Biologia rozwoju nakłada na rodzicielstwo pewne ramy czasowe, w trakcie których możemy się prawidłowo rozmnażać. O ile mężczyzna może mieć zdrowe dzieci bez większych obaw nawet po 50-tce, to u kobiet sprawa komplikuje się już w okolicach 35 roku życia [1]. Przez spadek stabilności chromosomów wzrasta wtedy znacząco ryzyko wystąpienia mutacji chromosomalnych podczas dojrzewania żeńskich komórek płciowych i późniejszego rozwoju zarodkowego, prowadzących, jeśli nie do poronienia, to do rozmaitych chorób, w tym zespołów wad wrodzonych, takich jak zespół Downa.

 

Jest to szósty artykuł z serii demograficznej.

Pierwszą część znajdziesz tutaj: „Czy Polskę i UE czeka kryzys demograficzny?

Drugą część znajdziesz tutaj: „Przeludnienie Ziemi to mit? I jak to się ma do klimatu?” 

Trzecią część znajdziesz tutaj: „Katastrofa demograficzna w Europie i jej skutki” 

Czwartą część znajdziesz tutaj: „Europejki chcą mieć 2-3 dzieci, ale nie mają” 

Piątą część znajdziesz tutaj: „Jakie są przyczyny zapaści demograficznej w UE?” 

Siódmą część znajdziesz tutaj: „Z czego wynika wypalenie rodzicielskie?” 

Ósmą część znajdziesz tutaj: „Czy Polska i UE potrzebują otworzyć się na imigrację?” 

Dziewiątą część znajdziesz tutaj: „Jak zwiększyć dzietność w Europie?

Dziesiątą część przeczytasz tutaj: „Czy dzieci dają szczęście?” 

Jedenastą część znajdziesz tutaj: „Rozwój demograficzny czy regres demograficzny?

 

rodzicielstwo

 

Płodność kobiet i mężczyzn a późne rodzicielstwo

Z czasem spada też liczba oocytów (komórek jajowych), podczas gdy męskie plemniki są stale odnawiane, co około 73 dni. Mitochondrialne DNA przekazywane jest następnemu pokoleniu tylko od matki i co gorsza, ono, wraz z wiekiem kobiety, również się starzeje. Mijające lata przekładają się także na gorszą jakość płynu pęcherzykowego czy czynników transkrypcyjnych, które zarodek otrzymuje od matki, a z których korzysta na początku embriogenezy.

 

Pomimo, że u starszych mężczyzn jakość plemników też ulega pogorszeniu, to jest to stosunkowo niewielki problem. Rzadko tak drastycznie wpływa na płodność i możliwość posiadania zdrowych dzieci. (Bardziej naglącym może okazać się zmniejszanie, od kilku już dekad, liczby plemników w nasieniu obywateli państw zachodnich [2] – nawet o około 50% w skali zaledwie 40 lat – choć są też prace naukowe sceptyczne wobec takich wyników i ekstrapolowania ich na ogół populacji [3]).

 

Późniejsze rodzicielstwo

Tymczasem Europejki zakładają rodziny w coraz późniejszym wieku. „Przeobrażenia jakim podlega proces tworzenia, rozwoju i rozpadu rodziny w krajach europejskich w ostatnich 4 dekadach można najkrócej scharakteryzować jako proces opóźniania zakładania rodziny i decyzji o dzieciach oraz deinstytucjonalizacji i destabilizacji rodziny” – napisano w poświęconemu dzietności raporcie Diagnozy Społecznej z 2013 roku [4].

 

Od tego czasu trend się nie odwrócił. Jak zauważono w raporcie demograficznym Komisji Europejskiej z 2020 roku „kobiety rodzą dzieci przeciętnie coraz później w swoim życiu” [5]. Z danych Eurostatu wynika, że najmłodziej matkami zostają Bułgarki (średnio 26,3), Rumunki (26,9), Słowaczki (27,2), Łotyszki (27,3) i Polki (27,6). Najpóźniejsze wejście w macierzyńską dorosłość odnotowywane jest z kolei we Włoszech (średnio w wieku 31,3 lat), Hiszpanii i Luksemburgu (31,1 lat), Irlandii (30,7 lat), Grecji (30,6 lat) i Holandii (30,1 lat). Przeciętnie Europejka zostaje matką po raz pierwszy dopiero w wieku 29,4 lat [6]. Uogólniając, jest to regres średnio aż o prawie dekadę w porównaniu z początkiem XX wieku.

 

rodzicielstwo kobiet pierwsze dziecko

 

Stwierdzając wprost, kobiety w Europie od kilkudziesięciu lat pierwsze dziecko mają coraz później. Podczas gdy biologiczne starzenie układu rozrodczego nie odroczyło się. Efektem tego jest fizycznie mniej czasu (lub jego brak) na urodzenie większej liczby dzieci (albo nawet pierwszego dziecka). Kobiety zwykle zmuszone są więc poprzestać na jednym, czasem dwóch, nawet jeśli chcą mieć więcej, bo ryzyko związane z ciążą zbytnio wzrasta [7], a rodzenie jednego za drugim, rok po roku, „by zdążyć”, też może mieć swoje konsekwencje lub prowadzić do wyrzeczeń, na które nie każda para jest gotowa.

 

Pokolenie kanapkowe: rodzicielstwo między dziećmi i rodzicami

Żeby było jeszcze trudniej, starzejące się społeczeństwa w praktyce przekładają się na konieczność pomagania starszym, często niedomagającym członkom rodzin, zwłaszcza rodzicom. – Pokolenie, które rodzi dzieci później niż wcześniejsze pokolenia, nazywane jest kanapkową generacją (ang. the sandwich generation). Z jednej strony, ze względu na późniejsze rodzicielstwo ma swoje małe dzieci i związane z nimi obowiązki opiekuńcze, a z drugiej rodzice ciągle żyją, mają 70 lat i więcej i też zaczynają wymagać opieki – zauważa Barbara Janta z University of Warwick.

 

Pyta też: „Późniejsze rodzicielstwo stawia przed obecnymi rodzicami szereg wyzwań, których nie doświadczyły wcześniejsze pokolenia. Obecni rodzice muszą dzielić swoje zasoby i czas manewrując między opieką nad dziećmi i rodzicami. Wynika z tego wiele trudnych sytuacji, bo gdy trzeba zająć się własną matką, a jednocześnie dziecko jest chore i nie może pójść do szkoły, to jak to wszystko ze sobą pogodzić?”. Instytucja babci i dziadka w sytuacji, gdy rodzicielstwo środkowego pokolenia rozpoczyna się później, z pomocowej staje się obciążeniowa. Dziadkowie z wnukami siłą rzeczy, mimo woli konkurują o zasoby: czas, uwagę, pieniądze.

 

Z czego wynika aż tak radykalne odkładanie posiadania dzieci na później? Czemu rodzicielstwo jest tak odwlekane w czasie? Odpowiedź na to pytanie pozwoliłaby wywnioskować, co konkretnie pogłębia lukę dzietnościową i co powoduje i napędza zapaść demograficzną w Europie.

 

Odwlekane rodzicielstwo ma różne przyczyny

Częściowo na postawione pytanie odpowiedź już znamy. Niedostępność mieszkań, niskie zarobki, kiepskie rodzaje zatrudnienia, brak stabilności finansowej. A przez to brak materialnych warunków do życia, zmusza wiele par do odkładania rodzicielstwa na później. Aż będą mogły mieć dzieci bez martwienia się o dach nad głową czy pieniądze na rachunki. Na jedzenie, leki, ubrania albo środki czystości. W pewnym momencie okazuje się, że młodzi ludzie szukający bezpieczeństwa są za starzy na dwójkę, trójkę bądź czwórkę dzieci. Nawet jeśli stworzenie takiej rodziny było jednym z ich podstawowych marzeń. Na takie aspiracje większości Europejek wskazują liczne badania luki dzietnościowej w UE.

 

 

Z drugiej strony część młodych dorosłych daje pierwszeństwo wyraźnie powszechniejącemu konsumpcjonistycznemu stylowi życia. Indywidualistycznemu samorozwojowi czy budowaniu korporacyjnej kariery, które są wrogami nie tylko tych zatroskanych o demografię, ale również o stan środowiska. O klimat, bioróżnorodność, poziom zanieczyszczeń wód i gleb. W takiej wizji nie ma miejsca na głębsze emocjonalne związki z partnerem. Nie ma go na dzieci, które z tej perspektywy stanowią przeszkodzę, a nie cel, sens czy urozmaicenie istnienia. A jeśli już, to jedno, w pośpiechu i pomiędzy. Nawet jeżeli gdzieś głęboko i podświadomie młoda osoba czy para chciałaby mieć dwójkę lub trójkę pociech i traktuje rodzicielstwo poważnie.

 

Rodzicielstwo i wygórowane oczekiwania?

Jest jeszcze trzecia strona tego zagadnienia. Oczekiwania ludzi względem tego, czego chcą dla swoich dzieci, rosną. Odchowanie jednego dziecka staje się przez to coraz droższe. Dziś nie wystarczy go ubrać, wykarmić i posłać do szkoły. Trzeba też kupować różne – i coraz rozmaitsze – zabawki, gadżety. Wysyłać na zajęcia dodatkowe, na coraz odleglejsze wakacje. Poświęcać mu więcej czasu w kontekście cyfryzacji, bo dostęp do Internetu stwarza mnóstwo nowych zagrożeń dla rozwoju i zdrowia dziecka. Jednocześnie upowszechnione smartfony, z aplikacjami celowo zaprojektowanymi tak, aby uzależniać behawioralnie, sprawnie i na masową skalę ten czas kradną.

 

Swój indywidualizm i ambicje rodzice przenoszą na swoje dzieci, zwykle na jedynaków. W efekcie pieniądze i czas, które kiedyś wystarczyłyby na materialne zabezpieczenie jednego dziecka, aktualnie mogą jedynie przypominać o swojej dawnej wartości. To taka specyficzna inflacja, inflacja wychowawcza. Obecnie nie tylko dorośli są w pierwszej kolejności konsumentami i użytkownikami, a dopiero potem ludźmi. Takie podejście w antyspołecznie ustawionym systemie kapitalistycznym nasila się też wobec dzieci, a w kapitalizmie inwigilacji – w szczególności [8].

 

Wcześniejsza samodzielność a kryzys demograficzny

Gonienie za pieniędzmi – czy to dla zapewnienia podstawowego bezpieczeństwa, czy dla zdobycia pozycji i kariery lub środków na przyziemne przyjemności albo na rozpieszczanie swojego jedynego dziecka – to jeden pożeracz czasu i energii. Drugim jest edukacja. Choć mądrość ludowa mówi, że uczyć powinniśmy się przez całe życie, to stricte rozumiana nauka, w sensie sformalizowanym – w szkołach i na uczelniach – bardzo się nam przez ostatnie kilkanaście dekad wydłużyła i upowszechniła. Być może zatem z większą przychylnością powinniśmy patrzeć na programy zachęcania studentów do zakładania rodziny? Organizowania żłobków i przedszkoli uczelnianych czy zapomóg uniwersyteckich na dzieci? Komasowania programów nauki tak, aby skrócić je łącznie o dwa semestry? Co już samo w sobie daje czas na wczesne częściowe odpieluszkowanie jednego potomka.

 

Na rozważenie zasługuje też systemowe propagowanie wcześniejszego usamodzielniania się, jak ma to miejsce w Szwecji (radzącej sobie ciut lepiej z kryzysem demograficznym, na tle reszty państw Unii Europejskiej), gdzie w 2019 roku tylko 22,4% osób w wieku 18-34 żyło z rodzicami, podczas gdy w Grecji i we Włoszech odsetek ten wynosił aż 69,4%, w Hiszpanii 64,5%, w Polsce 58,9%, w Austrii 42,6%, w Niemczech 41,6%, we Francji 36,4%, a ogółem w UE 50,4% [9]. Do tego jednak trzeba okoliczności pozwalających zapewnić młodym ludziom zasadniczy byt. Na przykład omówiony wcześniej własny dach nad głową czy stabilność zatrudnienia.

 

samodzielność w UE kryzys demograficzny

 

Odpowiedni partnerzy a kryzys demograficzny

Żeby mieć dziecko i założyć rodzinę, potrzeba partnera. Znalezienie go w czasach przenoszenia coraz większej części swojego życia do świata wirtualnego w Internecie (co też nie dzieje się naturalnie, samo z siebie, lecz jest efektem skrupulatnie realizowanych strategii korporacji technologicznych, dążących do pozyskiwania danych behawioralnych podczas inwigilacji, i późniejszego spieniężania ich [8]), wydaje się zajmować więcej czasu i być trudniejsze. Nawet pomimo aplikacji służących do nawiązywania nowych kontaktów, jednakże często spłycających pączkujące dzięki nim relacje.

 

Są też tacy, którzy twierdzą, że trend utrudnionego zawiązywania romantycznych relacji nasila rozpoznawana wśród niektórych młodych ludzi chęć do bycia singlem lub pozostawania w otwartych związkach, bez głębszego wzajemnego zakotwiczenia i zakładania rodziny. Jednak problem ten w dłuższej perspektywie może (ale nie musi) okazać się marginalny. „W moich badaniach, kiedy pytam uczestników o to, czy postrzegają życie w pojedynkę jako wybór lub jako sytuację niezależną od nich, to niewielki odsetek osób deklaruje, iż wybiera życie w pojedynkę, a jeszcze mniejszy odsetek osób wskazuje, iż w przyszłości nie chciałoby mieć partnera/partnerki” – mówiła w „Życiu Uniwersyteckim” [10] badaczka związków, Katarzyna Adamczyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Wyjaśniła też, że „taki wzorzec wyników nie zaskakuje, gdyż potrzeba przynależności stanowi fundamentalną potrzebę człowieka, a intymne i bliskie związki są podstawową cechą tego, kim jesteśmy jako ludzie i warunkują dosłownie i w przenośni nasze przeżycie”.

 

Zgodność partnerów w rodzicielstwie

Kiedy już para osób stworzy trwały związek, przed nimi dalsze przeszkody. Nie tylko te kluczowe, dotyczące zarobków i zdobycia stałego, odpowiednio dużego dla pary z dziećmi miejsca zamieszkania. Zdaniem analityków z Centre for Economic Policy Research (Centrum Badań Polityki Gospodarczej) niemałe znaczenie w obecnym kryzysie demograficznym Europy ma niezgodność partnerów co do tego, ile dzieci w danym momencie chce mieć każdy z nich [11].

 

 

„Nasza analiza potwierdza, że ​​spór między partnerami co do posiadania dzieci jest rzeczywiście głównym czynnikiem powodującym niską płodność w całej Europie” – stwierdzają autorzy. Zwracają uwagę, że tam, gdzie zaangażowanie mężczyzn w wychowaniu jest nieduże (a obciążenie pracą dotyczy obu płci, czyli i on i ona pracują), kobiety prawdopodobnie będą oponować przeciwko posiadaniu następnych dzieci.

 

Tymczasem „najważniejsze jest to, że jeśli para nie chce dziecka, prawdopodobnie się ono nie pojawi. Jeśli kobieta chce mieć dziecko, a mężczyzna się z tym nie zgadza, nadal istnieje pewna szansa na dziecko. Ale prawdopodobieństwo to stanowi tylko około jedną trzecią szansy w porównaniu z momentem, w którym para wspólnie zgadza się na dziecko. Jeśli to mężczyzna chce dziecka, a kobieta nie, wpływ na prawdopodobieństwo urodzenia dziecka jest nie do odróżnienia od zera” – wnioskują. Te same spostrzeżenia wynikają również z innych badań [12].

 

Artykuł jest częścią serii demograficznej, drugą (i nie ostatnią) poruszającą temat przyczyn kryzysu demograficznego w Europie. Napisałem go przy wsparciu Patronów z Patronite, gdzie w prosty sposób można ustawić comiesięczne wpłaty dla „To tylko teorii”. Dzięki temu blog może funkcjonować i się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu staje się realnym patronatem.

 

 

Źródła

[1] Hieronim Bartel. „Embriologia”. PZWL (2017).

[2] Shanna H. Swan et al. „Temporal trends in sperm count: a systematic review and meta-regression analysis”. Human Reproduction Update (2017).

[3] Marion Boulicault.„The future of sperm: a biovariability framework for understanding global sperm count trends”. Human Fertility (2021).

[4] Irena E. Kotowska. „Niska dzietność w Polsce w kontekście percepcji Polaków. Diagnoza Społeczna 2013”. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (2014).

[5] European Commission. „European Commission Report on the Impact of Demographic Change” (2020).

[6] „Women in the EU are having their first child later”. Eurobarometr (2021).

[7] Warto zwrócić uwagę, że zbyt restrykcyjne prawo aborcyjne może pogłębiać te obawy i odrzucać od decyzji o kolejnych dzieciach. Opinię taką wyraził Komitet Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk w oświadczeniu ws. orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 22.10.2020 r.

[8] Shoshana Zuboff. „Wiek kapitalizmu inwigilacji”. Zysk i Sk-a (2020).

[9] „Share of young adults aged 18-34 living with their parents by age and sex – EU-SILC survey”. Eurostat (2021); http://appsso.eurostat.ec.europa.eu/nui/submitViewTableAction.do (dostęp 10.08.2021).

[10] Jagoda Haloszka. „Singiel w teorii niejasnej straty”. Życie Uniwersyteckie (2020).

[11] Matthias Doepke, Fabian Kindermann. „Why European women are saying no to having (more) babies”. VoxEU (2016).

[12] Maria R. Testa et al. „The decision of whether to have a child: Does couple disagreement matter?”. Vienna Institute of Demography Working Papers (2012); Ann Zofie Duvander et al. „Who makes the decision to have children? Couples’ childbearing intentions and actual childbearing”. Advances in Life Course Research (2020).

 

Najnowsze wpisy

`

20 komentarzy do “Rodzicielstwo: czemu młodzi odkładają je na później?

  1. A są jakieś dane na temat średniego wieku mężczyzn, gdy rodzi im się pierwsze dziecko? W jakim wieku mężczyźni decydują się na założenie rodziny teraz i jak to było kiedyś?

    1. Są są. Dane te dla mężczyzn są nieco mniej istotne z przyczyn płodnościowych, o których w tekście oraz ponieważ mężczyźni nie zachodzą w ciążę.

      Ale robi się takie badania, choć jest ich w istocie o wiele mniej i są mniej dokładne, a dla całej UE takiego podsumowania nie znalazłem ani w gotowych materiałach ani bazach danych. W podsumowaniu z 2017 roku Eurostat to pominął: https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/wdn-20171027-1

      Tutaj są za to informacje z Holandii:
      https://www.statista.com/statistics/521498/average-age-father-at-the-first-birth-in-the-netherlands/

      Tu dla Niemiec:
      https://www.demogr.mpg.de/en/news_events_6123/news_press_releases_4630/news/children_born_to_fathers_5325/

      Tutaj z Francji:
      https://www.ined.fr/en/everything_about_population/demographic-facts-sheets/focus-on/men-have-children-later/

      Tu Norwegia:
      https://www.ssb.no/260132/average-age-of-parents-at-childs-birth-sy-72

      Tu Wielka Brytania, ale tylko dane dla dwóch grup kohortowych z roczników z XX wieku:
      https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2352827319301636

      Tu z USA:
      https://www.bgsu.edu/ncfmr/resources/data/family-profiles/schweizer-years-change-mens-entry-fatherhood-fp-19-28.html

      1. Wiek mężczyzny ma znaczenie z innego pubktu widzenia. Jeśli w wieku 35+ odnajduje w sobie chęć do zalozenia rodziny i wzięcia za drugą osobę i związek pełnej odpowiedzialności. To trzeba sobie zadać pytanie jakiej partnerki będzie wtedy szukał? Czy 20latki, czy starszej, która ma podobne doświadczenia i zrozumienie dla niego.
        Koedyś kobiety po 30tce wyglądały nieatrakcyjnie z biologicznego punktu widzenia, wzrastal stosunek talia:biodra, twarz traciła strukturę odwróconego trójkąta. Dziś medycyna estetyczna pozwala to zmienić. Do menopauzy łatwo utrzymać młodzieńczy wygląd twarzy. Starsze kobiety w wiekszych miastach mają też niezle sylwetki dzięki treningom i odpowiedniej diecie.
        Wiec nawet gdyby ta 35latka chciala byc matką już 10 lat temu, to i tak musi czekac az trafi na wlasciwego mezczyzne. A poniewaz wyglada jak 25latka i mysli jak 35latka, to z pubktu widzenia tego 40latka, (ktory stwierdzil ze w sumie to moglby miec mlodego i pocharatac z nim w gale w weekendy) jest idealna.
        Swoja droga prowadzilam niedawno kampanie marketingowa jednego z europejskich bankow spermy i ja osobiscie widze taki trend: kobiety ok 35+ zaczely wybierac sobie nasienie i zachodza w ciaze samotnie i juz nie czekaja na pana mcdreamy. Wiekszosc w ankietach podaje: brak odpowiedniego partnera, ale tez mozliwosc uwolnienia dziecka od obciazen genetycznych i zapewnienie mu zdrowego zycia. Osobiscie pamietam najbardziej historie jednej kobiety, ktora znalazla juz idealnego dawce, ale poprosila jeszcze o badania na chromosomie odpowiedzialnym za raka trzustki. Pisala ze chcialabym wydac na swiat nowe zycie tylko pod warunkiem, gdy bedzie pewna ze ani jej geny ani geny ojca nie zgotuja mu takiej smierci przez jaka przechodzila jej matka. To moim zdaniem bardzo odpowiedzialne.

        1. Tylko niestety takie techniki kosztują (i pieniądze, patrząc ekonomicznie, i surowce, patrząc środowiskowo), więc umasowienie ich nie będzie w widocznej perspektywie możliwe, a utrudnianie osobom biedniejszym prawa do rozmnażania, bo nie mają pieniędzy na takie badania, łamałoby fundamentalne prawa. Inna rzecz, że o ile są przypadki rzeczywiście uzasadnione, jak dziedzicznie uszkodzone geny, to dla bardzo wielu osób takie badania byłyby przeszarżowaniem, niepotrzebnym kosztem i obciążeniem, bo i tak miałyby zdrowe dzieci.

        2. to nie „Jeśli w wieku 35+ odnajduje w sobie chęć do zalozenia rodziny” tylko raczej facet w tym wieku zaczyna sobą reprezentować coś co skłania kobietę do pozwolenia mu na posiadanie rodziny.
          Kobiety są dziś wyjątkowo roszczeniowe (polecam przeczytanie wywiadu ” kibice to najbardziej romantyczna grupa społeczna”) i uważają, że facet musi mieć całą litanię cech, umiejętności i zasobów, żeby był godny związku z takową.
          Oczywiście nie jest tak zawsze, jest nadal sporo kobiet które się tak nie zachowują oraz sporo facetów którzy mają odpowiednie cechy przed 35 rokiem życia i tacy zakładają rodzinę wcześniej.
          Jednak sytuacja z roku na rok jest coraz bardziej dramatyczna ze względu na kobiecą roszczeniowość. To nie przeciętny facet wybrzydza tylko kobieta ma taką możliwość, mężczyzna chętnie związałby się z kimś dla samego seksu (to mit, że single mają go więcej od ludzi w związku) ale kobietom nie pasuje około 80% mężczyzn, a jedynie około pozostałe 20%, i tylko oni faktycznie mogą żyć jak kasanowa. To kobieta decyduje o rozpoczęciu związku a nie mężczyzna, i choć facet w tym wieku (który już coś osiągną np mieszkanie) będzie na pewno szukał młodszej(ze względów seksualnych, mało który mężczyzna szuka partnerki też do rozmów, a zawsze młodszą można sobie trochę wychować),
          to nadal, to jaką dostanie, zależy od zainteresowania kobiety (łatwiej będzie znaleźć zdesperowaną 30+ niż świeżą 20+ która nadal ma przed sobą perspektywy).
          To dosyć logiczne i rozsądne rozwiązanie problemu które najczęściej wybierają faceci, związek z kobietą starszą jest kłopotliwy nie tylko ze względy na jej mniejszą atrakcyjność seksualną i możliwość wydania zdrowego potomstwa ale również na zagrożenie płynące z założenia, że ktoś taki jest strasznie roszczeniowy, lub coś z nią jest nie tak, skoro do tond nie była w stanie wejść w związek. Nie ma więc żadnego logicznego uzasadnienia, żeby pchać się na taką minę, zwłaszcza jeśli jest możliwość zabrania się za młodszą i „nie zepsutą” kobietę.

          To nawet nie medycyna estetyczna, my naprawdę zmieniamy się fizycznie, kilka lat temu oglądałem w wiadomościach informację o zbieraniu miar ze społeczeństwa (min dla przemysłu odzieżowego, żeby ponownie ustalić rozmiarówkę s, m, l, xl itp). badacze przyznali, że nawet kształt i rozmiar piersi kobiet zmienił się (na lepsze). Możesz porównać stare filmy i zdjęcia pornograficzne/erotyczne, widać na niech nawet u młodych kobiet w przeważającej większości obwisłe piersi, gdzie dziś i bez medycyny estetycznej coraz więcej kobiet ma je pełne. Może to wynikać ze zmiany diety(w końcu przeciętny wzrost z tego wynika, jeszcze 50 lat temu przeciętny Polak był niższy niż dziś).Co do treningów to pamiętaj, że kiedyś kobiety nie jadły tyle słodyczy/tłuszczów i wszędzie chodziły pieszo, może wtedy szczupłych kobiet po 30stce było nawet więcej.
          „Wiec nawet gdyby ta 35latka chciala byc matką już 10 lat temu, to i tak musi czekac az trafi na wlasciwego mezczyzne” ale i 10 lat temu byli faceci 35+, już wtedy mogła sobie wybierać dowoli.
          Nie bez powody mądrość ludowa mówi, że na dziecko jest czas do 30stki, i wile kobiet fiksuje wtedy na punkcie małżeństwa. To są te głupsze które czekały na gwiazdkę z nieba i cały czas myślały, że mają czas, ze gdzieś za rogiem jest ich książę z bajki. To jest związane z biologiczną możliwością urodzenia zdrowego dziecka a prawie każda młoda kobieta (o ile nie spasiona świnia, ani wyjątkowo szkaradna) może bezproblemowo znaleźć sobie partnera, tyle tylko, że większość (zupełnie normalnych mężczyzn) im nie pasuje bo one chciały by więcej (mądrzejsze tak nie wybrzydzały i nie szukały przystojniaków dla których byłyby tylko zabawkami do łóżka, dlatego wcześniej założyły rodzinę)i zawsze im było mało, dlatego są teraz stare i samotne. Absolutnie mi ich nie żal, żal mi facetów po 30stce, których nikt nie chciał, tylko dlatego, że nie mają 180+cm, własnego mieszkania czy są zwykłymi magazynierami, a takich facetów jest sporo, to nie faceci decydują o wejściu w związek.
          „Wiekszosc w ankietach podaje: brak odpowiedniego partnera”
          No właśnie, kobieta w tym wieku jest już najczęściej nieatrakcyjna seksualnie dla przystojniaka, a nawet przeciętny z wyglądu facet który do czegoś doszedł, jeśli tylko ma wybór to nie wybierze takiej roszczeniowej księżniczki, która miała jakieś 15 lat żeby znaleźć partnera i każdy jej się nie podobał. Żaden facet który ma choć trochę rozumu nie wejdzie w związek z kimś takim, tak samo jak nie wszedłby w związek z nawet atrakcyjną samotną matką, nawet tacy mają swój rozum i honor.
          Jak dla mnie jedyną siłą która tak naprawdę powoduje problemy z demografią jest nowoczesna kultura i rozrywka. Ludzie szukają przyczyn w kryzysie mieszkaniowym czy ekonomicznym, ale zapominają, że 50-100-1000 lat temu było jeszcze gorzej a ludzie mieli znacznie więcej dzieci, dlatego nie wierzę, że to jest przyczyna. Wasi rodzice i dziadkowie robili dzieci czasem w tym samum pokoju i w tym samym czasie gdzie obok spali ich rodzice, nie mieli własnego mieszkania nawet na horyzoncie ani pewności zatrudnienia, a mimo to dzieci się pojawiały. Dziś natomiast kultura wmawia nam, ze najpierw dom i mieszkanie i praca i kariera a dopiero później dzieci, i macie swoją katastrofę.
          Dodatkowo kiedyś seks był formą rozrywki, a dziś jak ci się nudzi to włączysz sobie youtuba, chcecie recepty na zapaść demograficzną? wyłączcie prąd na tydzień po 17 i będziecie mieli po zapaści, bez względu na brak mieszkań, czy niskie płace, i ja tu nie żartuję.
          Tak długo jak będziemy pozwalali na pseudo kulturę zachodnią która wmawia nam, że na „miłość” jest zawsze czas, która pokazuje nam szczęśliwe samotne młode „prezeski”, rozwódki 30+ o które stara się ze 3 przystojnych szefów i menadżerów, tak długo będzie problem.

  2. Powielasz bzdury.
    Kobiety ze swoimi komórkami jajowymi już się rodzą. W trakcie cyklu miesiączkowego komórka jajowa dojrzewa. Tam już się nic nie dzieli! Dojrzewanie komórki jajowej to nie jest jej podział.
    To u mężczyzn proces spermatogenezy trwa na bieżąco i to u mężczyzn najczęściej dochodzi do nieprawidłowego podziału chromosomów w wieku +35lat.
    Także obarczanie kobiet o Zespół Downa jest delikatnie mówiąc nieporozumieniem.

    1. Nie napisałem, że kobiety nie rodzą się z komórkami jajowymi, które potem nie dojrzewają (przeciwnie, pisałem o tym w innych artykułach).

      Cała reszta to niezrozumienie: mężczyźni mają mnóstwo dzielących się ciągle spermatocytów, dojrzewających w plemniki (ciągle „świeże”, których jest bardzo dużo). Dlatego nawet pomimo iluś wadliwych mężczyźni w starszym wieku też mogą mieć zdrowe dzieci. Nie tak, jak młodzi, ale uogólniwszy, mogą.

      U kobiet po 35-40 roku życia problemy z płodnością natomiast, z wymienionych przyczyn (ale nie tylko tych, podjąłem jedynie wątek gametogenezy i embriogenezy) bardzo się pogłębiają.

      To, że z mutacji chromosomalnych bierze się ZD i inne, to fakt. Z teksu nie wynika, że wina leży tylko po stronie kobiet, lecz że kobietom po 35 r. ż. trudniej mieć zdrowe dzieci, w tym bez ZD i innych zespołów.

  3. Gorszych bzdur dawno nie czytałam. Pomija pan zupełnie uczuciowy aspekt dlaczego ktoś nie chce mieć dzieci. Pisze pan jakby posiadanie dzieci było planem produkcyjnym, bez jakichkolwiek uczuć. Że każdy ma zasoby i każdy powinien mieć dzieci dla dobra ogółu i najlepiej jak najwiecej. Wzorował się chyba pan na Czarnku i ludziach jego pokroju. Tego nie da się czytać nawet. Nazywa pan egoistami tych co nie chcą mieć dzieci wcale. A ja twierdzę że egoistami to są ci co sprowadzą dzieci tylko dlatego żeby ktoś im szklankę wody na starość podał, albo dlatego że inni mają, albo jeszcze żeby spełniali niespełnione marzenia rodziców jakby dziecko było zabawką do spełniania chorych ambicji.

    1. Nie wiem gdzie przeczytała Pani 3/4 tego, co mi Pani zarzuca, ale nie w moich tekstach. Nie ma tu ani pomijania aspektów uczuciowych ani twierdzenia, że każdy powinien mieć dzieci, ani nazywania bezdzietnych egoistami.

    2. Za to Pani bardzo dużo sobie dopowiada i generalizuje. Do tego cała wypowiedź wydaje się być bardzo tendencyjna, pisana wyłącznie przez pryzmat własnych problemów i doświadczeń

    3. ” Pomija pan zupełnie uczuciowy aspekt”
      A co w skali globalnej mają do tego uczucia? Czy coś się przez ostatnie 20-30 lat zmieniło? Ludzie nagle nie mają uczuć? Nagle mają problem z doborem partnerów na podstawie ich uczuć?
      To jakieś bzdury, uczucia nie mają tu nic do rzeczy bo to się w najmniejszym stopni zmieniło.
      To inne czynniki zmieniły się w sposób diametralny, jeśli uczucia ludzkości się zmieniły to proszę przytoczyć badania, albo chociaż kilka przykładów, ja chętnie poczytam.

      W sytuacji tak wielu możliwych partnerów/partnerek, jeśli nawet pierwszy, drugi, trzeci, nie odwzajemnia uczucia lub nie jest ono wystarczając kompatybilne, to absurdem jest przenosić to na całą populację, mówiąc w skrócie, w końcu znajdziesz osobę o odpowiednich do twoich uczuciach.

      To nie nieodwzajemnione uczucia powodują, że kobiety coraz później zachodzą w poważny związek(nie mam na to dowodów, to tylko moje przypuszczenia ALE jestem wręcz pewny, że w tym tkwi problem) i nie mówię tu o związku usankcjonowany (sakramentalnym czy cywilnym) a o zwykłym spotykaniu jednej konkretnej osoby przez ponad rok.

      ” każdy powinien mieć dzieci dla dobra ogółu”
      „egoistami to są ci co sprowadzą dzieci tylko dlatego żeby ktoś im szklankę wody na starość podał”

      Jak najbardziej, tak właśnie powinno być, niestety tego dziś Pani nie rozumie i dopiero za 30-40 lat pojmie Pani, że czarnek itp mieli rację, ale wtedy będzie już a późno, dlatego nie powinniśmy słuchać takich osób jak Pani.
      Dodatkowo widać, że ma Pani problemy z czytaniem ze zrozumieniem, gdyż autor nigdy nie miał na myśli, że dzieci mają spełniać ambicje rodziców.
      Ogólnie idealny z Pani target lewicy, a jak wiemy z historii, tam gdzie lewica dostała pełnie władzy tam było,
      jak?

  4. W Polsce ogromnym problemem jest też opieka prenatalna i perinatalna oraz prawa reprodukcyjne kobiet i ich wpływ na poczucie bezpieczeństwa. Myśl o tym, że ktoś może zwlekać z usunięciem ciąży pozamacicznej, nie leczyć prawidłowo infekcji, żeby nie zaszkodzić ciąży, nie pozwolić usunąć ciąży z ciężką wadą albo zwyczajnie nie dać znieczulenia przy porodzie lub zmusić do naturalnego powodu wbrew wskazaniom do cesarki, wg własnego widzimiesię, jest przerażająca i ten strach jest silniejszy, niż aspiracje do macierzyństwa.
    Znam osoby, które specjalnie wyjeżdżają za granicę, żeby mieć dzieci, ale bardzo nie chcą ich mieć w Polsce, właśnie z tego powodu. A ile jest takich, które nie mogą wyjechać i rezygnują z rodzicielstwa, w szczególności macierzyństwa?

    1. „Polsce ogromnym problemem jest też opieka prenatalna”
      bzdura, polska służba medyczna stoi na wysokim poziomie, przypadków gdzie dzieje się jakaś krzywda nie jest wcale więcej jak w bogatszej frakcji czy niemczech.

      „nie pozwolić usunąć ciąży z ciężką wadą”
      a to taka wada zagraża życiu matki? bo nie wiem czy wiesz nawet kościół katolicki w polsce (i na świecie) zgadza się z lekarzami, że trzeba przeprowadzić aborcję jeśli zagrożone jest życie matki a co dopiero rząd.
      Proszę tu nie kłamać, albo udowodnić źródłami, najlepiej odsyłającymi do wytycznych kościoła i do ustaw sejmowych, a nie do oderwanych z kontekstu bzdur z gazety wyborczej czy newsweeka.
      „znieczulenia przy porodzie lub zmusić do naturalnego powodu wbrew wskazaniom do cesark”
      Matka Polka wie lepiej co i jak się robi przy porodzie a nie lekarz prowadzący który odbierał już setki porodów…
      ” i ten strach jest silniejszy, niż aspiracje do macierzyństwa”
      Jeśli kobieta przed zajściem w ciążę myśli w tak idiotyczny sposób to lepiej, żeby nie miała dzieci i jej podejście do życia zakończyło się wraz z nią, bo może wierzy w jeszcze jakieś inne bzdury.
      Ogólnie radzę dystans do wyczytanych w gazetach bzdur, a już na pewno nie ekstrapolowanie pojedynczych przypadków na całą populację, w niektórych miejscach na świecie to jest rasizm.
      „Znam osoby”
      Dowód anegdotyczny, czyli bezwartościowy, no chyba, że można go uzupełnić badaniami, albo chociaż zdrowym rozsądkiem i logicznym myśleniem. W ten sam sposób mogę przecież powiedzieć, ze też znam osoby które przyjechały do polski z dziećmi bo u nas mogą je wychować po swojemu, z w szwecji mogli by im je odebrać. To jednak jeszcze nie oznacza, ze wszyscy szwedzcy rodzice chcą uciekać za granicę, prawda?
      ” A ile jest takich, które nie mogą wyjechać i rezygnują z rodzicielstwa, w szczególności macierzyństwa?”
      setki tysięcy polaków jakoś co roku nie ma takich problemów i mają dzieci w polsce, może to z tymi ludźmi jest więc jakiś problem i faktycznie niech się lepiej nie rozmnażają.

  5. Zastanowiło mnie czy jest poruszany problem związany z niepłodnością par. Bywa, że na leczeniu mijają lata. Brak wsparcia, dofinansowania ze strony państwa np. in vitro wpływa na dzietność kraju ?

    1. Tym niestety nikt się nie zajmuje. Jest bardzo dużo niepłodnych par, które pragną potomstwa i starają się o nie wiele lat. W Polsce szacuje się, że 1-1,5 mln par jest niepłodnych (czyli 2-3 mln obywateli). Nie mają oni żadnego wsparcia, a leczenie jest piekielnie drogie. Nie stać ich ani na porządną diagnostykę ani terapię, a Ci, którzy się zdecydują na in vitro są nazywani mordercami…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *