Kategorie:

Dlaczego papierowe książki są przyjemniejsze i lepiej je zapamiętujemy?

Jako nastolatek uważałem, że kupowanie książek papierowych jest bez sensu. Drukowanie ich wydawało mi się absurdalne, skoro można je mieć w wersji cyfrowej na komputerach i czytnikach. Jednak z czasem znacząco zmieniłem swoje zdanie na ten temat. Im więcej książek czytałem, tym bardziej dostrzegałem zalety papieru. Okazało się też, że badania naukowe potwierdzają: książki wydrukowane na papierze lepiej zapadają nam w pamięci, łatwiej się na nich skupiamy i czerpiemy więcej przyjemności z ich czytania. Pytanie, dlaczego?

 

Partnerem artykułu jest wydawnictwo Znak Horyzont.

 

  • Ludzie lepiej zapamiętują treść, łatwiej się skupiają i czerpią więcej przyjemności z czytania, jeżeli korzystają z papierowej książki
  • Uczniowie osiągają lepsze wyniki w nauce, gdy uczą się z tekstu drukowanego na papierze
  • Nawet ci, którzy w ankietach deklarują, że więcej daje im czytanie cyfrowe, w testach pokazują, że lepiej zapamiętują sens czy szczegóły fabuły, gdy czytali na papierze
  • Za te istotne różnice odpowiada forma, angażowanie zmysłów i innych ośrodków neuronalnych w mózgu, których nie mobilizuje wyświetlacz
  • Od 2000 roku przewaga jakości czytania z papieru nad czytaniem cyfrowym jest coraz większa; czytanie cyfrowe traktujemy coraz bardziej śmieciowo

 

ebook czy książka
Ebook czy książka? Fot. Arcaion/Pixabay z późn. zm.

 

Książka papierowa czy elektroniczna?

Na wstępie zastanówmy się nad zasadniczymi różnicami między książkami papierowymi i ebookami (niezależnie od tego, czy czytanymi na komputerze, smartfonie czy profesjonalnym czytniku). Te pierwsze mamy fizycznie w ręku. Możemy trzymać je na różne sposoby. Strony przewracamy specyficznym ruchem palców. Czasem zasięgając śliny, jeżeli są one zbyt suche, przez co ciężko chwycić kawałek papieru, czasem zaś wertując kartki – trochę jak karty do gry –  albo rozdmuchując przylegające do siebie strony. Obcując z papierową książką co jakiś czas odwracamy ją i wpatrujemy się w okładkę, raz celowo, innym razem podczas brania jej do ręki ponownie, np. po powrocie z łazienki.

 

książki papierowe
Przewracanie stron, trzymanie ich, czy zapach książki, mają znaczenie dla angażowania procesów poznawczych i koncentrowania uwagi podczas czytania. Na zdjęciu „Traktat o łuskaniu fasoli” Wiesława Myśliwskiego, wyd. Znak.

 

 

Sam materiał, z którego wykonana jest książka, też ma znaczenie. Niektóre książki mają jaśniejszy papier, inne ciemniejszy. Bardziej szorstki lub gładki (czy tylko ja nie znoszę papieru z szkolnych podręczników, wydającego nieprzyjemny świst podczas przewracania stron?). Są dostępne odmienne formaty, czcionki, sposoby numeracji stron. Książka papierowa ma też swój zapach: papieru, farby, drukarni, magazynu, sklepu, nowości lub starości. Stary papier jest inny w dotyku niż nowiutki. Do tego okładki nieraz mają jakieś estetyczne i ozdobne dodatki, np. wypukłości czy wklęsłości, wzorki, wycięcia itd.

 

Papier a ebook

W przypadku czytników natomiast wszystko czytamy na tym samym urządzeniu. Mamy jedną „książkę” (w sensie oprawy), z wszystkimi książkami (jako treściami) wewnątrz. Możemy sobie zmienić rozmiar czcionki itd., ale zasadniczo całość jest w jednym, takim samym przedmiocie, na wyświetlaczu. Siłą rzeczy więc, z powodu wszystkich wymienionych różnic, przy papierowej książce mocniej angażujemy zmysł wzroku, dotyku, słuchu i węchu. Aktywowanych jest też wtedy więcej ośrodków neuronalnych w mózgu. To zaś czyni momenty czytania lepiej zapamiętywalnymi, przyjemniejszymi, jest nam się na książce łatwiej skupić.

 

Właśnie dlatego tak często słyszy się zdania w stylu: „Książki przeczytane na czytniku jakoś szybko wylatują mi z głowy”. To po prostu nie jest to samo doświadczenie, co czytanie książki papierowej. A jeśli dodamy do tego jeszcze opcję podkreślania zdań, zaznaczania fragmentów, robienia notatek itp., różnica jakościowa dodatkowo rośnie. (Ja podczas czytania niemal każdej książki robię znaczniki i notatki, zapisuję sobie cytaty w odrębnym zeszycie itd.)

 

Książki papierowe silniej niż ebooki angażują zmysł dotyku. Wygodniej i bardziej aktywnie poznawczo robi się w nich też notatki. Na zdjęciu „Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie” Theodore Millona, wyd. Instytut Psychologii Zdrowia.

 

Co mówią badania?

Chociaż powyższe doświadczenia są dość jednoznaczne i wspólne, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: „A ja wcale tak nie mam!”. Albo: „Ta intuicja to błędne uproszczenie”. Lub: „Nie zgadzam się. Chłopski, zdrowy rozsądek zawodzi”. I tak dalej. Jednakże tę spójną intuicję na temat czytania ebooków i książek papierowych potwierdza niemało badań naukowych. Wskazują one, że czytanie tekstu drukowanego jest jakościowo lepszym doświadczeniem od czytania tekstu cyfrowego.

 

Opublikowane konferencyjnie w 2016 roku wyniki na temat zaangażowania poznawczego jasno dowodzą, że druk papierowy przeważa nad cyfrowym[1]. Badanie, opublikowane również w 2016 roku w czasopiśmie „The Journal of Experimental Education”, pokazało, że chociaż uczniowie subiektywnie lepiej oceniają czytanie cyfrowe, to obiektywne testy wskazały, iż tak naprawdę lepiej zapamiętują to, co czytają, gdy korzystają z druku papierowego[2]. „Uczniowie lepiej przypominali sobie kluczowe punkty związane z główną ideą i inne istotne informacje, gdy czytali druk” – piszą autorzy badania.

 

Wyniki testów, opublikowanych w 2018 roku w piśmie „Computers and Education”, prowadzą do podobnych wniosków: uczniowie subiektywnie sądzą, że cyfrowy druk jest lepszy, chociaż obiektywne egzaminy potwierdzają coś przeciwnego. „Wyniki wykazały, że dzieci wolą czytać z ekranu. Jednak radziły sobie znacznie lepiej po czytaniu na papierze, byli też bardziej pewni siebie i uregulowani niż podczas czytania z ekranu” – konkludują badacze[3].

 

Orientacja w fabule książki lepsza po przeczytaniu papieru

Kolejny eksperyment, którego wyniki opublikowano w 2019 roku w czasopiśmie naukowym „Frontiers in Psychology”, badał „zaangażowanie, zapamiętywanie, zdolność lokalizowania wydarzeń i rekonstrukcji fabuły” podczas czytania z papieru i z czytnika Kindle. Autorzy wnioskują, że „w większości testów osoby badane zachowywały się identycznie, niezależnie od medium. Jednak w pomiarach związanych z chronologią i czasowością, ci, którzy czytali drukowaną książkę, radzili sobie lepiej niż ci, którzy czytali na Kindle. Stwierdzono, że zasadniczo zrozumienie było podobne w przypadku obu mediów, ale ponieważ kinestetyczna informacja zwrotna jest mniej informacyjna przy czytniku Kindle, czytelnicy nie byli tak skuteczni w lokalizowaniu wydarzeń w przestrzeni tekstu, a tym samym w czasowości opowieści”[4].

 

Czyli, w skrócie, podczas czytania książki nieraz zastanawiamy się nad tym, ile stron temu była jakaś informacja. Albo opis sceny fabularnej czy dialog. Czasem do nich wracamy, wertując kartki wstecz. Wyraźnie lepiej zapamiętamy treść, oraz z większą przyjemnością przeczytamy dany fragment ponownie, jeżeli czytamy książkę papierową.

 

Pojedyncze badania i duże metaanalizy

Część dotychczas cytowanych przeze mnie badań odnosi się do pojedynczych testów na kilkudziesięciu lub kilkuset osobach. Niektórzy mogliby się o to przyczepić, ale większe analizy zbiorcze wysuwają podobne wnioski. Na przykład metaanaliza z 2018 roku, z czasopisma naukowego „Educational Research Review”, dowodzi nie tylko tego, że czytanie z papieru jest pod wieloma aspektami korzystniejsze, ale również że przewaga jakości czytania z papieru nad jakością czytania cyfrowego wzrasta na przestrzeni lat, od 2000 roku[5]. Innymi słowy, przepaść między korzyściami z czytania cyfrowego i papierowego jest coraz większa. Komputery i czytniki traktujemy z większym pobłażaniem, odrealnieniem i w sposób płytszy od czytania tekstu drukowanego na papierze. Papierowa książka pozwala nam bardziej świadomie odczuwać „tu i teraz” podczas czytania.

 

 

Podobne dane pochodzą z norweskich szkół: „uczniowie, którzy czytają teksty drukowane, uzyskują znacznie lepsze wyniki w teście czytania ze zrozumieniem niż uczniowie, którzy czytają teksty cyfrowo”[6]. Czytanie tekstu drukowanego na papierze jest korzystniejsze i jest to uniwersalna prawda. Dość oczywista dla osób zaznajomionych z ludzką neurobiologią w połączeniu z rozumieniem naszych procesów poznawczych. Duże, międzynarodowe badanie pokazało, że niezależnie od kraju większość osób woli czytać na papierze[7].

 

Co twierdzą zwolennicy druku?

O ile wiemy już, że zwolennicy czytników cyfrowych lepiej oceniają właśnie je, mimo iż obiektywne testy pokazują, że te same osoby lepiej radzą sobie po przeczytaniu tekstu drukowanego, to warto jeszcze zwrócić uwagę, na jakie zalety papieru wskazują ci, którzy go preferują. W jednym z badań ponad 90% ankietowanych przyznało, że „najlepiej koncentruje się podczas czytania w formie drukowanej”, a także że chętniej przeczytają tekst drugi raz, jeśli będzie on w wersji papierowej[8].

 

Książki papierowe czy elektroniczne
Ozdoby na okładce nieraz mają znaczenie dla lepszego zapamiętywania treści książki. Na zdjęciu „Romeo i Julia” Williama Shakespeare’a, wyd. Bukowy Las.

 

Tu można dodać jeszcze jedną zaletę papieru: nie męczy on tak oczu, jak czytniki. W tym konkretnym aspekcie jest oczywiście różnica pomiędzy czytaniem z komputera albo, co gorsza, smartfona, a z profesjonalnego czytnika. Ten ostatni będzie znacznie lepszy dla wzroku. Niemniej najlepsza i najmniej szkodliwa dla oczu opcja to właśnie tekst na papierze, czytany przy dobrym oświetleniu. Jeśli jeszcze czcionka nie jest drobna, a kolor tekstu jest intensywnie czarny, oczy naprawdę będą męczyć się podczas czytania znacznie wolniej.

 

A co z audiobookami?

Dużą popularność zyskują audiobooki. Mają tę przewagę, że można ich słuchać podczas gotowania, sprzątania, jazdy czy spaceru. (Komu, oprócz mnie, zdarzało się czytać książkę na powolnym, samotnym spacerze?). Chociaż nie korzystam raczej z audiobooków, to właśnie w taki sposób odsłuchuję podkastów. Rozumiem więc w pełni, dlaczego książki nagrane na audio mogą być tak kuszące.

 

Najpierw zwrócę uwagę na pewne ważne aspekty dotyczące audiobooków. Po pierwsze, słyszymy czyiś głos, który odczytuje nam tekst. Głos ten ma określoną barwę, a lektor kładzie nacisk na wybrane przez siebie słowa, zmienia ton dźwięku w określonych momentach. To zaś wpływa na naszą wyobraźnię zasadniczo. Inaczej myślimy o postaciach i wydarzeniach, możemy wizualizować je sobie odmiennie, niż gdybyśmy czytali, a nie słuchali. Można porównywać stopień zapamiętywania treści, skupienia itd., do czego zaraz przejdę, ale trzeba pamiętać, że słuchanie audiobooków jest de facto innym rodzajem czynności, niż czytanie – czy to z książki, czy ebooka. W pewnym niedosłownym sensie da się to porównać do grania w jakąś grę, np. „Baldur’s Gate”, w wersji planszowej i komputerowej. To kompletnie co innego, nawet gdyby fabuła, sprzymierzeńcy i przeciwnicy byli ci sami.

 

Słuchanie i oglądanie kontra czytanie

Dane empiryczne nie pozostawiają wątpliwości: czytanie z papieru jest lepsze poznawczo również od audiobooków czy materiałów audio-wideo. Małe badanie z 2001 roku pokazało, że „grupa, która czytała fragment, pamiętała więcej” od dwóch pozostałych grup – odbiorców audio i audio-wideo[9]. Większy test, którego efekty opublikowano w 2011 roku w magazynie „Reading Psychology”, wykazał, że „poziom rozumienia tekstu czytanego był wyższy niż poziom rozumienia ze słuchu (…) niezależnie od rodzaju tekstu”, ale jednocześnie im starsze były dzieci (badano klasy 2., 4., 6. i 8.), tym różnica między rozumieniem z tekstu i ze słuchu była mniejsza, choć ciągle się utrzymywała[10].

 

Wyniki innego badania są następujące: „Badani, którzy otrzymywali wiadomości w formie drukowanej, pamiętali materiał lepiej niż ci, którzy otrzymywali je w formie słuchowej, niezależnie od stylu zadawania pytań i stylu udzielania odpowiedzi”[11].

 

Badanie z 2013 roku dodało jeszcze jedną zmienną: czytanie samemu na głos. Okazało się, że „czytanie na głos prowadziło do najmniejszego rozproszenia umysłu, podczas gdy słuchanie fragmentu prowadziło do największego rozproszenia myśli. Wysłuchanie fragmentu wiązało się również z najsłabszą pamięcią i najmniejszym zainteresowaniem materiałem”[12]. Wygląda więc na to, że najkorzystniejszy sposób czytania, to z papieru i równocześnie na głos.

 

Papierowy list a wiadomość na komunikatorze

Czytanie książek jest jednym z podstawowych aspektów dbania o swój rozwój intelektualny. Badania zaś pokazują, że najlepsze pod kątem zapamiętywania, koncentracji, czy czerpania przyjemności z czytania, jest korzystanie z fizycznie drukowanego tekstu. Również otrzymanie papierowego, odręcznie napisanego listu jest sytuacją i doznaniem o kilkanaście poziomów wyższym jakościowo od dostania SMSa, czy tym bardziej wiadomości na komunikatorze internetowym. Podobnie jak prowadzenie papierowego kalendarza czy pamiętnika, w porównaniu do elektronicznego.

 

Pisanie pamiętnika wzmacnia pamięć, pomaga odczuwać bycie tu i teraz, jest korzystne dla zdrowia intelektualnego. Fot. Pexels/Pixabay.

 

Istnieją dowody na to, że nadmierna cyfryzacja tekstowa i komunikacyjna spłyca refleksyjność i moralność człowieka[13]. Trudno temu zaprzeczyć, zwłaszcza gdy ma się regularnie kontakt z młodymi osobami w ogóle lub prawie wcale nie używającymi mediów społecznościowych, nie dlatego, że są „zacofane”, lecz z powodu stosowania higieny cyfrowej. Ich rzetelność, spostrzegawczość czy bycie słownym, w porównaniu do rówieśników codziennie marnujących godziny na patrzenie w ekran smartfonów, są czymś imponującym, chociaż jeszcze kilkanaście lat temu, pamiętam, stanowiło to normę. (Nie chcę przez to powiedzieć, że ci, którzy korzystają z social media nie wykazują takich cech; mam na myśli, że wśród regularnych użytkowników takich platform są one słabsze i rzadziej okazywane. Ludzie nie korzystający z mediów społecznościowych lub świadomie je ograniczający są na swój sposób szlachetniejsi charakterologicznie).

 

 

Książka przeciwko smartfonowi?

Myślę, że dobrym kierunkiem jest ten obrany przez Francję, Hiszpanię, Australię czy niektóre stany USA. Polega on na zakazywaniu przynoszenia smartfonów i innych urządzeń mobilnych do szkół. Badania pokazują, że dzieci uczą się wówczas znacznie lepiej, a nękanie szkolne jest rzadsze. Również idea, by smartfony dawać dzieciom nie wcześniej, niż w wieku 18 lat, podobnie jak dostęp do platform społecznościowych, zyskuje coraz większe poparcie wśród psychologów, socjologów i pedagogów. Dzieciom i młodzieży wystarczy zwykła komórka do dzwonienia i SMSowania.

 

W USA najwybitniejsi profesorowie z dziedziny psychologii przekonują do takiego właśnie rozwiązania. Argumentują, że tak, jak kiedyś alkohol sprzedawany był w szkołach (sic!), a dziś jest to nie do wyobrażenia, tak podobnie powinno się stać odnośnie korzystania ze smartfonów na terenie placówek edukacyjnych. Prof. Jonathan Haidt pracuje aktualnie nad książką o tym, jak nadopiekuńczość oraz smartfony blokują drogę do osiągnięcia psychologicznej dorosłości.

 

Gdy czasem ktoś dorosły lekceważy cyfrowe zagrożenia wobec dzieci i młodzieży mówiąc, że „Jemu przecież nie szkodzi” to pomijając już pytanie „Czy aby na pewno nie szkodzi?”, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że wpływ rozmaitych czynników na kształtującą się psychikę i dojrzewający mózg jest inny, niż na ten już ukonstytuowany u osoby dorosłej. Można to poniekąd przyrównać do picia alkoholu. Jego toksyczne działanie na nie w pełni dojrzałą wątrobę będzie o wiele gorsze, niż na wątrobę zdrowego 30-latka. Są pewne etapy, okresy, cykle, czy zdarzenia w życiu człowieka, które przynajmniej raz lub kilka razy powinno się przeżyć w pełni realnie, nie cyfrowo.

 

Rzadkie wyjątki

Zasada, że lepiej czytać książki papierowe, nie odnosi się moim zdaniem jedynie do ludzi czytających bardzo dużo książek. Takich, którzy mają za sobą stosy przeczytanego papieru, pozostawiających miejsce na półce już tylko na wyjątkowo oczekiwane, nowe lektury. W przypadku tak oczytanych osób, choć przeczytanie tekstu na papierze będzie korzystniejsze, to różnica nie będzie aż tak drastyczna. (Chociaż sytuacja może rysować się inaczej wśród ludzi starszych, z problemami z pamięcią).

 

Dotyczy to przynajmniej dorosłych, gdyż dzieci i młodzież do czytania papierowych książek są i wciąż powinny być zobowiązane. Tym bardziej, że współczesna cyfryzacja wielu aspektów życia wpływa niekorzystnie nie tylko na psychikę nastolatków, ale również ich intelekt. Zarazem dobrze byłoby się zastanowić nad aktualizacją lektur. Część z nich jest nieadekwatna do wieku. Niektóre lektury interesujące dorosłych mogą tak zanudzić dzieci, że przez kilka lat będą niechętne czytaniu książek. Tak było choćby ze mną. Dziś czytam kilkadziesiąt książek rocznie, ale minęło trochę czasu, nim przezwyciężyłem negatywne skojarzenia z czytelnictwem.

 

Myślenie, że tiktokeryzacja społeczeństwa jest nieuchronna, wobec czego powinniśmy dać już sobie spokój z książkami, kulturą wypowiedzi czy głębszymi refleksjami, to godny pożałowania i wymagający napiętnowania defetyzm i fatalizm. Czytelnictwo zaś powinno być aktywnie promowane przez polityków, urzędników, nauczycieli, naukowców, dziennikarzy i inne persony życia publicznego.

 

Kluczowy wniosek na przyszłość

Lepiej jest czytać książki papierowe, niż ebooki i audiobooki. Ale również lepiej czytać ebooki lub słuchać audiobooków, niż w ogóle nie mieć kontaktu z książkami. Jeżeli ktoś albo będzie słuchał lektora odczytującego tekst albo w ogóle nie zapozna się z daną treścią, niech zrobi chociaż to pierwsze. Jednak warto być świadomym, że czytając książkę z czytnika, czy tym bardziej słuchając jej jako audiobooka, traci się coś ważnego. To swego rodzaju kompromis. Złożone dlań ofiary nawet najbardziej leniwych lub zabieganych powinny zmotywować do tego, aby przynajmniej co jakiś czas sięgnęli po książkę papierową.

 

Partnerem artykułu jest wydawnictwo Znak Horyzont.

 

Literatura

[1] Mary Flanagan i wsp. High-low split: Divergent cognitive construal levels triggered by digital and non-digital platforms. Proceedings of the 2016 CHI conference on human factors in computing systems, 2016.

[2] Patricia A. Alexander i wsp. Reading across mediums: Effects of reading digital and print texts on comprehension and calibration. „The Journal of Experimental Education”, 2017.

[3] Tami Katzir i wsp. The effect of presentation mode on children’s reading preferences, performance, and self-evaluations. „Computers & Education”, 2018.

[4] Jean-Luc Velay i wsp. Comparing comprehension of a long text read in print book and on Kindle. Where in the text and when in the story? „Frontiers in psychology”, 2019.

[5] Pablo Delgado i wsp. Don’t throw away your printed books: A meta-analysis on the effects of reading media on reading comprehension. „Educational research review”, 2018.

[6] Kolbjørn Brønnick i wsp. Reading linear texts on paper versus computer screen: Effects on reading comprehension. „International Journal of Educational Research”, 2013.

[7] Diane Mizrachi i wsp. Academic reading format preferences and behaviors among university students worldwide: A comparative survey analysis. „PloS one”, 2018.

[8] Mazneen Havewala i wsp. The persistence of print among university students: An exploratory study. „Telematics and Informatics”, 2017.

[9] Adrian Furnham. Remembering stories as a function of the medium of presentation. „Psychological reports”, 2001.

[10] Irene-Anna N. Diakidoy i wsp. The relationship between listening and reading comprehension of different types of text at increasing grade levels. „Reading Psychology”, 2005.

[11] Adrian Furnham i wsp. The primacy of print: Immediate cued recall of news as a function of the channel of communication. „The Journal of general psychology”, 1989.

[12] Daniel Smilek i wsp. The way we encounter reading material influences how frequently we mind wander. „Frontiers in psychology”, 2013.

[13] Kathryn D. Lafreniere i wsp. Social media, texting, and personality: A test of the shallowing hypothesis. „Personality and Individual Differences”, 2017.

 

Najnowsze wpisy

`

38 komentarzy do “Dlaczego papierowe książki są przyjemniejsze i lepiej je zapamiętujemy?

  1. Mnie zastanawia czy w tych badaniach brano pod uwagę sposób elektronicznego czytania. Bo może to subiektywne, ale mi się zdecydowanie gorzej czyta i zapamiętuje kiedy czytam elektroniczny tekst, który się scrolluje (w sumie taki jak i artykuły na blogu), natomiast (ponownie subiektywnie) nie widzę różnicy, kiedy czytam na czytniku/telefonie w trybie przewracania „kartek”. Z wielką chęcią zobaczyłabym wyniki takich badań, gdzie właśnie czytanie w trybie scrollowania jest rozdzielone od czytania w trybie przewracania kartek i czytania papierowego. Bo o ile inni mają podobnie jak ja to takie badania mogłyby udzielić ciekawszych odpowiedzi w temacie czytania niż porównywanie wyłącznie papieru i czytania elektronicznego.

    1. Robert ze Świata Czytników właśnie to sprawdzał: swiatczytnikow.pl/czytelnicza-bzdura-roku-to-tylko-teoria-zniecheca-do-czytania-e-bookow/?utm_content=buffer9a85c&utm_medium=social&utm_source=facebook.com&utm_campaign=buffer&fbclid=IwAR0nHrALDDzLqiQoH1C5YomczsqI0SdYng_lkm_hR-28y03RHVgxwBsHnQ8

    2. Podejrzewam, że taka dogodność trochę zadziała na plus czytnika, ale nadal nie będzie on tym samym, co książka papierowa. Czytnik ma zalety jeśli chodzi np. o rozmiar i wagę, ale ma też wady, które opisałem w tej analizie.

      1. Wypisałeś wady na podstawie starych badań nie uwzgledniających czytników lub pomijających formaty epub/kindle.W ręku też chyba nigdy nie miałeś czytnika, stąd te bzdurki o meczeniu oczu. Irytujące jest takie antagonizujące podejście jak Twoje. Proponuję tytuł kolejnego tekstu „czemu psy są lepsze od kotów”.

        1. Nie są to stare badania, co więcej, czynniki odpowiadające za takie, a nie inne wyniki, też są i podejrzewam, że będą aktualne. W moim tekście wyraźnie napisałem o tym, że ebooki również warto czytać. Znacznie więcej antagonizacji widzę ze strony gorliwych zwolenników czytników, oburzonych za zwrócenie uwagi na zalety papieru.

  2. Horendalne bzdury, nawet nie warto komentować. Coś w stylu „Amerykańscy naukowcy udowodnili że……”

  3. Ehem. ale jesli dobrze rozumiem to przytoczone badania (poza jednym?) dotyczą LCD, a nie czytników.

    swiatczytnikow.pl/czytelnicza-bzdura-roku-to-tylko-teoria-zniecheca-do-czytania-e-bookow/

    1. Skopiuję mój komentarz, odnoszący się do tej polemiki:

      Nie zniechęcam do czytania e-booków, wręcz przeciwnie, zachęcam do nich i do audiobooków w tym artykule, jak i w innych. To, że zwróciłem uwagę na zalety książek papierowych pod kątem procesów poznawczych nie oznacza, że zniechęcam do czytników.

      Manipulowanie przez autora tego tekstu definicją czytnika tak, by nie pasował do części cytowanych badań, jest kompletnie nieprzekonujące. Ale przede wszystkim rzecz w tym, że czy to monitor komputera, czy profesjonalny czytnik – żadne z nich nie ma tych aspektów odpowiadających za pobudzanie narządów zmysłów i angażowanie procesów poznawczych, które ma papierowa książka.

      Można dyskutować o męczeniu się wzroku (na co też zwróciłem uwagę: „W tym konkretnym aspekcie jest oczywiście różnica pomiędzy czytaniem z komputera albo, co gorsza, smartfona, a z profesjonalnego czytnika.”) czy o wygodzie (o czym nie był mój artykuł, jakbym pisał o tym, co zajmuje mniej miejsca albo jest wygodniejsze do trzymania na leżąco, to pewnie byśmy się zgodzili), ale pod tym konkretnym względem, któremu poświęciłem krytykowany artykuł, papierowe książki po prostu wygrywają. Nie ma się co na to obrażać i szukać naciąganych argumentów przeciwko.

      1. Skoro badania nie uwzględniaką czytników TO NA CZYM OPIERASZ DALEJ TE KATEGORYCZNE STWIERDZENIA? powtarzasz tylko 10 raz to samo, ale nadal to co mówisz nie odnosi się do obecnej dekady tylko do czytania z kompa/tabletu. Nikt tu się nie obraża, bo posiadacze czytników dalej czytają też papier, po prostu irytujące jest takie clikbaitowe pierdololo i to na niby-naukowej podbudowie. I tak, takie teksty jak Twój zniechęcają ludzi do sięgniecia po czytnik i imho są potencjalnie szkodliwe dla rozwoju czytelnictwa.

        1. Niektóre z nich uwzględniają profesjonalne czytniki, niektóre nie. Dlatego napisałem w tekście kilkakrotnie również o komputerach. Ignorowanie tego i przeinaczanie artykułu tak, jakbym wziął badania o zwykłych monitorach i napisał, że to czytniki, jest nie nadinterpretacją, lecz przekłamaniem treści tekstu.

          1. O ile się orientuję jedno badanie dotyczy czytnika z 2009 roku, któremu zalepiono część interfejsu odpowiadającą za informację gdzie w książce jesteś – i o dziwo wyszło że przy czytaniu książki papierowej lepiej pamiętano gdzie w książce coś się pojawiło 🙂

            Inne badanie wrzuca do jednego worka tablety, smartfony i czytniki – i znowu ta grupa (cała) wypadła gorzej.

    1. Kiepska polemika, która już w tytule podaje fałszywą informację. W treści natomiast manipuluje definicją czytnika, aby wykluczyć część badań, ignoruje też zasadnicze materialne różnice między książką a czytnikiem. Gdyby nie to, oraz wyolbrzymiający, miejscami histeryczny ton, zgodziłbym się z tą polemiką, tyle że wtedy nie byłaby już tak „sensacyjna” i krytyczna.

      1. Szkoda, że autor nie umie przyznać się do błędów, że korzystał z przestarzałych badań mających niewiele wspólnego z rzeczywistością. Tym bardziej w sytuacji, w której sam autor najwidocznie nie rozróżnia pojęć „czytnik” od „urządzenia, na którym można czytać ebooki”.

        I ja nie mówię, że te wnioski nie są prawdziwe, bo być może są. Ale nie możemy wyciągać takich wniosków na podstawnie niepoprawnych metodologicznie badań. Co autor jako naukowiec powinien rozumieć i o ile nie każdy musi się znać na wszystkim, o tyle kiedy już autor dowiedział się, dlaczego te badania są błędnie przeprowadzone to powinien umieć przyznać się do błędu.

        1. Nie rozróżniam? Wyraźnie napisałem w moim tekście, i to w kilku miejscach, o czytnikach i komputerach:
          – „Drukowanie ich wydawało mi się absurdalne, skoro można je mieć w wersji cyfrowej na komputerach i czytnikach.”

          – „Tu można dodać jeszcze jedną zaletę papieru: nie męczy on tak oczu, jak czytniki. W tym konkretnym aspekcie jest oczywiście różnica pomiędzy czytaniem z komputera albo, co gorsza, smartfona, a z profesjonalnego czytnika.”

          Badania, które cytuję, nie są przestarzałe. Pokazują to, co jest dość jasne: że czytanie ebooka nie jest dokładnie tym samym, co czytanie książki papierowej. Prawdą jest, że profesjonalny czytnik pod różnymi technicznymi aspektami wypada lepiej od tabletu czy monitora komputera, wcale temu nie przeczę. Natomiast to nadal nie jest takie samo doświadczenie, jak trzymanie książki czy kartki papieru i w artykule wyjaśniłem dlaczego nie jest.

          1. „Tu można dodać jeszcze jedną zaletę papieru: nie męczy on tak oczu, jak czytniki.” – i to jest już kłamstwo. Czytnik z podświetleniem ekranu (czyli właściwie każdy w tej chwili) męczą oczy mniej niż książka papierowa (w szczególności przy kiepskim oświetleniu wieczorami). Różnica jest wręcz kolosalna, co wie każdy kto posiada czytnik i z niego korzysta.

            A co do badań, żadne badanie nie jest przeprowadzane na czytniku wyprodukowanym w przeciągu ostatnich 5 (!!!) lat. To jak jako samozwańczy naukowiec można w ogóle mówić w takiej sytuacji o „nieprzestarzałych badaniach”? Technologia zmienia się obecnie tak szybko, że nawet te 5 lat to czasem już historia. I ok, rozumiem, że w biologii zapewne rzeczy tak szybko się nie zmieniają, ale to dlatego tym bardziej dobrze jest zrobić większy „research” przed publikacją artykułu z dziedziny, na której się nie zna.

            I ja nie mówię, że niektóre wnioski w artykule nie są prawdziwe, bo może są, ale nijak nie można się tego dowiedzieć z przytoczonych badań. I nie jest to atak na Pana osobiście tylko na artykuł powołujący się na przestarzałe badania i wyciąganie z nich być może nieprawdziwych wniosków. Jako naukowiec nie powinno się czegoś takiego robić. Mi by chyba sumienie na to nie pozwoliło (ale jak widać niektórym pozwala).

          2. Jak nie są przestarzałe skoro powołujesz się na badanie z przestarzałym czytnikiem Kindle DX, który został wyprodukowany w 2009 roku? To jest absurd, czy ty tego nie widzisz?

          3. Artykuł jest o różnych czytnikach i ekranach i ogólnie czytelnictwie cyfrowym, nie o najnowszym Kindle. Absurdem jest zarzucanie mi, że nie napisałem tekstu o najnowszych czytnikach Kindle.

          4. Nie o to mi chodzi, proszę nie odwracać kota ogonem. Napisałeś, że badania, które przytaczasz nie są przestarzałe. To jak nazwiesz badanie z czytnikiem Kindle DX, który został wyprodukowany w 2009 roku? Przecież to badanie, które przytoczyłeś ma jakieś 10 lat. Nie jest przestarzałe?

        2. Ta, bo ten polemizujący opiera się na twardej wiedzy. Cytuję:
          „Bo wiem, że doświadczenie korzystania z czytnika jest diametralnie inne od wpatrywania się w ekran komputera. Wiele razy było tak, że dostawałem od kogoś link do artykułu, otwierałem go na komputerze i nie mogłem pojąć o co chodzi. Wysyłałem artykuł na czytnik, siadałem przy nim i już ogarniałem. :)”

  4. Od 10 lat korzystam z czytników ebooków i jestem naprawdę zadowolony. Czytam średnio 3 książki w miesiącu i nie widzę większej różnicy między czytaniem na papierze i na ekranie. Poza tym książki, które mi się spodobały posiadam w wersji papierowej (Opowieści z meekhańskiego pogranicza, Dune, Władca pierścieni, czy klasykę polską i zagraniczną). Czytnik jest po prostu wygodniejszy, mogę czytać w nocy nie przeszkadzając żonie wykorzystując podświetlenie, ma małe gabaryty i nie niszczy się podczas np. wyjazdów. Mam połączone wydanie Fionawarskiego gobelinu i w papierze jest to naprawdę cegła w twardej oprawie, którą ciężko utrzymać w ręce podczas czytania. Ogólnie rzecz biorąc nie stygmatyzowałbym czytelników wykorzystujących czytniki. Książka to książka. Zbiór liter połączonych w wyrazy, zdania i rozdziały. Treść jest przekazywana tak samo poprzez papier jak i ekran.

  5. Większość cytowanych badań porównuje czytanie z papieru do czytania z ekranów LCD (komputery, tablety itp) – i w takim porównaniu papier wygrywa. Ale czytniki (e-papier) to zupełnie inna bajka – więc stwierdzenie że lepiej czytać książki papierowe jest jak stwierdzenie że lepiej pić wodę butelkowaną, bo niektórzy piją z kałuży i chorują.

    Ale może jeśli „partnerem” artykułu byłaby Muszynianka, a nie wydawnictwo to autor doszedłby także do takiego wniosku…

  6. Jak zwykle jestem ufna wobec badań, tak w tym przypadku kompletnie mnie one nie przekonują.
    Mam 34 lata, książki w moim życiu są obecne odkąd nauczyłam się czytać i od tego czasu niezmiennie rocznie pochłaniam kilkanaście – kilkadziesiąt pozycji. Naturalnie w młodości czytałam tylko w papierze, później przez pewien czas byłam zatwardziałym wrogiem czytników, aktualnie czytam zarówno w papierze jak na profesjonalnym czytniku e-booków, zdarza mi się też czasami czytać na ekranie komputera. I o ile zgodzę się, że ekrany czy to telefonów czy komputerów to nie najlepsza forma czytania książek, o tyle jeśli chodzi o porównanie książek i czytników (np. kindle) i argumenty przytoczone w artykule to aż chciałoby się niegrzecznie napisać badania-sradania.
    Moja hipoteza jest taka, że ani książka papierowa ani czytnik profesjonalny nie są uniwersalnie najlepszym nośnikiem.
    Owszem, książki pobudzają nas dodatkowo dzięki swojemu zapachowi, dotykowi etc. Ale nie zawsze magicznie i przyjemnie wprowadza nas to do świata literatury. Bo papier bywa nieprzyjemnie szorstki, bo stara, zatęchła książka potrafi śmierdzieć. Do tego mamy książki ze zbyt małą czcionką, źle dobraną – niestety trafiają się źle wydane pozycje. Tutaj zdarza się, że czytnik ze swoją sterylnością pozbawia nas tych nieprzyjemnych doznań.
    Dalej – książka jest najlepsza w idealnie oświetlonym pomieszczeniu. Ale jak często możemy sobie na to pozwolić? Ja czytam w podróży, na dworze, w poczekalni u lekarza – nie raz problemem było dla mnie to, że jest zbyt ciemno albo jasno – czytanie książki wydrukowanej na pięknym, białym papierze na dworze w lecie jest dla moich oczu męczarnią – światło odbija się od papieru i oślepia. Zdecydowanie w tych okolicznościach wolę czytnik, który pozwala na dostosowanie jasności.
    Dalej – waga książek. Ostatnio skończyłam biografię Himmlera, kobyła na 900 stron, którą czytałam w papierze. Chociaż kocham papierowe książki, od lat rozbudowuje swoją biblioteczkę, to żałowałam, że zdecydowałam się na papierowe wydanie. Nie raz chciałam kontynuować lekturę, ale nie byłam w stanie, bo albo bolały mnie dłonie od trzymania książki albo nie byłam w stanie znaleźć komfortowej pozycji. Oczywiście o wyższości czytników podczas wyjazdu wakacyjnego nie wspomnę.
    Co jeszcze mogę dodać – o tym zakreślaniu – kindle umożliwia zakreślanie cytatów, które od razu trafiają do notatnika. Jak dla mnie jest to wygodniejsze od zaznaczania w książce (ale dla mnie ogólnie mazanie książki to świętokradztwo, tak samo jak kartowanie jej obślinionymi palcami 😉 ).
    Podsumowując, być zgodziłabym się, że książki papierowe są przyjemniejsze i umożliwiające zapamiętanie większej ilości informacji, ale w warunkach „laboratoryjnych” – mamy oświetlone dobrze pomieszczenie, nową książkę w papierze, na czytniku i obie czytamy w identycznych warunkach. Natomiast w życiu? Nie wierzę, że zapamiętam więcej z książki papierowej jeśli będą mnie rozpraszać wspomniane wcześniej bodźce.
    Oczywiście to jest opinia jednej osoby, osobiście uważam, że są warunki najlepsze dla czytników, są dla papierowych książek, ale nie chciałabym zrezygnować z jednym na cześć drugich.

    1. Na pewno logistycznie czytniki wypadają lepiej od książek papierowych, zwłaszcza przy bardzo grubych książkach. Tylko że w tym artykule analizowałem kwestię mobilizowania narządów zmysłów i procesów poznawczych, a nie zmęczenia trzymaniem książki czy zajmowanego przez nie miejsca.

  7. „Nie znam się, ale się wypowiem.” – to naprawdę nie jest poważne podejście.
    Nad wskazanymi badaniami można tylko kurtynę milczenia opuścić…
    Naprawdę, kup Pan Panie czytnik i dowiedz się, że wiesz, że nic nie wiesz.
    E-papier jest jak papier – czarne litery na białym tle. Nie emituje światła, nie męczy wzroku. A teraz magia, literki można powiększać, zmieniać czcionkę – dowolnie dostosowywać do swoich wymagań i preferencji. Wzrok szwankuje, to nie trzeba się męczyć nad mikro mrówkami w druku, wystarczy powiększyć czcionkę na ekranie. Po ciemku nie potrzeba zewnętrznego oświetlenia (współczesne czytniki mają oświetlenie). I nie, nie świeci ekran, on jest oświetlany. Tekst można sobie zaznaczać (zakreślać), i nie trzeba go nigdzie przepisywać. Czytniki same kopiują i zachowują zaznaczone fragmenty w dedykowanym folderze. Ale jak się lubi odręczne pisanie, to nikt nie bronić zrobić notatki w kajeciku. Zakładka w eksiażce się nigdy nie zgubi, tak jak tradycyjna potrafi się zawieruszyć. I chyba tylko gdybym miał zakuwać do egzaminów, to być może wybrałbym papier. Ale to tylko dlatego, że jestem już stary i mam takie preferencje jakie mam. W każdym innym wypadu wygrywa czytnik i to pod każdym względem.
    Kup Pan Panie czytnik i przekonaj się na własnej skórze, że nie masz pojęcia o czym piszesz.
    A do błędów lepiej się przyznać, niż iść w zaparte.

    1. Tylko że mój artykuł nie był o „technicznych” dogodnościach czytników czy ebooków, lecz o porównaniu czytania książek i ebooków w kontekście procesów poznawczych. Zarzucanie mi, że nie napisałem o gadżetach, typu „nie gubiąca się zakładka” itd. to trochę jak zarzucanie poezji, że jest pisana wierszem. 😉

      1. Nie prawda, człowieku, czerypikujesz swój własny tekst. Na samym początku piszesz „o braku przyjemności z czytania e-booków”. Przecież to właśnie ma związek z technicznym aspektem – dasz komuś w badaniu stary nieporęczny czytnik z pdf a nie np. epub zasłonisz wskaźnik procentowy i porównujesz to z papierową książką.No wiadomo, że to nic przyjemnego. Krytykują cię tu ludzie, którzy setki książek przerzucili na czytnikach, a ty dalej w zaparte. Napisałeś po prostu tekst pod gotową tezę… Może jakbyś napisał go na maszynie do pisania, a nie kompie to by ci lepiej poszło, hę?

        1. Nie napisałem o braku przyjemności z czytania e-booków, to nie jest mój cytat ani parafraza. W artykule kilkakrotnie napisałem o „większej przyjemności z czytania” książek papierowych, a nie o „braku przyjemności z czytania e-booków”.

  8. Mamy trzy główne kategorie: papier, e-ink i LCD. Żadne z badań przytoczonych przez Pana nie dowiodło (ani nawet nie badało) zrozumienia i zapamiętania tekstu w porównaniu papieru i e-inku. Głównie to starał się wytłuszczyć autor ze Świata Czytników i nie zrobił tego histerycznie, tylko merytorycznie

    Ogólnie sam jestem ciekaw czy rzeczywiście są różnice w przyswojeniu tekstu w tym pojedynku, jednak na razie nie znalazłem żadnego badania, które by to rozstrzygało.

    Z drugiej strony jestem ciekaw w jaki sposób Pan robi zakładki i notatki: taki artykuł bym chętnie przeczytał.

    1. 1) Nie przeczę, że LCD i e-ink się różnią, napisałem zresztą o kwestii zmęczenia wzroku w artykule.

      2) Niektóre z prac naukowych badały również czytniki. Przy czym czynniki odpowiadające za różnicę między papierem a reszty odnoszą się też do e-ink, więc choć zgadzam się, że przydadzą się nowe badania, to ich wyniki są do przewidzenia. Zapewne, hipotetycznie, wypadną lepiej od LCD i gorzej od papieru.

      3) Tekst, w którym już w tytule pada fałszywy zarzut, że zniechęcam do ebooków, jest owszem, histeryczny. Jego treść też jest mocno wyolbrzymiająca i manipulująca tym, co napisałem, aby łatwiej było skrytykować ten artykuł.

      4) Nie pomyślałem o tym, dziękuję za pomysł, może napiszę kiedyś o robieniu notatek.

  9. Histeryczny to jest juz tytuł tego czegoś co Pan spłodził. Bo sugeruje, że dowiedziono, że czytanie książek papierowych jest lepsze od każdej innej formy czytania. Tymczasem dokładniejsza analiza przytoczonych badań wyraźnie pokazuje, że niczego takiego one nie udowadniają. A to ze względu na to, że albo zawierają znaczące błędy metodologiczne i/lub są przestarzałe.
    Swoja droga osobiście mam wiele ksiazek w papierze, których treści za nic nie pamiętam i ebooków, których zawartość pamiętam. Co więcej, czytanie ksiazek papierowych było dla mnie z czasem coraz mniej przyjemne, a przyjemność czytania wróciła na czytnikach.

  10. Ten artykuł jest bardzo nieprofesjonalny, ponieważ powołuje się na mało wiarygodne badania, gdzie np. w odnośniku pierwszym, badani czytali tylko na tablecie i ekranie komputera, a nie na czytnikach ebooków z ekranem e-ink. Dalej kolejny odnośnik odsyła nas do badania, gdzie 82 uczniów czytało tekst na ekranie komputera i na papierze (czytników nie uwzględniono w tym badaniu). Kolejny odnośnik odsyła nas do badania, gdzie grupa testowa czytała na przestarzałym modelu Kindle DX z bodajże 2011 roku. To już jest absurdalne.

    Poza tym autor wspomina w artykule, że książkę możemy trzymać na wiele sposobów. Ja znam tylko jeden sposób trzymania książki: tak jak została wydrukowana, niestety do góry nogami książki czytać się nie da. Za to właśnie czytnik możemy trzymać na wiele sposobów, bo tekst się obraca.

    Natomiast czy czytanie na papierze jest przyjemniejsze? Jasne, że tak. I chyba każdy rozsądny to przyzna. Ale tu nie chodzi o to, by jedno stawiać ponad drugim, jak wiadomo są wady i zalety korzystania z czytników, tylko problem sprowadza się do publikowania nieprofesjonalnych i przestarzałych badań. Było takie badanie na przykład, gdzie grupa testowa pierwszy raz miała w ręku czytnik. To jest w ogóle absurd, aby później robić miarodajne porównania z papierową książką.

    Z tego co się orientuję, nie ma żadnego wiarygodnego i profesjonalnego badania, które by dowodziło, że książki wygrywają w zapamiętywaniu tekstu z czytnikami ebooków. A jak przypomnę czytnik ebooków, to nie ekran komputera, ani nie tablet czy smartfon, to odrębne urządzenie wyposażone w ekran e-ink, mający ułatwiać czytanie nawet w pełnym słońcu.

    To tyle z mojej strony, zaś artykuł nadaje się do kosza.

    1. Absurdalne jest czepianie się tego, że artykuł o czytelnictwie cyfrowym vs papierowym jest o czytelnictwie cyfrowym vs papierowym. Gdybym pisał tekst o najnowszym modelu Kindle to być może miejscami wyglądałby odrobinę inaczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *