Jeśli chcecie przeczytać coś będącego jednocześnie dokumentem, opisem swego rodzaju śledztwa i popularyzacją nauki, powinniście zainteresować się świeżo wydaną przez Znak Literanova w Polsce książką. Chodzi o „Eksperyment” napisany przez Luke Dittricha. Jest to jedna z tych pozycji, przy których pochodzenie autora ma szczególnie duże znaczenie. Jest on bowiem wnukiem neurochirurga,  Williama Beechera Scoville’a, który w latach 50. XX wieku przeprowadził lobotomię na cierpiącym na padaczkę Henrym Molaisonie, znanym jako pacjent HM. To właśnie o nim (przede wszystkim) jest ta książka.

Luke Dittrich Eksperyment

Książka oryginalnie wydana została w roku 2016, teraz nadszedł czas jej premiery w Polsce. Podniesiony jest w niej temat lobotomii. Podczas czytania można odnieść wrażenie, że w pewnym momencie XX wieku nastała moda i szał na przeprowadzanie tej operacji. Autor kładzie też silny nacisk na etyczne aspekty działania lekarzy i naukowców. Co ważne, kontrastuje też i momentami stawia na przeciwko siebie postęp naukowy i etykę. Wszystko to opisane w formie reporterskiej, z perspektywy pierwszej osoby, autora. 
Wątki dotyczące pacjenta HM przez sporą część książki przewijają się raz po raz. Przeplatane są z historią babci autora (i żoną doktora Scoville’a), która również przeszła lobotomię. Luke opisując jak do tego doszło zwraca szczególną uwagę na to, jak bardzo nieuzasadnione było zlecanie tego zabiegu chirurgicznego. Przytacza na przykład, że jedną z przyczyn uznania babci za niezrównoważoną, której należy się wycięcie kawałka mózgu, było to że zwracała uwagę na zdrady męża. Zachowanie całkowicie naturalne gdy jest się z kimś w poważnym związku, a jednak uznane przez psychiatrów za objaw histeryzowania. Dittrich zwraca uwagę na fakt, że kobiety znacznie częściej poddawano lobotomii, gdyż społeczeństwo oczekiwało od nich większej bierności i potulności, do czego właśnie prowadzi odpowiednio przeprowadzona lobotomia. Podobnie, autor wymienia masowe wycinanie kawałków mózgów u homoseksualistów w nadziei, że zmieni to ich „upośledzoną” orientację seksualną, na tę „właściwą”.
Dopiero w drugiej (nie mniej interesującej) części „Eksperymentu” autor bardziej skupia się na historii pacjenta HM. Opowiada o tym, jak przebiegały jego dzieje po przeprowadzonej lobotomii. Opisuje badania, które na nim robiono, koncentrując się na tych psychologicznych w wykonaniu Brendy Milner, ale wspominając także o badaniu wrażliwości na ból, na które, jak się okazało, Henry Molaison nie mógł wyrazić świadomej zgody. Istotnym z mojego punktu widzenia elementem podnoszonym w książce jest podkreślanie roli psychologii w rozwoju nauk przyrodniczych i medycznych, a która obecnie jest często (moim zdaniem niesłusznie) deprecjonowana. Luke Dittrich kontrastuje też niebywałą skuteczność tradycyjnych metod, np. przeprowadzania wywiadów i testów  psychologiczno-behawioralnych z pacjentami z obrazowaniem tomografem komputerowym czy rezonansem magnetycznym. Mówi o zaletach obu, ale stara się zaznaczyć, że nie wolno poniżać mniej zaawansowanych technologicznie metod w dochodzeniu do naukowej prawdy.

Gdy czytałem „Eksperyment” nie brakowało momentów, które robiły na mnie bardzo silne wrażenie i chwilami zmuszony byłem odłożyć książkę na parę minut. Opisy poszczególnych procedur medycznych na mózgu są bardzo realistyczne. Podobnie jak analogie, po które sięga autor. Na przykład opisując pseudomedyczne terapie stosowane w „Instytucie Życia” (do którego trafiła wspomniana babcia autora) polegające m.in. na długotrwałym trzymaniu pacjentów w bardzo wysokich lub bardzo niskich temperaturach albo podawaniu elektrowstrząsów, Luke Dittrich sugestywnie porównuje to do rzeczy, jakie działy się w nazistowskich obozach koncentracyjnych podczas II Wojny Światowej. 

„Eksperyment” jest też o ambicjach naukowców i lekarzy, nie zważających na dobro pacjentów. Luke Dittrich konfrontuje postawę swojego dziadka i jemu podobnych, którzy „bez skrupułów”, licznie wysysają kawałki mózgów wielu ludziom z lekarzami ostrożnymi, nie prącymi „ślepo” naprzód. Często ma się wrażenie (choć nie zawsze), że dobro pacjentów nie jest szczególnie istotne dla sporej liczby przedstawionych ludzi nauki. Ważne jest przeprowadzenie kolejnych operacji i sprawdzenie jak wpłyną na operowanych. Liczył się postęp naukowy, poszukiwania ośrodka pamięci w mózgu (przewodnim motywem jest odkrycie, które części mózgu biorą udział w procesie zapamiętywania).

W grę wchodziła też konkurencja między poszczególnymi specjalistami: neurochirurgami, neurologami, psychiatrami. Zrobienie show przed ludźmi z branży podczas nowatorskiej metody przeprowadzania lobotomii. Ponadto, i co być może najważniejsze: personalne wyścigi między naukowcami. Choć staram się obalać wizerunek badaczy, którzy nie patrzą na nic poza swoimi ambicjami i rozwojem nauki, bo jest on w dzisiejszych czasach w istocie marginalny (przynajmniej w UE i USA), a normy bioetyczne stanowią nieprzekraczalny dla zdecydowanej większości mur, to znając historię nauki z XX wieku jestem w stanie zrozumieć obawy ludzi, którzy są z tym tematem w jakiś sposób, zwłaszcza często pop-masowy, zaznajomieni.

Główną wadą książki są wplecione przez autora jego osobiste wątki, nie związane bezpośrednio (a czasem nawet pośrednio) z jego dziadkiem. Fragmenty te są pisane w strasznie pretensjonalnym tonie. Miałem wrażenie, jakby Luke Dittrich starał się napisać je w sposób patetyczny, podniosły, podkreślający coś nieuchwytnego, ale niestety nie wyszło. Nie sądzę, by była to wina tłumacza, ponieważ inne fragmenty książki są normalne. Stanowią one jednak niewielką część całości i nie powinny przeszkodzić w czerpaniu wiedzy, emocji i przyjemności z czytania.

Tekst napisałem w ramach współpracy z wydawnictwem Znak Literanova.

 

Najnowsze wpisy

`

4 komentarze do “Luke Dittrich, Eksperyment

  1. Cała sprawa jest znacznie mniej sensacyjna, stanowi przyklad do czego prowadzi głupota wspomagana przez arogancję. Woda na młyn, tych… jak ich nazwałeś? A "denialistów"…
    Zesztą podobnie było np w przypadku eugeniki, uzbrojonej w aborcję i komory gazowe a w lzejszym wydaniu steryhlizację, kastrację i przymusowe odosobnienie osób przez jakiś naukowców uznanych za mniej wartosciowe.

  2. Czytałem. Fascynująca lektura. Można polecać zarówno naukowcom jak i nieprofesjonalnym miłośnikom wiedzy. Widać ogromne zmiany w nauce i społeczeństwie, jakie nieustannie się dokonują.

  3. Należy dodać, bo to dobrze umiejscawia temat lobotomii, że w tym samym czasie panowała za oceanem święta segregacja rasowa. I nie należy tych dwóch rzeczy rozdzielać.
    Dobrze to pokazuje jakaż to piękna oaza wolności i świecąca jutrzenka dobrobytu ta… Ameryka!
    Ameryka… najbardziej faszystowskie państwo ever.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *