Spór o to, czy homoseksualizm
jest determinowany biologicznie czy kulturowo, czy jest wrodzony czy nabywany,
trwa w przestrzeni publicznej od wielu lat. Tymczasem badania na bliźniętach
jednojajowych, dwujajowych, rodzeństwie niebliźniaczym i adopcyjnym, na matkach
homoseksualistów i heteroseksualistów, badania neurobiologiczne i
embriologiczne dotyczące mózgu, genetyczne i epigenetyczne łączące warianty
genów i epigenów z szansą wystąpienia homoseksualizmu oraz eksperymenty na
zwierzęcych modelach homoseksualizmu jasno pokazują, że czynnik biologiczny w
rozwoju orientacji seksualnej pełni istotne funkcje, a prawdopodobieństwo
rozwinięcia się orientacji homoseksualnej ustala się co najmniej w pewnej
mierze na poziomie genetycznym i w okresie prenatalnym (przed urodzinami).

homoseksualizm

Ponieważ hipotezy dotyczące
pochodzenia i przyczyn homoseksualizmu, homoseksualności w kontekście ewolucji
biologicznej (dlaczego nie zanika, pomimo sporadycznego rozmnażania się przez
homoseksualistów) oraz zjawiska homoseksualizmu u różnych gatunków zwierząt,
opisywałem już wcześniej (literatura i źródła w odnośnikach): tutaj oraz tutaj, a także wraz z Dawidem
Myśliwcem z kanału naukowego „Uwaga! Naukowy bełkot!” tutaj i tutaj, w tym tekście chciałbym się
skupić na nowych, opublikowanych niedawno odkryciach.
Otóż uważa się, że orientacja
seksualna nie jest zjawiskiem zerojedynkowym. Istnieją osoby o większych lub
mniejszych, wrodzonych skłonnościach do rozwinięcia się orientacji hetero- lub
homoseksualnej. Choć najpewniej dominujący jest tutaj czynnik biologiczny i
wrodzony, nie można przekreślić roli czynników środowiska w okresie rozwoju po
narodzinach, ponieważ tak to czym się odżywiamy, jak i emocje które nam
towarzyszą, wpływają na całą gamę cech naszego organizmu: od metylacji genów,
przez nasilenie lub osłabienie ich transkrypcji i translacji (odczytywania ich
na białka) do samej aktywności białek, zależności hormonalnych,
immunologicznych, symbiotycznych i wielu innych. Orientacja seksualna jest więc
cechą determinowaną wieloczynnikowo, z prawdopodobieństwem wystąpienia danego
jej wariantu w dużej mierze wrodzonym.
Dekady temu zaobserwowano ciekawe
zjawisko, mianowicie im więcej dana kobieta ma synów, tym większa jest szansa
pojawienia się orientacji homoseksualnej u młodszych z nich. W związku z tym w
rodzinach, gdzie jest wiele dzieci płci męskiej, zauważalnie częściej ci młodsi
są homoseksualni (choć zaznaczam, że nie jest to bezwzględną regułą, lecz
wyraźnie zwiększonym prawdopodobieństwem). Można to też ująć inaczej: geje mają
średnio więcej starszych braci, niż mężczyźni heteroseksualni.
Przypomnę, że anegdotyczne
przykłady „mój kolega jest gejem, a ma same siostry/jest jedynakiem/jest
najstarszy wśród swojego rodzeństwa” nie mają w kontekście tego konkretnego
efektu starszych braci znaczenia z kilku powodów. Po pierwsze, mówimy o średnim
prawdopodobieństwie. Po drugie, najpewniej istnieją różne „rodzaje”
homoseksualizmu, tj. różne, wspomniane wcześniej czynniki mogą w odmiennym
stopniu determinować orientację homoseksualną, wpływając na cały szereg cech
towarzyszących. Po trzecie, pamiętajmy
że wiele płodów nie dożywa narodzin w związku z czym to, co widzimy w postaci
dorosłego rodzeństwa naszego homoseksualnego kolegi niekoniecznie będzie rzeczywistym obrazem.
Jednym z czynników
odpowiadających za różnicowanie się orientacji seksualnej jest działanie układu
immunologicznego matki. Zdarza się, że jej organizm jako obce traktuje niektóre
produkty genów znajdujących się na chromosomie Y, a będących istotnymi w
rozwoju tych części męskiego mózgu, które odpowiadają za orientację seksualną. Matka
jest na nie „uczulona” i w związku z tym produkuje przeciw nim przeciwciała. Z
każdą kolejną męską ciążą przeciwciał tych jest coraz więcej, a zatem wywierają
silniejszy, biologiczny wpływ na płód męski i kształtujący się mózg, co
zwiększa szansę na wystąpienie orientacji homoseksualnej u młodszych synów.
W opublikowanym niedawno badaniu
wybrano do testów immunologicznych dwa geny: PCDH11Y i NLGN4Y (znany
też jako NLGN5). Oba leżące tylko na
chromosomie Y, kobiety ich nie posiadają. Gen pierwszy koduje białko
protokadherynę 11Y biorące udział w rozwoju męskiego mózgu. Na chromosomie X
znajduje się pierwotna wersja tego genu, PCDH11X
(z którego powstał gen wyłączny dla mężczyzn) i posiadają ją zarówno mężczyźni,
jak i kobiety. Translokacja PCDH11X z
chromosomu X na Y i utrwalenie się jej w toku ewolucji  człowieka złożyła się w czasie z ewolucyjnym
wzrostem ludzkiego mózgu. (Dwa różne geny u tego samego gatunku, gdzie jeden
gen powstał z drugiego, tak jak w tym przypadku, nazywamy paralogami.) Gen NLGN4Y należy do grupy neuroligin i jest
piątym z nich (cztery poprzednie posiadają także kobiety). Do znanych funkcji
białek NLGN należy przede wszystkim wytwarzanie synaps między neuronami i
pośredniczenie w sygnalizacji nerwowej.
W eksperymencie zaplanowano cztery
grupy: matki synów homoseksualnych bez starszych braci i ze starszymi braćmi,
matki synów heteroseksualnych, a jako grupa kontrolna – matki nie posiadające
synów. Badana grupa kobiet była istotna statystycznie, tj. wynosiła 142 osoby.
Naukowcy zadbali też o inne haczyki, by wyniki były jak najbardziej wiarygodne
i oprócz wspomnianej już, dodatkowej grupy kontrolnej matek bez synów, wzięli
także pod uwagę całkowitą liczbę ciąż, włącznie z poronieniami, by efekty badania
nie były zafałszowane przez brak tak istotnych danych.
Naukowcy pobierali od kobiet
osocze i badali je na obecność przeciwciał skierowanych przeciwko opisanym
wyżej białkom, tj. przeciwciał anty-PCDH11Y i anty-NLG4Y wobec dwóch izoform (1
i 2). Po pierwsze, okazało się, że przeciwciała anty-NLG4Y są obecne u kobiet,
co jest zgodne z teoretycznymi przewidywaniami (mężczyźni nie produkują
przeciwciał przeciwko białkom kodowanym przez typowy dla nich gen; dla kobiet
jest on z kolei obcy, więc wytwarzanie przeciwciał następuje). Druga,
najbardziej istotna część wyników, potwierdziła stawianą hipotezę: najniższe
stężenie przeciwciał anty-NLG4Y miały matki bez synów, wyższe stężenie miały
matki z synami heteroseksualnymi, następnie matki gejów bez starszych braci i
wreszcie, najwyższe stężenie przeciwciał miały matki homoseksualnych mężczyzn,
którzy mieli też starszych braci.
przyczyny homoseksualizmu
Wyniki z późn. zm. (tłumaczenie na j. polski), Anthony F. Bogaert et al. „Male homosexuality and maternal immune responsivity to the Y-linked protein NLGN4Y.” PNAS 2017. 

Znając przynajmniej częściowo, od
opisanej strony, mechanizm różnicowania homoseksualizmu (przy założeniu, że
hipoteza starszych braci zostanie bezpośrednio potwierdzona; tutaj mamy silny,
ale wciąż pośredni dowód), możemy zastanawiać się jakie czynniki selekcyjne
wpływają na to, że homoseksualność tego konkretnego typu, tj. spowodowana
immunologicznie, utrzymuje się w naszej populacji od milionów lat, co jest
ciekawym zagadnieniem do badań dla behawioralnych biologów ewolucyjnych. Czy
istnieje korelacja pomiędzy występowaniem homoseksualizmu u synów matek
immunizowanych białkiem NLG4Y, a nasileniem zachowań altruistycznych u ich potomstwa?
Czy kobiety odpowiadające silniejszą reakcją immunologiczną na białko NLG4Y
mają jakieś sprzężone z tą okolicznością cechy, zwiększające szansę
przetrwania, długowieczności, poprawiające płodność? Z pewnością pytań możemy
stawić więcej, a dalsze badania rozjaśnią te i inne fundamentalne zagadnienia.
Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to niejednokrotnie godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga, dzięki któremu mogę poświęcać więcej czasu na pisanie artykułów.
Literatura
Anthony F.
Bogaert et al. „Male homosexuality and maternal immune responsivity to the
Y-linked protein NLGN4Y.” PNAS 2017. 
Blanchard,
Ray, and Anthony F. Bogaert. „Homosexuality in men and number of older
brothers.” The American journal of psychiatry (1996): 27.
Blanchard,
Ray. „Quantitative and theoretical analyses of the relation between older
brothers and homosexuality in men.” Journal of Theoretical Biology
(2004): 173-187.
Bogaert,
Anthony F., and Malvina Skorska. „Sexual orientation, fraternal birth
order, and the maternal immune hypothesis: A review.” Frontiers in
neuroendocrinology (2011): 247-254.
Douglas J.
Futuyma. Ewolucja. Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego. Warszawa 2005.
Gen NGLN4Y, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/gene/22829
Gen PCDH11Y,
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/gene/83259
H. Fletcher,
I. Hickey, P. Winter. Krótkie wykłady. Genetyka. Wydawnictwo Naukowe PWN.
Warszawa 2013.
Johansson,
Martin M., et al. „Spatial sexual dimorphism of X and Y homolog gene
expression in the human central nervous system during early male
development.” Biology of sex differences (2016).
P. M. Lydyard
i wsp. Krótkie wykłady. Immunologia. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2009.
Priddle,
Thomas H., and Tim J. Crow. „Protocadherin 11X/Y a human-specific gene
pair: an immunohistochemical survey of fetal and adult
brains.” Cerebral cortex (2012): 1933-1941.
Scheiffele, Peter, et al. „Neuroligin expressed in
nonneuronal cells triggers presynaptic development in contacting
axons.” Cell (2000): 657-669.
Skaletsky,
Helen, et al. „The male-specific region of the human Y chromosome is a mosaic
of discrete sequence classes.” Nature (2003): 825-837.
T.A. Brown.
Genomy. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2009.

 

Najnowsze wpisy

`

29 komentarzy do “Coraz bliżej odkrycia źródeł męskiego homoseksualizmu

  1. Hipotezę immunologiczną mogłyby podbudować analogiczne badania nad męskim transseksualizmem. Wiadomo coś o takowych?

  2. Co do strony, to proponowałbym dać w widocznym miejscu Twoje imię i nazwisko (obok Twojego zdjęcia). Zwiększy to wiarygodność.

    I dzięki że piszesz. 🙂

    1. 1.Słyszeliście o czymś takim jak l337?? NLG4Y … NL – Nederland … G4Y – gay.
      2.Nie sądzę że geny mają jakikolwiek istotny wpływ na preferencje seksualne. Jak instrukcje kodujące budowę białek mają mieć istotny wpływ na to z kim dziś będę spał?? To się kupy nie trzyma 😉

    2. Geny kodują białka, które biorą udział w rozwoju mózgu. A to w jaki sposób mózg się rozwinie ma wpływ na Twoją percepcję rzeczywistości (w szerokim tego słowa znaczeniu, czyli również na to, kogo uznajesz za atrakcyjnego seksualnie partnera).

  3. W tekście piszesz, że stężenie przeciwciał zwiększa się z każdą kolejną męską ciążą. Jedynie to potwierdza wykres…
    Chyba, że grupy badane stanowiły osoby hetero posiadające tyle samo męskiego rodzeństwa, co grupy homo, ale na ten temat brak informacji.

  4. Zdumiewające, jak fascynujące jest zjawisko „miłości innej niż prokreacyjna”. Intrygujące też jest pojęcie „męskiego homoseksualizmu”. Nie ma czegoś takiego! Homo, hetero i biseksualizm dotyczą obu płci, podobnie jak transseksualizm oraz zespół nieakceptacji własnej płciowości (o nim najchętniej się milczy, lub wpisuje w transseksualizm, co jest istotnym błędem). Wciąż szukamy nowych usprawiedliwień dla „grzesznej milości”. Doceniam opieranie się na źródłach pisanych, zwanych dumnie bibliografią, jednak nie mniej ważna jest wiedza szkolna. Dokładnie tak, wiedza rozproszona, a powszechnie dostępna.
    Można oczywiście poznawać każdego z pionierów seksuologii z encyklopedyczną dokładnością, ale czy to jest aż tak interesujące? Ważniejsze chyba, że znakomita większość z nich sama dotknięta była skazą odmienności, co stymulowało do poznania jakiegoś usprawiedliwienia grzechu rozwiązłości. Dotyka to kręgów judeo – chrześcijańsko – muzułmańskich. Bo w dużej mierze ludy Dalekiego Wschodu podobnych „grzesznych” konotacji nie mają! Co więcej – dla nich dwu facetów czy dwie dziewczyny trzymające się za ręce na ulicy nie budzą jakichkolwiek skojarzeń wobec ich orientacji seksualnej. Nieważne.
    Wiedzą powszechnie nauczaną powinna być pewna synteza zawarta w skali Kinsey’a, wobec której Klein uznał za stosowne opracować swoją tabelę.
    Obserwując zachowania zwierząt, w tym uznawanych za dość prymitywne, można uznać, że: w populacji zdarzają się dość często młode osobniki, podatne na utrwalenie odpowiedzi seksualnej na bodźce zarówno własnej, jak i przeciwnej płci. Dla gatunku ludzkiego korzystne jest, a wychowawczo możliwe, nasilenie skłonności ku płci przeciwnej, z wygaszaniem skłonności ku płci własnej.
    W dzieciństwie wzmacnia się więc zachowania typowo męskie, lub typowo dziewczęce, co służy silniejszej identyfikacji własnej płci. Tak więc mamy etap fascynacji płcią własną, jeszcze bez konotacji seksualnych. Później jest nieco trudniej – okres dojrzewania, kiedy „coś” w organizmie zaczyna żyć własnym życiem, niezależnym od woli, i nie zawsze kojarzonym na tym etapie z przyjemnością. Tu powstaje chyba najwięcej późniejszych problemów – część „transseksualistów” to osoby nie akceptujące tej budzącej się seksualności, uznające, że ta druga płeć ma łatwiejsze życie – z biegiem czasu taka tendencja może zaniknąć lub ulec utrwaleniu. Działanie grupy rówieśniczej oraz starszeństwa plemiennego skupione jest na (upraszczając) wyśmiewaniu nie dość „męskich” lub „żeńskich” zachowań. Wybitnie faworyzuje się erotyczne fantazje i zachowania skierowane na interakcje z płcią przeciwną, w tym okupione przemocą. Budzi się też duch rywalizacji, excuse moi – rywalizacji o prawo do kopulacji.
    Uważam, że tylko ten etap można uznać za „leczenie homoseksualizmu”, czyli takie trochę siłowe przepychanie do grupy rozrodczej. Ma to swoje działanie niepożądane, jak każde leczenie. Ceną za wyrobienie niechęci do erotyki w ramach własnej płci stają się zarówno homofobia, jak i akty przemocy w rodzinie, ale także, o czym warto pamiętać, samobójstwa.
    Dlatego jestem przeciwny „leczeniu homoseksualizmu”. Więcej uwagi powinniśmy poświęcać, jeśli już, formowaniu pozytywnego nastawienia do tworzenia związków heteroseksualnych, bez potępiania odmiennych zachowań. Ludzka cywilizacja to nie tylko rozmnażanie, ale nauka, sztuka, technologia. A troszkę „pedała” tkwi w każdym z nas, i tej resztki nie należy ani hołubić, ani tępić. I nie szukać na siłę usprawiedliwień, bo dążenie do naukowego w sensie genetycznym, czy biochemicznym do odpowiedzi na zarzut nawet nie zawarty w ramach dziesięciorga przykazań, ale chętnie podnoszony przez kapłanów – zbyt często dotkniętych skazą homoseksualną. Niewątpliwie homoseksualizm jest skazą, ale nie wadą dyskwalifikującą z życia w społeczeństwie. Ta skaza często, zwalniając z konieczności odchowania potomstwa, daje nieoceniony wkład w rozwój cywilizacyjny jako taki. A na dokładkę dotyka, i trwa w najlepsze, nawet wśród gatunków tak niespołecznych jak ryby pielęgnicowate.

    1. "A troszkę „pedała” tkwi w każdym z nas, i tej resztki nie należy ani hołubić, ani tępić. "

      We mnie nie ma a wiec nie wiem na jakiej podstawie to napisałeś. Podobnie jak nie ma we mnie pedofila czy zoofila. Po prostu wszystkie te formy zaspokojenia mnie brzydzą na samą myśl.
      Wydaje mi sie, że wynika to z okresu dziecinstwa i programowania we mnie pewnych nawykow w postrzeganiu seksualnosci. Seksualnosc sama w sobie jest dosc plastyczna i od strony genow moga byc co najwyzej pewne predyspozycje do zostania pedofilem czy homoseksualista

    2. Stary komentarz, ale jednak się dołączę ze swoim spostrzeżeniem, bo mnie zalewa jak czytam takie głupoty. Skąd pomysł porównywania zboczeń szkodliwych dla "drugiej strony uczestniczącej" (pedofilia i zoofilia), podczas gdy homoseksualizm to wyłącznie preferencja seksualna, której posiadacze szukają osób o podobnych zainteresowaniach i nie krzywdzą przy tym innych. Samo stwierdzenie, że "wszystkie te formy zaspokojenia mnie brzydzą na samą myśl" i używanie tego jako podstawy do wartościowania homoseksualizmu jest po prostu koszmarne. Jestem heteroseksualną kobietą, brzydzi mnie poród, osoby w ciąży, proces menstruacji i biologia ciąży oraz porodu. Na samą myśl mam wymioty w gardle. Jednocześnie nie odczuwam potrzeby opowiadania o własnych antypatiach jako zboczeniu ani czymś skrajnie negatywnym, jak to większość homofobów ma w zwyczaju.

  5. >możemy zastanawiać się jakie czynniki selekcyjne wpływają na to, że homoseksualność (…) utrzymuje się w naszej populacji od milionów lat

    A dlaczego miałaby się nie utrzymywać? Ewolucja nie dąży do doskonałości, tylko do przetrwania (celowo upraszczam). Najniższym kosztem. Błędy, w pewnych granicach, są w tym równaniu dopuszczalne, tak jak wszystkie inne występujące choroby czy dysfunkcje. Zaznaczam, że definicja choroby to ludzki wymysł, natura nie zna ostrych granic między stanem zdrowia i choroby, nie ma potrzeby się emocjonować i budować do tego ideologii. My sami decydujemy z czym nam dobrze, a z czym źle, badając prymitywne mechanizmy przyrody nie zapominajmy, że jesteśmy ponad tym, nie musimy się im poddawać kosztem jakości naszego życia.

    1. Brat gey mógł ułatwiać zdobycie partnerki, a także pomagać w wychowaniu dzieci. Nie odnosił bezpośrednich korzyści, ale rodzina już tak.

  6. Tylko patrzeć jak kościół się uczepi tych badań, ale wybiórczo – jak to kościół, i całą winę za homoseksualizm zrzuci na kobiety, tak dzielnie walczące z patriarchalną mentalnością społeczeństwa. Już nie będzie tylko "marszu szmat" ale do tego i "rodzicielek homoseksualistów" lub jeszcze gorzej nazwanych…

    1. Do seminariów idą wiejscy chłopcy, najmłodsi bracia męskich "chłopów". Nie mają śmiałości do kobiet, więc mamusie i babcie cieszą się, że taki czysty, że pewnie księdzem zostanie… I zostaje. Niestety.

    2. Ja po przeczytaniu tego: "rozwinięcia się orientacji homoseksualnej ustala się co najmniej w pewnej mierze na poziomie genetycznym i w okresie prenatalnym (przed urodzinami)."
      Od razu pomyślałem sobie jaki problem, będzie miał kościół jak za jakiś czas wymyślą badania prenatalne pozwalające ustalić prawdopodobieństwo homoseksualizmu. I teraz pytanie co zrobi kościół dopuścić gejów czy aborcję xD.

  7. A może obniżanie poziomu testosteronu u kolejnych synów to celowy zabieg ewolucji zmniejszający możliwości wystąpienia agresji wewnątrz "stada"? Nie wiem czy istnieją badania na ten temat acz kulturowo to pierworodny był tym który dziedziczył wszystko. Być może taki zabieg ewolucji wprowadzał pewnie ład w podziale terytorium, pożywienia i samic?

    1. istnieje teoria ewolucji homoseksualizmu jako przystosowania w dostosowaniu łącznym: kolejne dziecko zamiast samemu się rozmnażać, pomaga w wychowaniu dzieci swojego rodzeństwa

  8. Siema, trochę odkopię temat.
    Chcę zapytać, czy dobrze zrozumiałem artykuł, badanie wskazało, że u niektórych matek, pewne przeciwciała "blokują" parę genów od ojców które są odpowiedzialne za rozwój męskiej seksualności?
    Czy źle przeczytałem ? (jest późno)
    Bo to jak rozumiem to badanie wskazywało by, że te osoby mają geny heteroseksualne od ojca, a wyniku przeciwciał matki te geny się nie rozwinęły …

    1. Bardzo uogólniając i upraszając to można tak powiedzieć, przy czym nie można nazwać czegoś genami heteroseksualizmu czy homoseksualizmu, tylko genami powodującymi taki czy inny rozwój określonych fragmentów mózgu.

  9. niebezpieczny (wiele rzeczy w nauce jest niebezpiecznych w niewłaściwych rękach) wniosek z tych badań jest taki, że można w pewnym stopniu "programować" orientację seksualną dzieci, podając albo przeciwciała anty-nlg4y, albo substancje blokujące te przeciwciała…

    a drugi jaki mi się nasuwa, to taki, że interesujący w kontekście dyskusji natura/wychowanie jest fakt determinacji homoseksualizmu przez czynniki działające przed narodzeniem, ale nie dziedziczone w klasycznym sensie po rodzicach

  10. Co do badań na bliźniętach powinni uwzględnić środowisko wód płodowych:W ciąży dwukosmówkowej, dwuowodniowej – tu zgodność powinna być mniejsza/jednokosmówkowej, dwuowodniowej/jednokosmówkowej, jednoowodniowej – tu na moje rozumowanie zgodność orientacji powinna być najbardziej podobna.Odnośnie przyczyn homoseksualizmu osobno powinni zbadać rolę realizacji libido co jest przyczyną receptywności (pasywny) i insertywności (aktywny).Te dwie cechy mają osobne miejsca w podwzgórzu i możliwe, że inne czynniki je determinują.Też inne czynniki będą determinować zdolność zakochania danej płci. Libido może być skierowane w str. mężczyzn, a zakochanie u tej samej osoby w stronę kobiet.Nawet o czy ktoś ma skłonności monogamiczne lub poligamiczne determinowane jest polimorfizmami receptorów dla wazopresyny i dopaminy-2.

  11. Kanał "Naukowy Bełkot" serio? Mlodzi ludzie mają sprane mózgi przez studia na których uczy się ich zupełnie innych rzeczy niż 50 lat temu. Nawet takich glupot, ze picie gorących plynów to glówna przyczyna nowotworu przełyku! Zamiast z wikipedii i internetu czerp wiedzę ze STARYCH książek. Zagadka ile lat ma Małgorzata Rozenek😁? W wikipedii jest napisane…Z internetu to przepis na ciasto możesz wziąść, a i tak zakalec jeszcze może wyjsc.Książki ksiązki ksiązki STARE! Marksizm jest coraz silniejszy

    1. Dlaczego starych książek, dobrze się czujesz? Różnica w postępie naukowym między teraz a 50 lat temu jest większa niż 50 lat temu a 1800 rokiem… dlaczego korzystanie z przestarzałej wiedzy i ignorowanie wszystkich badań i odkryć z jakiegoś powodu miałoby być lepszei bardziej naukowe. A akurat Naukowy Bełkot podchodzi bardzo rzetelnie i cytuje wiele źródeł, bynajmniej nie wikipedię…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *