany i po co wprowadzają, więc ryzyko niebezpieczeństwa jest znacznie, znacznie niższe niż przy nowo poznanych, dzikich odmianach roślin (potencjalnie) jadalnych…".
O ile zgodzę się z powyższym, to należałoby tutaj wskazać, że o ile naukowcy wiedzą jakie zmiany i po co wprowadzają, o tyle nie mają jeszcze całkowitej pewności, że zmiany te przyniosą spodziewane efekty. Efekty są zazwyczaj zgodne z założeniami dla organizmów prostych (drożdże na przykład) lecz trudno z naukową pewnością przewidzieć efekty modyfikacji organizmów bardziej skomplikowanych.
Z drugiej strony powinno się oznaczać żywność zawierającą GMO choćby dlatego, żeby ludzie mieli możliwość wyboru.
czym się różni kukurydza niezmodyfikowana genetycznie od "zwykłej karmy laboratoryjnej"?
Kukurydza niezmodyfikowana genetycznie to ciągle tylko kukurydza. Zwykła karma laboratoryjna to niekoniecznie tylko kukurydza, ale np. pszenica, mięso, czy co tam jeszcze chcesz.
Kolejny raz widzę u ciebie problem skupienia się na dygresjach a nie sednie. Faktyczne zarzuty wobec Seraliniego w stosunku do tego konkretnego badania przedstawiają się tutaj tak:
1. Użył za małej ilości szczurów
2. Użył odmiany chorującej na nowotwory
3. Był sponsorowany przez Greenpeace
4. brak dalszych zarzutów
Czytelnicy mogą nie być przekonani do trzeciego zarzutu a dwóch pierwszych nie mają objaśnionych. Przykład z kotami i pomarańczami nie przekazuje istoty problemu – karma składająca się wyłącznie z kukurydzy nie jest normalną dietą szczurów, jest uboga w pewne składniki odżywcze. W efekcie tym co badano było nie porównanie zdrowia zwierząt karmionych GMO i zwykłą żywnością, tylko porównanie zdrowia zwierząt karmionych niewłaściwą karmą GMO i niewłaściwą karmą nie GMO. To tak jakby porównywać dietę ludzi jedzących wyłącznie czekoladę, z jedzącymi wyłącznie czekoladę ale popijających ją dietetyczną Colą.
Zapapomniałeś o braku grupy kontrolnej.
Grupa kontrolną były szczury karmione kukurydzą niemodyfikowaną – normalny układ doświadczalny w badaniu żywieniowym. Ponadto 10 osobników w grupie doświadczalnej, nawet szczurów outbred to wystarczająco dużo jak na badania biomedyczne. Co do tego, że SD zapadają na spontaniczne nowotwory – coż, jest to cecha większości modeli zwierzęcych. Poza tym po to jest grupa kontrolna, aby z nią porównać wynik… Właściwym wynikiem jest przecież różnica pomiędzy grupa non GMO a grupą GMO i R. Doświadczenie było prawidłowo zaplanowane!
Grupa kontrolna była. Dlaczego oszukujecie czytelników?
Dobra. Temat jest wałkowany, dezinformacja siana bez konkretnych zrodel, wiec odwolajmy sie do zarzutow
1. za malo szczurow – w eksperymencie bralo udzial 100 samic i 100 samcow, podzielonych na 10 grup, kazda po 20. Jest to zgodne z protokolami OECD 408, 452 i 453. (zrodlo: https://read.oecd-ilibrary.org/environment/test-no-408-repeated-dose-90-day-oral-toxicity-study-in-rodents_9789264070707-en#page4). Nie ma mowy o manipulacji i zarzut jest bezpodstawny gdyż rozmiar próbki był zgodny z wytycznymi. Tymi samymi, z których kożystało Monsanto (zrodlo : https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0278691505001985?via%3Dihub)
2. Brak grupy kontrolej – https://enveurope.springeropen.com/articles/10.1186/s12302-014-0014-5#Sec10. Dane wskazuja na to, ze byla co automatycznie odbija zarzut o zastosowaniu nieodpowiedniej rasy. Nawet jesli szczur ma sklonnosci do nowotworow, to nie ma wplywu na eksperyment jesli tej samej rasy uzyto w probce kontrolnej. Tymbardziej, ze eksperyment nie badal mechanizmow powstawania nowotworu tylko dlugotrwale efekty stosowania GMO
3. praca zostala wycofana z publikacji – i przyworcono jej status w 2014 nie stwierdzajac bledow. Autor pisał tekst w 2013 i obudził się w 2019 by go opublikowac, ze o tym zapomnial?
4 badanie jest sponsorowane przez Greenpeace. Badanie „We gratefully acknowledge the Association CERES, for research onfood quality, representing more than 50 companies and private donations, theFoundation ‘Charles Leopold Mayer pour le Progrès de l′Homme’,the French Ministry of Research, and CRIIGEN for their major support.”. French Ministry of Research. Niezła grupa „interesantów”. Jednak nawet jesli, to i tak badania potwierdzajace bezpiecznosc byly sponsorowane przez posiadacza patentu na GMO aka glownego beneficjenta.
5. Wykorzystywal szczury – No tak, ponieważ zalecenia stawiaja 90 dni okresu badania, a pierwsze efekty stosowania gmo wychodza po 4 miesiacach, wiec jak badanie wykazuje szkodliwosc, to jest to znecanie sie nad zwierzetami, poniewaz zgodnie ze sztuka udowodnilo cos, co stoi w sprzecznosci z czyimis interesami.
6. Badał homeopatie – Ad Hominem. To, że badał homeopatie to tylko okolicznosc, ktora nie wyklucza wnioskow plynacych z pozostalych eksperymentow. Tak samo jak ja mogę krytykować szkodliwy wpływ palenia papierosów na zdrowie będąc palaczem lub wypowiadać się na tematy związane z GMO jednocześnie wierząc, że ziemia jest płaska. Jedno nie wyklucza drugiego.
Podsumowanie. Tych samych protokołów używało Mosanto. Równie dobrze im można zarzucić nieścisłość, bo w ciągu 90 dni ciężej zaobserwować zmiany niż w przypadku 2 lat. Do tego Séralini nie badał samego glifosatu, ale całego roundupu, gdyż połączenie go ze związkami pomocniczymi zwiększa jego toksyczność. Rośliny są pryskane roundupem, nie glifosatem, więc metodologia bardziej oddaje realia. Mimo to badanie Mosanto nie spotkało się z falą krytyki. Przypadek? Stawiamy większe wymagania odnośnie metodologii badawczej wykazującej toksyczność niż jej brak? Realia są przecież odwrotne. Jeśli już, to powinno być na odwrót, gdyż dużo łatwiej jest wykazać toksyczność substancji niż całkowity brak jej szkodliwości.
Widzę ,że tylko Pan w komentarzach odniósł się merytorycznie do steku bzdur zawartego w artykule.Mam nadzieję ,że tak beznadziejny dziennikarz jak autor tego nim już nie jest .Dziennikarz z natury powinien być niezależny a to opłacono szuja!